Wiatr rządził w Wiśle
Polacy tłumnie awansowali do drugiej serii niedzielnego konkursu indywidualnego w Wiśle, jednak żaden z nich nie zajął miejsca w pierwszej trójce.
Już kilka godzin przed odwołaniem zaplanowanej na godz. 14.45. serii treningowej istniały duże obawy co do tego, czy konkurs na skoczni im. Adama Małysza uda się w ogóle rozegrać. Obiekt atakowały co chwilę mocne podmuchy wiatru.
Zawody przebiegały sprawnie, ale w pełni uczciwej walki nie było. Teoretycznie wszystkim zawodnikom wiało korzystnie pod narty, jednak w wielu przypadkach widać było, że słaba lub bardzo słaba odległość nie jest efektem tylko gorszej dyspozycji sportowej. Dało się zauważyć, że lepiej radzili sobie ci, którzy z progu potrafili wybić się bardzo wysoko, to oni w późniejszej fazie lotu łapali tzw. noszenie.
Zwycięzca kwalifikacji Kamil Stoch znów – tak jak w sobotę – walczył z trudnymi warunkami atmosferycznymi i tylko o półtora metra przekroczył punkt konstrukcyjny skoczni. 33-latek z Zębu był 11. po pierwszej serii. Najlepsze miejsce spośród zawodników Michala Doležala zajmował szósty Piotr Żyła (125,5 m). Murańka był ósmy, Kubacki dziewiąty (124,5). Do finału awansowało jeszcze trzech Polaków: 22. Maciej Kot (117), 26. Andrzej Stękała (124,5 z wyższej belki) i 29. Stefan Hula (117,5). Sensacyjnie odpadł
Stefan Kraft, najlepszy skoczek ubiegłego sezonu.
W drugiej serii wiatr nieco osłabł, Stoch jednak całkowicie zepsuł drugą próbę, właściwie ześlizgując się z buli i lądując na 104. metrze. Polski mistrz spadł do trzeciej dziesiątki. Do drugiej dziesiątki wypadł Kubacki, który przy słabym wietrze uzyskał 116 m. Murańka również zawalił skok (107 m).
Serię klęsk przerwał szósty po pierwszej próbie Żyła. Skoczył 128 m i ostatecznie zajął piąte miejsce.
Prowadzenia nie obronił Lanisek, zawody wygrał Niemiec Markus Eisenbichler (134 m w drugiej serii). Drugi był jego rodak Karl Geiger, a trzeci Austriak Huber.
+