Rząd do dymisji, my zostajemy w Unii
– „Nie” represjom, „nie” oddalaniu Polski od UE, „nie” państwu wyznaniowemu! – mówiła Magdalena Kossakowska podczas sobotniego protestu w Poznaniu.
Od orzeczenia Trybunału Julii Przyłębskiej właśnie minął miesiąc. To 22 października TK uznał za niekonstytucyjną przesłankę embriopatologiczną, zaostrzając w ten sposób i tak jedno z najbardziej rygorystycznych praw aborcyjnych w UE. W miniony weekend przeciwko tej decyzji odbyły się kolejne protesty w polskich miastach. Na ulice wyszli nie tylko mieszkańcy metropolii (Poznań, Łódź czy Kraków), ale i obywatele z mniejszych ośrodków jak 70-tysięczny Stargard Szczeciński. W tym mieście w sobotę na czele protestu stanęła liderka Strajku Kobiet Marta Lempart. Przyjechała na zaproszenie miejscowych aktywistek.
Od stargardzkich florystów liderka Strajku Kobiet dostała bukiet kwiatów. Tłum skandował: – Jesteś wielka! Jesteś wielka! – Tak, jestem wielka. Mam 1,8 m wzrostu – odpowiedziała Lempart. Podczas stargardzkiej manifestacji policja nie interweniowała. Inaczej mundurowi zachowywali się w sobotę w Łodzi i Krakowie. W tych miastach spisywali uczestników, niektórych jeszcze przed marszem.
– Nie tylko Poznań protestuje. Małe miasta też, choć jest trudno. Spotyka nas różnego rodzaju ostracyzm, ale się nie poddajemy – przekonywała Magdalena Kossakowska, otwierając spontaniczne spotkanie na placu Wolności.
– Nie ma mojej zgody na bycie niewolnikiem. Abraham Lincoln powiedział kiedyś, że żaden człowiek nie jest dostatecznie dobry, żeby rządzić drugim człowiekiem bez jego zgody. Rządzie PiS, wy nie zasługujecie na to, by rządzić kimkolwiek! – przekonywała Zuza z klasy maturalnej.
W niedzielę głównym organizatorem protestów był Komitet Obrony Demokracji. Były to pikiety w obronie unijnych wartości wyrażające sprzeciw wobec planów zawetowania przez polski rząd mechanizmu powiązania wypłat środków unijnych z praworządnością. Organizatorzy wzywali rząd PiS, aby natychmiast podał się do dymisji.