Podhale i tak naśnieża stoki. Na wszelki wypadek
Na przekór decyzjom rządu, które praktycznie odwołały ferie, na Podhalu i tak ruszyły przygotowania do sezonu zimowego. Miejscowe samorządy piszą apel do rady ministrów, licząc na zmianę decyzji. Ale wicepremier Jarosław Gowin zapowiada zamknięcie stacji narciarskich.
Na Podhalu w weekend chwycił solidny mróz – do -10 stopni w nocy z soboty na niedzielę. I zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami właściciele stacji narciarskich rozpoczęli naśnieżanie stoków narciarskich. Na Polanie Szymoszkowej, na Gubałówce, w Białce Tatrzańskiej.
Tymczasem premier Mateusz Morawiecki zaszokował w sobotni poranek mieszkańców górskich miejscowości decyzjami, które w praktyce odwołują zimowe ferie.
– Rząd raz mówi jedno, a raz coś zupełnie innego. Jak się im tam w kancelarii premiera odwidzi to zakazywanie ferii, to stoki będą musiały być przygotowane. A jak teraz tras nie zaczniemy naśnieżać, to przecież w styczniu czy lutym nie uda się przygotować stoków z dnia na dzień – usłyszeliśmy w Białce Tatrzańskiej, która może pochwalić się największą liczbą wyciągów na całym Podhalu.
Podhalańscy samorządowcy już wystosowali do rządu apel, by nie odwoływał ferii.
– Liczymy na zmianę decyzji rządu, tak by kto chce, mógł wyjechać zimą w góry – mówi Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego.
Właściciele wyciągów zauważają, że informacje przekazane przez rząd są wciąż mało precyzyjne. Nie wiadomo bowiem, czy w ciągu dwóch styczniowych tygodni na ferie będzie można wyjechać, jak wielu zrozumiało słowa premiera Mateusza Morawieckiego, czy też w tym terminie wszelkie wyjazdy będą zakazane.
– Podjęliśmy decyzję o tym, że ferie, czyli przerwa edukacyjna, będą skumulowane w jednym okresie, między 4 stycznia a 17–18 stycznia. Ferie, które zwykle były rozłożone na różne województwa w różnym czasie, dzisiaj, w roku 2021, muszą być skumulowane w jednym czasie po to, by ruch był najmniejszy, by nie zamawiać wyjazdów, by nie wyjeżdżać za granicę, by siedzieć w domu, by mobilność była jak najmniejsza – ogłosił w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
Ale jeszcze dzień wcześniej Andrzej Gut-Mostowy – pełnomocnik premiera do spraw turystycznych i wiceminister rozwoju, pracy i technologii – kreślił taką wizję: „Moim zdaniem ferie powinny być wydłużone jak najbardziej, by w jednym czasie jak najmniejsza liczba turystów kumulowała się w ośrodkach narciarskich. To są nasze rekomendacje dla premiera. Działania powinny być tak przygotowane, by ludzie mogli odpocząć na świeżym powietrzu podczas ferii”.
Z kolei w sobotę bezpośredni szef Guta-Mostowego, wicepremier Jarosław Gowin, stwierdził w Polsacie: „Jeśli branża turystyczna i hotelarska będą zamknięte, to wydaje się oczywiste, że będzie to też dotyczyć wyciągów narciarskich”.
Właściciele stacji narciarskich, hoteli i pensjonatów, a także samorządowcy uważają, że rząd znów wprowadza chaos informacyjny.
– Chcemy dowiedzieć się od rządu, czy w ogóle będzie można zimą wyjeżdżać w góry. Bo te wszystkie wiadomości są mało precyzyjne. W sobotę turyści zaczęli nam zmieniać rezerwacje z lutego na styczeń. A w niedzielę okazało się, że nie wiadomo, czy w styczniu będzie można w ogóle w góry pojechać – denerwuje się właściciel pensjonatu z Bukowiny Tatrzańskiej.
+