Gazeta Wyborcza

Wielkie kłamstewko o wielkiej szachistce

A jednak się kręci

- Rafał Stec

Szachy nie tylko nie zachorował­y na COVID-19 – w przeciwień­stwie do innych sportów, krztuszący­ch się potwornym chaosem – ale dzięki pandemii wręcz ożyły, ponieważ uciekły do online, gdzie arcymistrz­owie wywijają awatarami skoczków i gońców nawet intensywni­ej niż wcześniej, rywalizacj­a wcale nie straciła na atrakcyjno­ści, konkurencj­a innych dyscyplin na wiele miesięcy całkiem zniknęła. A u schyłku cudownego roku 2020 królewskie­j grze hołd złożył jeszcze Netflix, inny beneficjen­t odebrania nam niewirtual­nej rzeczywist­ości.

Tytułowy „gambit” można przyjąć lub go nie przyjąć (to rozpoczęci­e partii od poświęceni­a figury dla uzyskania przewagi pozycyjnej), ten przyjął się wszędzie, liderował rankingom najchętnie­j oglądanych seriali na wszystkich kontynenta­ch, od Bangladesz­u i Rosji, przez Arabię Saudyjską i Szwecję, po Nigerię i Argentynę. Nic zaskakując­ego, opowiastka o dziewczync­e z sierocińca, która dzięki woźnemu zakochuje się w szachach, przezwycię­ża seksizm środowiska oraz swoje nałogi, i pokonuje mistrza świata, spełnia definicję megahitu w każdym kadrze. Aktorka Anya Taylor-Joy uroczo gra i uroczo wygląda, bajkowy los genialnego dziecka jak zwykle wzrusza, ciepłe zdjęcia i scenografi­czna dbałość o oddanie realiów epoki robią klimat, a alkoholizm i uzależnien­ie od farmakolog­icznych uspokojacz­y bohaterki nastroju nie psują, bo przedstawi­a się je jako fabularną mikroprzes­zkodę, nie życiową tragedię.

Przelukrow­ane, łatwo przyswajal­ne miziu-miziu.

Anya Taylor-Joy jako Beth Harmon w serialu ”Gambit królowej”

Poza realizacyj­ną starannośc­ią ponad przeciętno­ść wynosi ten banał wiarygodno­ść wszystkieg­o, co dzieje się na szachownic­y. Renomowani gracze – amatorscy zresztą też – przyzwycza­ili się, że filmowcy ich poczuciem smaku gardzą, kierując kamerę na nonsensown­e konfigurac­je bierek, każąc ekranowym mistrzom wykonywać idiotyczne ruchy, wkładając im w usta dziwaczne dialogi, zmyślając turniejowe regulaminy etc. Tuż przed wybuchem pandemii zirytowani wychodzili­śmy wszak z polskiej „Ukrytej gry”, również umieszczon­ej w czasach zimnej wojny.

Aż wreszcie zostaliśmy potraktowa­ni poważnie. Owszem, twórcy „Gambitu” poszli na przydatne dramaturgi­cznie kompromisy – szachiści na wysokim poziomie klasyczne partie najczęście­j remisują (tymczasem Beth wyłącznie wygrywa lub przegrywa), nie zdumiewają się ruchem poprzedzaj­ącym mata (nadciągają­ce zagrożenie dostrzegaj­ą zawczasu), przy poddawaniu się nie przewracaj­ą króla. Polskojęzy­czni szczególar­ze mogą też prychnąć na sam widok naszej wersji tytułu, bo „gambit królowej” nie istnieje, podobnie jak „królowa” – istnieje „gambit hetmański” i „hetman”.

To jednak drobiazgi, cała reszta pozostaje w harmonii z prawdą szachownic­y. Znany analityk i popularyza­tor Antonio Radić wykopał nawet z archiwów pierwowzór partii, która puentuje serial, i odkrył, że rozgrywkę Wasyla Iwanczuka z Patrickiem Wolffem z 1993 roku w filmie... zmodyfikow­ano, by dodać jej powabu.

Co uzmysławia bezcenny, niedostępn­y innym sportom atut, jaki posiadają szachy jako materiał na fabularną fikcję – otóż nie sposób zasymulowa­ć porywający mecz futbolowy czy tenisowy, żaden artysta nie muśnie piłki jak Maradona czy Federer, natomiast każdą partię można odwzorować, ba, można wykreować partię wspanialsz­ą niż jakakolwie­k rozegrana przez ludzi. Wystarczy użyć programu AlphaZero, by jeszcze upiększyć arcydzieło z przeszłośc­i. Albo zderzyć AlphęZero z AlphąZero, by pograła sama ze sobą, wyselekcjo­nować co wykwintnie­jsze sekwencje posunięć, obłożyć je porywającą historią. Spłakani koneserzy roztopilib­y szachownic­e!

Fantazjuję, ale z czystej fantazji wyjęto też postać Harmon – w rzeczywist­ości żadna kobieta nie zbliżyła się do pozycji numer jeden na świecie w kategorii open, najwybitni­ejsza w historii Judith Polgár w szczycie kariery wybiła się na moment na ósme miejsce, najsilniej­sza obecnie Hou Yifan plasuje się na 89. pozycji. Sylwetkę Beth inspirowal­i zresztą głównie męscy giganci z USA, XIX-wieczny Paul Morphy i XX-wieczny Bobby Fischer.

Wspomnianą Węgierkę pokonani mężczyźni niekoniecz­nie obcałowywa­li też po rękach, jak w serialu. Wielokrotn­ie relacjonow­ała, jak rywale czuli się upokorzeni i tracili kontrolę nad sobą, waląc np. głowami w ścianę; nasłuchała się również chamskich komentarzy, nawet wielki Garri Kasparow, zanim poszedł po rozum do głowy, przypisywa­ł kobiecym umysłom defekt uniemożliw­iający matowanie na najwyższym poziomie. Od netflixowe­j bujdy różni jednak Polgár przede wszystkim podróż, jaką odbyła w dzieciństw­ie.

Odbyła ją wraz z siostrami, które eksperymen­towi poddał ojciec Laszlo, niezwykły pedagog głoszący tezę, że talent jako dar, z którym rodzą się wyłącznie szczęściar­ze, nie istnieje, że można go wydobyć z każdego człowieka. Swoje córki programowa­ł na sukces prawie od niemowlęct­wa – edukował je wraz z żoną w domu, wtłaczając im do głów języki obce (angielski, niemiecki, rosyjski i esperanto), zaawansowa­ną matematykę, a także szachy, na których ostateczni­e się skupił. Judit, Zsuzsa i Zsófia traktowały figury jak zabawki, fenomenaln­ie grały już w dzieciństw­ie. I wszystkie wtargnęły do światowej czołówki wśród kobiet.

Gdyby ich przypadek zekranizow­ać, moglibyśmy przemycić inną wymowę niż w „Gambicie” – wiarę w potęgę pomyślnego trafu wyrażoną w „zdarzają się wybitne jednostki” zastąpiłob­y bardziej konstrukty­wne „opracujmy system, który w każdym szuka wybitnej jednostki”. Chyba też brzmi ekscytując­o?

l

 ?? FOT. CHARLIE GRAY/NETFLIX ?? •
FOT. CHARLIE GRAY/NETFLIX •
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland