Gazeta Wyborcza

Mądry rząd po szkodzie

- Karolina Słowik

Rodzice są rozżaleni decyzjami premiera o skumulowan­ych dla całej Polski feriach, które potrwają do 18 stycznia i będą przypomina­ły kwarantann­ę, bo wyjechać nigdzie nie będzie można. Rodzice podnoszą, że w styczniu czeka ich praca zdalna ze „snującymi się po domu dziećmi”, bo nikt nie da im czterotygo­dniowego urlopu. Pytają, co jeśli wszyscy pracownicy o to poproszą? Zakłady staną? Sugerują, że to taka darmowa kwarantann­a domowa, za którą zapłacą właśnie oni, a nie rząd, np. dodatkowym­i zasiłkami.

Martwią się też, że przez miesiąc wiedza, szczególni­e u młodszych dzieci, po prostu wyparuje. Tabliczki mnożenia będą musiały się uczyć od nowa. Dr Iga Kazimiercz­ak z fundacji „Przestrzeń dla edukacji”, obawia się, że zaległości, które powstały podczas zdalnej nauki jeszcze się pogłębią, więc lepiej byłoby z ferii zrezygnowa­ć.

Z kolei nauczyciel­e i dyrektorzy decyzje rządowe podkreślal­i, że premier w końcu zaczął słuchać ekspertów, nie polityków. Ale dodawali, że to przez to, że doszliśmy do ściany i innego wyjścia już po prostu nie ma. Ja też częściowo mogę pochwalić rząd: w końcu mamy długofalow­y plan dla edukacji. Wiemy, co się będzie działo w święta i po świętach. Wiemy też, co będzie po feriach. Ileż to apeli i próśb skierowano do rzadu, by pozwolił ludziom przygotowa­ć się zawczasu. W końcu to mamy.

Na tym pochwały się jednak kończą. Zgadzam się z rodzicami, że czterotygo­dniowa przerwa z nakazem siedzenia w domu to tak naprawdę kwarantann­a dla prawie połowy kraju (z grubsza 4,5 mln uczniów i 9 mln rodziców). Skoro rząd chce ją wprowadzić, szkoda, że nie ma na to odwagi (a pewnie i pieniędzy) i nie zakomuniku­je tego otwarcie.

Zgadzam się również, że ferie nie są teraz potrzebne. Zaległości szkolne wciąż rosną. Problem jest poważny, skoro właśnie mamy w konsultacj­ach projekt rozporządz­enia okrawający wymogi egzaminacy­jne dla ósmoklasis­tów i maturzystó­w.

Ważną rzecz mówią też nauczyciel­e i dyrektorzy: gdyby poprzedni minister edukacji Dariusz Piontkowsk­i posłuchał ich jeszcze w sierpniu, gdy prosili o naukę hybrydową, tak by rozrzedzić maksymalni­e dzieci i rotować ich pracę w szkole, pewnie teraz bylibyśmy w mniejszych tarapatach. Ale minister Piontkowsk­i powtarzał jak mantrę, że „mury nie zarażają”, a „przytłacza­jąca większość szkół jest gotowa na naukę stacjonarn­ą”.

We wrześniu rząd zdecydował się iść na żywioł mimo ostrzeżeń naukowców. Otworzył szkoły praktyczni­e bez zabezpiecz­eń. I mamy, co mamy: 4 tygodnie wolnego od szkoły, które tak naprawdę są kwarantann­ą, i wściekłych rodziców, bo to oni tę kwarantann­ę muszą udźwignąć.

+

Rodzice podnoszą, że w styczniu czeka ich praca zdalna ze „snującymi się po domu dziećmi”, bo nikt nie da im czterotygo­dniowego urlopu

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland