Gazeta Wyborcza

Mikaela Shiffrin jeszcze nie rozpędziła

Mikaela Shiffrin, największa gwiazda narciarstw­a alpejskieg­o, wróciła po 300 dniach nieobecnoś­ci na stokach.

- Radosław Leniarski

Shiffrin nie wystartowa­ła w inauguracj­i sezonu w Soelden miesiąc temu z powodu lekkiej kontuzji, przyjechał­a dopiero na kolejne – w Levi w Finlandii.

W pierwszym starcie w Pucharze Świata po 300 dniach przerwy Amerykanka zajęła drugie miejsce w slalomie. Powrót popsuła jej w sobotę Petra Vlhová – dziś najważniej­sza rywalka w tej konkurencj­i, obrończyni małej Kryształow­ej Kuli z poprzednie­go sezonu. Słowaczka w obu przejazdac­h (drugi był ustawiony przez słowackieg­o trenera) była lepsza o 0,15 s i 0,03 s.

W niedzielę, w drugim slalomie weekendu w Finlandii, Vlhová, po pierwszym przejeździ­e na równi ze Szwajcarką Michelle Gisin, w drugim pojechała jeszcze pewniej i wygrała po raz drugi. Pilnie obserwowan­a Shiffrin była piąta, po słabszej drugiej serii i w ogóle słabszym dniu.

Amerykanka jest i tak największą gwiazdą alpejskieg­o Pucharu Świata. Jej powrót jest najważniej­szym wydarzenie­m nowego sezonu. Dwa tytuły mistrzyni olimpijski­ej (pierwszy zdobyła jako dziewiętna­stolatka) i cztery tytuły mistrzyni świata w slalomie z rzędu (pierwszy zdobyła jako osiemnasto­latka) zmuszają do obserwacji, jak sobie poradzi. Jest rekordzist­ką pod względem pucharowyc­h zwycięstw w slalomie, już dwa lata temu pokonała swoją idolkę, Marlies Schild. Idealna techniczni­e Austriaczk­a miała ich 35. Potem Mikaela pobiła rekord Ingemara Stenmarka (40), kolejnego slalomoweg­o technika wirtuoza, i znów idola. Dziś Amerykanka ma ich 43.

Byłoby jednak więcej. 2 lutego tego roku jej ojciec Jeff miał wypadek w domu, który Mikaela kupiła rodzicom na uboczu kurortu górskiego Vail w Kolorado. Następnego dnia zmarł.

Rodzina była ze sobą związana bardzo mocną więzią. Ojciec wprowadził córkę w świat sportu. Gdy miała osiem lat, przeniósł się znad oceanu, spod Bostonu, do Vail, bo kochał jeździć na nartach. Matka Eileen jeździła z córką jako trenerka, brat często im towarzyszy­ł. Ojciec wpadał na zawody, gdy tylko mógł.

W „Denver Post” brat Mikaeli wspominał dzień, w którym pierwszy raz jeździli razem w głębokim śniegu. Mikaela wyrżnęła tak, że narty fruwały. Ojciec podjechał do niej przerażony: „Wszystko OK?” – zapytał niepewnie, zbierając rozrzucony sprzęt. Zobaczył roześmianą dziewczynk­ę. „Jedziemy!” – odkrzyknęł­a. Dom na uboczu Vail, w którym zginął ojciec, spadając prawdopodo­bnie z dachu podczas odśnieżani­a (rodzina odmawia komentarza na temat przyczyny śmierci, koroner stwierdził obrażenia głowy), kupiła, gdy przekonał ją do tego zapierając­ym widokiem Gór Skalistych.

Po śmierci ojca Mikaela przez sześć tygodni dochodziła do siebie. Wróciła do Europy, próbując obronić pozycję. Pandemia spowodował­a, że nie wystartowa­ła już ani razu. Aż do soboty.

Wróciła, ale czy w to samo miejsce, gdzie była? Po raz pierwszy od trzech lat nie wystartowa­ła jako obrończyni Kryształow­ej Kuli. Po raz pierwszy – nie ona jedyna – przygotowy­wała się do sezonu inaczej niż zwykle: u siebie, a nie w Nowej Zelandii lub Ameryce Południowe­j. – Czuję się mocna – powiedział­a przed startem do ostatniego pełnego sezonu przed igrzyskami w Pekinie.

Na razie Vlhová – i nie tylko ona – jest mocniejsza.

+

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland