Kto krzyknie: „Prezes jest szalony”?
Kryzys przywództwa w PiS
– Macie krew na rękach, nie powinno was być w tym Sejmie, jeśli w Polsce będzie praworządność, wielu z was będzie siedziało – takie oto myśli raczył wypowiedzieć 18 listopada z trybuny sejmowej pan prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak zwykle bez żadnego trybu i w stanie emocjonalnego pobudzenia.
Zaledwie trzy tygodnie wcześniej z tej samej trybuny równie pobudzony pohukiwał na posłów opozycji: „Jesteście przestępcami”. A w wystąpieniu wyemitowanym w internecie wzywał do organizowania bojówek w obronie rzekomo atakowanych kościołów.
W pamięci mamy też jego wcześniejsze epitety: „mordy zdradzieckie, kanalie”. A także relację działaczy KOD, którzy 13 grudnia 2018 r. demonstrowali pod żoliborskim domem Kaczyńskiego. Ewa Chwedeńczuk opisywała to tak: „Nagle zobaczyłam, że Kaczyński wychodzi z domu. Zawołałam »panie Jarku, prosimy do nas« i odwróciłam się na pięcie, bo nawet nie przyszło mi do głowy, że do nas wyjdzie. A wyszedł, w towarzystwie ochroniarzy, i nakrzyczał na nas: »tacy jak wy wsadzali AK-owców!«, i na policjantów: »jak można pozwalać na to, by ludzie tak świeczki palili???«. Następnie przepchnął się łokciami i wraz ze swoim ochroniarzem zaczął kopać w świeczki. Policjanci były przerażeni, a my zdumieni”.
Wszystko to razem składa się na obraz człowieka emocjonalnie niestabilnego, by nie rzec: głęboko zaburzonego. Ta opinia coraz częściej jest głośno wypowiadana przez polityków opozycji (Trzaskowski: „wczoraj naprawdę było widać szaleństwo w oczach Jarosława Kaczyńskiego”) oraz przez komentatorów, nawet tak umiarkowanych jak politolog Antoni Dudek, który w wywiadzie dla Wirtualnej Polski ocenia, że „prezes coraz rzadziej kontroluje swoje emocje”.
Już nawet publicyści sympatyzujący z obozem władzy zaczynają dostrzegać problem. Oto Piotr Semka na Twitterze stwierdza: „Jarosław Kaczyński musi zrozumieć, że emocjonalne szarże na opozycję z sejmowej trybuny służą jedynie opozycji. Taka szarża powtórzyła się kolejny raz w krótkim czasie. Jeśli to będzie się powtarzać – głosy o kryzysie przywództwa w PiS będą się nasilać”.
W obozie władzy wiedza o stanie emocji prezesa musi być tajemnicą poliszynela. Po każdym wybuchu jego towarzysze mówią, że „został sprowokowany”. Nie tłumaczą, dlaczego tak łatwo i tak często daje się prowokować.
Wielokrotnie widzieliśmy, jak posłowie PiS zrywali się z miejsc i formowali wokół prezesa mur, gdy usiłował podejść do niego któryś z posłów opozycji, by np. mu coś podać. Można było sądzić, że to wyraz wyjątkowej czołobitność i forma ochrony lidera przed urojoną napaścią. A jeśli wcale nie? Może partyjni towarzysze strzegli prezesa nie przed opozycjonistami, lecz przed nim samym? Bo w przypływie furii mógłby zrobić coś nieobliczalnego...
Prawda wciąż jeszcze nie jest wypowiadana głośno, ale najwyraźniej stopniowo przebija się do umysłów ludzi w obozie „dobrej zmiany”. Przełomem będzie pierwszy głośny okrzyk: „Król jest nagi!”. W polskich warunkach będzie on brzmieć: „Prezes jest szalony!”.
l