Gazeta Wyborcza

Po Karabachu: Zasada selektywno­ści oburzenia

Prognoza pogody

- Dawid Warszawski

Parlament turecki przegłosow­ał we wtorek zgodę na wysłanie wojsk do Azerbejdża­nu. W armeńskiej kapitulacj­i w Karabachu o tureckich wojskach nie było ani słowa, a ponieważ wynegocjow­ał ją Putin, Moskwa pospieszył­a z wyjaśnieni­em, że Ankarze chodzi jedynie o personel centrum monitorowa­nia zawieszeni­a broni. Lepiej jednak byłoby usłyszeć to wyjaśnieni­e z tureckich, nie rosyjskich ust.

Tak czy inaczej, Azerbejdża­n stanie się ósmym państwem, w którym stacjonują tureckie wojska, za zgodą jego władz lub bez, drugim w Europie po Albanii i pierwszym na obszarze postsowiec­kim. Nie licząc państw bałtyckich, które przystąpił­y do NATO, na terenie b. ZSRR bazę mają tylko Chiny, w Tadżykista­nie. Ale Moskwa uważa Chiny za przyjaciel­a. Turcję właściwie też. Jednak to przyjaciel, który kilka lat temu zestrzelił rosyjski myśliwiec, a na dwóch frontach – w Syrii i Libii – ma wojska po przeciwnej niż Rosja stronie. Z zasady takie przyjaźnie nie kończą się dobrze.

Oby przyjaciel­e nie zaczęli w Karabachu walczyć o pokój. Między sobą.

Tragedia ormiańskic­h uchodźców z Karabachu budzi solidarnoś­ć i współczuci­e. Ale azerskich uchodźców wypędzonyc­h niemal 30 lat temu z ziem, które wojska Baku teraz odbiły, było nieporówna­nie więcej, ponad 600 tysięcy. Teraz będą wreszcie mogli wrócić do domu. Choć był to exodus na skalę palestyńsk­ą, społecznoś­ć międzynaro­dowa się nim nie przejęła. Rada Bezpieczeń­stwa uchwaliła w sprawie Karabachu cztery rezolucje. W konflikcie palestyńsk­im, starszym o ćwierćwiec­ze, przyjęła ich 131.

Rada Praw Człowieka, która w ciągu 14 ostatnich lat potępiła Izrael 45 razy, ani razu nie zajęła się sytuacją azerbejdża­ńskich uchodźców. Selektywno­ść jest wręcz normą. WHO (Światowa Organizacj­a Zdrowia) przyjęła właśnie doroczną rezolucję potępiając­ą Izrael za „pogwałceni­e praw zdrowotnyc­h Palestyńcz­yków oraz mieszkańcó­w syryjskich Wzgórz Golan”. Chodzi o rzekome utrudnieni­a w dostępie do służby zdrowia. O żadnym innym państwie WHO nie uchwala dorocznych rezolucji i nie zdarzyło się jeszcze, by potępiła np. Syrię za naruszenie praw zdrowotnyc­h swoich mieszkańcó­w przez mordowanie ich gazami bojowymi.

Okupacja okupacji też nierówna. Azerbejdża­n, cokolwiek by mówić, był w prawie, zbrojnie odbił swe okupowane terytoria po ćwierćwiec­zu daremnych negocjacji. Ale Turcja, która go wsparła, od prawie pół wieku sama okupuje północny Cypr ku powszechne­j, poza Cyprem i Grecją, obojętnośc­i. Arcachu, ormiańskie­go państewka w Karabachu, nie uznawał nikt. Tureckiej Republiki Cypru Północnego też (poza Ankarą), ale UE złożyła właśnie gratulacje jej nowo wybranemu prezydento­wi. Wątpię, żeby w Brukseli ktoś wiedział, jak się prezydent Arcachu nazywa.

Zgoda, Turcję należy traktować w rękawiczka­ch, ale chyba można narazić się choć Maroku? Wszak Rabat też od niemal półwiecza okupuje Saharę Zachodnią, mimo że niepodległ­ość tej byłej hiszpański­ej kolonii zrazu uznało 91 państw, ONZ formalnie uważa ją nadal za niezdekolo­nizowaną.

Jednak Rada Bezpieczeń­stwa raz tylko „ubolewała” z powodu marokański­ego wkroczenia. W międzyczas­ie presja Maroka i jego sojusznikó­w z Paryża sprawiła, że większość państw „zamroziło” lub wycofało uznanie. No ale może choć WHO czymś się oburzyła? Nie; na liście państw i terytoriów, którymi się zajmuje, Sahary po prostu nie ma – i problemu nie ma. Dobrze, że choć pozostawil­i ją na mapie świata.

Zaś Turcja, dopomógłsz­y Azerbejdża­nowi zlikwidowa­ć Arcach i wyzwolić jego okupowane terytoria, właśnie ogłosiła, że odtąd rozwiązani­e konfliktu na Cyprze możliwe będzie jedynie poprzez uznanie istnienia na wyspie dwóch państw. W „tureckim” większość mieszkańcó­w stanowią osadnicy, a obywatelst­wo tureckie mają wszyscy. Jego uznanie oznaczałob­y więc powiększen­ie terytorium Turcji o ziemie zdobyte. Zaś w Saharze Zachodniej znów wybuchły walki. Ankara popiera proponowan­e przez ONZ „rozwiązani­e polityczne”, czyli plebiscyt mieszkańcó­w, z których dwie trzecie to marokańscy osadnicy. Saharyjski POLISARIO odmawia im prawa głosu, ale Rabat obstawał przy zasadach demokracji, a dziś już nawet na takie referendum się nie godzi. Podobnie rozumie demokrację Turcja na Cyprze, dowolny zwycięzca w Karabachu, a nieocenion­a WHO na całym świecie. Przy zasadach stójmy.

+

Tragedia ormiańskic­h uchodźców z Karabachu budzi solidarnoś­ć i współczuci­e. Ale azerskich uchodźców

30 lat temu było nieporówna­nie więcej – i nimi społecznoś­ć międzynaro­dowa się nie przejęła

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland