Dokąd płynie 18 milionów?
Kto i dlaczego zdecydował, że Szpital Narodowy będzie otrzymywał tak ogromne środki finansowe i jednocześnie nie będzie chciał leczyć chorych? Te sprawy w przyszłości wyjaśni komisja śledcza.
Kto zdecydował, że szpital na stadionie dostaje tak ogromne sumy i nie chce leczyć chorych? – pyta Bartosz Arłukowicz z PO ►
AGNIESZKA KUBLIK: Oszacował pan, że szpital polowy na Stadionie Narodowym generuje zysk ok. 18 mln złotych miesięcznie. Czyli bardziej opłaca im się nie leczyć?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Tak wychodzi z danych, które przedstawiło samo Ministerstwo Zdrowia. Różnica w stawkach między łóżkiem pustym a łóżkiem, na którym leży pacjent, jest minimalna. W związku z tym jest dużo bardziej opłacalne dla szpitala, żeby łóżka były puste, niż żeby leczyć.
Nie dotyczy to każdego szpitala?
– Nie. Za puste łóżko na Narodowym – już nie chcę mówić o jakości tych łóżek, wszyscy widzieliśmy te obrazki – NFZ płaci 822 zł dziennie, w innych szpitalach – 100 zł. I to jest zwyczajnie nieuczciwe wobec setek szpitali w Polsce i ciężko pracujących w całym kraju tysięcy lekarzy oraz pielęgniarek.
A przypominam, że inne szpitale, w momencie kiedy przekształcają swoje oddziały w tzw. oddziały covidowe, tracą ryczałty, które wcześniej wynegocjowały z NFZ. Czyli de facto te szpitale tracą podwójnie. I to jest skandal. Sprawdziłem to u wielu dyrektorów szpitali, to jest dla nich ogromny problem. Przygotowałem nawet projekt ustawy, który mógłby to rozwiązać, bo nie wolno ludzi karać za to, że pojawiła się pandemia.
A jeśli spojrzymy na wyceny łóżek w tzw. gotowości respiratorowej, to tu różnice są już drastycznie wielkie i nieadekwatne.
Na Narodowym 4321 zł, a w szpitalu zwykłym – 1154 zł.
– To wycena za hospitalizację z respiratorem. Proszę zerknąć na wycenę gotowości. Na Narodowym 3773 zł za dzień, w pozostałych szpitalach – 200 zł!
Dlaczego szpitale, które są przygotowane do leczenia, mają kadrę, pracują od lat z pacjentami, przekształciły teraz swoje oddziały w covidowe, zostały potraktowane gorzej i teraz ledwo wytrzymują kondycyjnie w pandemii, a właściwie jej nie wytrzymują? A na Narodowym mamy komfort stojących wolnych 500 łóżek i – uwaga! – aż 60 nieużywanych respiratorów. A przecież w całej Polsce brakuje respiratorów. Lekarze walczą o każdy wolny, sprawny respirator, nie mogą uruchomić respiratorów przekazanych z Agencji Rezerw Materiałowych, ponieważ one wymagają specjalnego serwisu, po prostu nie działają. A tam stoi 60 wolnych respiratorów?
A przecież wśród wyśrubowanych kryteriów przyjmowania do tego szpitala jest i takie, by nie kłaść tu chorych wymagających respiratoroterapii.
– No właśnie. To niedopuszczalne, by wstawić do szpitala 60 respiratorów i jednocześnie zakazać przyjmowania pacjentów potrzebujących respiratora. To po co wstawiono tam te respiratory? Dla picu?
Może chodzi właśnie o ten ryczałt za gotowość?
– Pewnie o to chodzi i dlatego takie wysokie wyceny. Chciałbym wiedzieć, skąd rząd wziął te respiratory? Jak i od kogo zostały kupione? Za ile? Czy potrafimy je uruchomić, czy są ludzie, którzy potrafią je obsługiwać? To zasadne pytania, bo pamiętamy skandaliczne zakupy ministra Szumowskiego. Respiratory kupił od handlarza bronią – 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł!
Wyceny to kompetencja NFZ.
– Tak, formalnie NFZ, ale w tej sprawie najpewniej i ministerstwa, bo to oczywiste, że to decyzje polityczne. Liczba konferencji prasowych premiera Morawieckiego w szpitalu na Narodowym za chwilę może być bliska liczbie pacjentów przyjętych do tego szpitala. Jestem już zmęczony tymi obrazkami premiera w zielonym polarze na tle pustych, archaicznych łóżek szpitalnych.
Zapraszam pana premiera do szpitala w Koszalinie, w Sławnie, w Szczecinie. Tam jest prawdziwe życie, tam jest prawdziwa walka, tam się toczy prawdziwa wojna z pandemią. I tam są prawdziwe ofiary. Ludzie tam umierają, bo nie ma dla nich respiratorów. Bo karetki krążą godzinami po miastach, przewożąc pacjentów, szukając dla nich miejsca.
A w Warszawie tworzy się fikcyjny szpital i wynajmuje się pięciogwiazdkowy hotel dla personelu. Mam setki koleżanek i kolegów, którzy codziennie mi opowiadają, jak wygląda ich prawdziwe życie, i to się ma nijak do tego, co oglądamy na obrazkach z premierem na tle pustych łóżek.
Szef szpitala na Narodowym dr Artur Zaczyński twierdzi, że na Mazowszu i w Warszawie są wolne łóżka.
– Jest to sprzeczne z oficjalnymi danymi, że w szpitalach jest zero miejsc. Więc to czysta propaganda, jak wszystko, co ostatnio robi rząd w tej sprawie. Obserwujemy upadek systemu ochrony zdrowia i wzrost propagandy sukcesu w walce z pandemią.
Mam do premiera i ministra zdrowia konkretne pytania. Bo od kiedy rozpoczęła się dyskusja na temat szpitala narodowego, dostaję sygnały, że tam nie ma odpowiedniej kadry. Oczekuję odpowiedzi np. na pytanie, ilu lekarzy specjalistów chorób zakaźnych i anestezjologów, którzy mogliby obsłużyć te respiratory, jest zatrudnionych w szpitalu narodowym? Według moich informacji dyżury mają przede wszystkim lekarze tuż po stażu albo lekarze specjalności, które nijak się mają do walki z COVID.
Dyrektor Zaczyński tłumaczył, że szpital polowy nie może przyjmować ciężko chorych, boby tam poumierali.
– To jedyny szpital w Polsce, myślę, że także w Europie, który wypisuje pacjentów dlatego, że są chorzy, a przyjmuje dlatego, że są zdrowi.
Faktycznie kryteria przyjęcia na Narodowy są zaporowe: rozpoznanie COVID-19 na podstawie dodatniego wyniku PCR lub testu antygenowego, nie dłużej niż w ciągu 10 dni od początku objawów klinicznych, wynik badania obrazowego płuc; brak ostrych i przewlekłych chorób współistniejących, wymagających leczenia specjalistycznego lub zakończone leczenie specjalistyczne chorób współistniejących.
– I wszystkie te warunki muszą zachodzić jednocześnie, czyli wystarczy, że pacjent nie spełnia jednego z kryteriów, i już nie może być przyjęty.
A przypomnę, kogo do tego szpitala nie wolno przyjmować. Chorych spełniających te kryteria, cytuję za stroną szpitala narodowego: ostre i przewlekłe stany kliniczne i choroby współistniejące wymagające postępowania specjalistycznego, interwencji zabiegowych wykraczających poza zakres działania szpitala tymczasowego; niewydolność oddechowa pomimo standardowej tlenoterapii biernej (np. pacjenci pogarszający się, wymagający tlenoterapii wysokoprzepływowej lub respiratoroterapii); obraz ciężkiego zapalenia płuc w badaniach obrazowych, niezależnie od stanu klinicznego; niestabilność krążeniowo-oddechowa wymagająca intensywnego nadzoru lub gwałtownie postępująca niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Są to absurdalne kryteria. Powodują, że szpital pozostaje pusty. Dokąd idzie te 18 mln zł miesięcznie?
Kryteria są zaporowe, bo nie miałby kto leczyć ciężko chorych?
– Nawet szpital polowy musi spełniać warunki szpitalne. Więc powstaje pytanie: dokąd płyną pieniądze? Kto i dlaczego zdecydował, że ten szpital będzie otrzymywał tak ogromne środki finansowe i jednocześnie nie będzie chciał leczyć chorych?
Te sprawy w przyszłości wyjaśni komisja śledcza. Jestem absolutnie przekonany, że rządzący będą musieli ponieść konsekwencje decyzji, które nie są zgodne z przepisami prawa. W przyszłości oczywiście, bo ani obecna prokuratura, ani sądy nie są w stanie tego wyjaśnić.
Będziemy próbować zwołać specjalne posiedzenie komisji zdrowia. Ale obawiam się, że odpowiedzi na wszystkie ważne pytania nie padną. Jak zwykle zresztą.
To jakie powinny być kryteria przyjmowania do takiego szpitala?
– Mniej wyśrubowane, trzeba je szybko zmienić, bo szpital jest z zasady dla chorych, nie dla zdrowych. Szpital polowy też. To oczywiste, że szpital narodowy powinien natychmiast przejąć lżej chorych pacjentów z innych szpitali, żeby tam można było leczyć tych ciężej chorych. Żeby lekarze, pielęgniarki, diagności, ratownicy nie pracowali tam ponad siły.
Gdyby pan był ministrem, jak by działał ten szpital?
– Zacząłbym od zapewniania kadry, która pozwoliłaby na zabezpieczenie 500 pacjentów. Należałoby odciążyć szpitale z pacjentów lżej i średnio chorych, którzy nie wymagają respiratorów. Respiratory czym prędzej przesunąć do szpitali, które zajmują się profesjonalnie leczeniem pacjentów ciężko chorych wymagających wsparcia respiratorowego.
Ten szpital nie może stać pusty ani jednego dnia dłużej. Musi natychmiast zacząć odciążać inne szpitale w całym województwie mazowieckim.
Premier dopiero w październiku ujawnił, kto mu doradza.
– A ci, którzy faktycznie doradzali panu premierowi, porzucili swoją pracę, ja tego inaczej nie nazwę. Jako pierwszy porzucił minister Łukasz Szumowski. Z dnia na dzień, rzecz niespotykana w Europie i chyba w świecie, żeby minister w środku pandemii porzucił swój urząd. Z ministerstwa czmychnął też Janusz Cieszyński, zastępca Szumowskiego, który był odpowiedzialny za zakup respiratorów, które nigdy do nas nie dotarły, i niewłaściwych maseczek, które nie zabezpieczały lekarzy i pielęgniarek. Teraz pracę porzucił Jarosław Pinkas, główny inspektor sanitarny, który zasłynął z tego, że radził wszystkim, którzy wymagali od rządu budowy strategii walki z COVID, by wkładali sobie lód do majtek. W Europie widzę ogromne zaangażowanie rządów. A u nas ludzie, którzy powinni być liderami walki z pandemią, czmychnęli z urzędów. +
Jestem absolutnie przekonany, że rządzący będą musieli ponieść konsekwencje decyzji, które nie są zgodne z przepisami prawa. W przyszłości oczywiście, bo ani obecna prokuratura, ani sądy nie są w stanie tego wyjaśnić
BARTOSZ ARŁUKOWICZ