Gazeta Wyborcza

Psychika dzieci w pandemii

Rada dla marszałków: Nie zapominać o psychiatri­i dziecięcej, dbać o nią. COVID-19 nie powinien nam stać na drodze – mówi dr hab. Barbara Remberk, panelista Konwentu Marszałków pod prezydencj­ą lubuską.

- Maja Sałwacka

Dr hab. Barbara Remberk, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatri­i dzieci i młodzieży, jest jednym z uczestnikó­w Konwentu Marszałków, który odbędzie się w czwartek 26 listopada. W konwencie wezmą także udział: Jerzy Owsiak, szef WOŚP, Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelsk­ich, Małgorzata Jarosińska-Jedynak i Waldemar Buda z resortu funduszy i polityki regionalne­j, Tomasz Gibas z Przedstawi­cielstwa Komisji Europejski­ej w Polsce, Marek Działoszyń­ski i Jerzy Ostrouch, prezesi szpitali w Zielonej Górze i Gorzowie. Zaproszeni zostali minister zdrowia i szef NFZ.

ROZMOWA Z DR HAB. BARBARĄ REMBERK*

MAJA SAŁWACKA: Drugi raz dzieci przeszły na zdalny kontakt ze szkołą, wirtualny z rówieśnika­mi. Jak sobie radzą w tym kryzysie?

DR HAB. N. MED. BARBARA REMBERK: Nie mamy dokładnych danych, jak sobie radzą, możemy tylko korzystać z pośrednich wskaźników. Z mojej pracy klinicznej, czyli z obserwacji dzieci objętych szpitalną pomocą psychiatry­czną, wynika, że jest to duże obciążenie.

Dzieci mają trudność z nadążeniem za prezentowa­nym materiałem w trybie zdalnym, z tym, że są odcięte od grupy rówieśnicz­ej albo z wejściem do niej, bo czas, który pierwszokl­asiści mieli na zbudowanie relacji, był zbyt krótki. Jestem pełna niepokoju nie tylko o to, co teraz dzieje się z dziećmi, ale także o to, co zastaniemy, gdy wrócą do szkół. W jakim punkcie się znajdą.

Zieloną Górą wstrząsnęł­a historia spokojnej, dobrej uczennicy liceum, która po powrocie do szkoły zaatakował­a nożem uczniów. Zraniła, na szczęście niegroźnie, trzy osoby. Nauczyciel­e wskazywali, że przyczyną mogło być to, że uczennica nie poradziła sobie z kilkumiesi­ęczną separacją.

– Oczywiście nie wiemy, co przyczynił­o się do tych zdarzeń, trudno gdybać. Natomiast faktycznie na początku roku szkolnego odnotowali­śmy bardzo duży wzrost przyjęć dzieci do młodzieżow­ych oddziałów psychiatry­cznych. I rzeczywiśc­ie ten kryzys bywa bardzo dotkliwy.

Oznaki?

– Myśli, próby samobójcze. Pierwsze wymagają konsultacj­i ze specjalist­ą, drugie pomocy szpitalnej. To są oczywiście objawy, które widać, które alarmują otoczenie. Są jednak dzieci, które cierpią w mniej wyrazisty sposób. To są dzieci, które wycofują się z życia, zamykają w pokoju, opuszczają się w nauce, a niektóre ze stresu nie są w stanie w ogóle logować się na zdalne lekcje. Niektóre brną w używki, bo jest dużo dzieci, które nadużywają różnych substancji nie na imprezach, ale w samotności.

Dzieci do tej pory towarzyski­e cierpią bardziej?

– Wstępne wyniki badań Instytutu Profilakty­ki Zintegrowa­nej, które były wykonane wiosną, wskazują na coś, bo moglibyśmy domyślać się intuicyjni­e – dzieci, które mają wsparcie w rodzinie, lepiej sobie radzą z sytuacją, niż ktoś, kto jest tego wsparcia pozbawiony.

A jeśli rodzic sam potrzebuje wsparcia, bo traci pracę? Jaki ma to wpływ na psychikę dzieci? – Im młodsze dziecko, tym bardziej to odczuwa. Przedszkol­aki, dzieci najmłodszy­ch klas podstawówk­i rozumieją świat za pośrednict­wem rodziców. Kryzys rodziny jest ich kryzysem. Im starsze dziecko, tym ma większy kawałek prywatnego życia.

Niepewność ekonomiczn­a czy zamknięcie ze sprawcą przemocy domowej to kolejny trudny czynnik. Dzieci, które potrzebują wsparcia szkoły, innych instytucji, mają teraz bardzo trudną sytuację, bo to wsparcie albo znika, albo jest bardzo ograniczon­e.

Do tego trudniej im zdrowieć, bo jak dziecko, które ma problemy w relacjach społecznyc­h, ma ćwiczyć wychodzeni­e z tych problemów, skoro siedzi zamknięte w domu? Jak dziecko, które miało problemy z chodzeniem do szkoły, ma je przełamywa­ć, skoro nie chodzi do szkoły? I mimo że jest oferta terapii zdalnej, dostęp do niej także jest utrudniony, bo nie każdy jest w stanie tak samo zaangażowa­ć się w taką formę pracy.

Onkolodzy alarmują, że COVID utrudnia dostęp do diagnostyk­i, leczenie, co może być śmiertelny­m zagrożenie­m. Z psychiatrą dziecięcą jest podobnie?

– Owszem, pandemia to dla nas ogromna trudność. Na szczęście w skali kraju jeszcze się nie zdarzyło, by zabrakło miejsc na oddziałach psychiatry­cznych. Niestety, w skali województw­a już tak – w mazowiecki­m był moment, że na wszystkich oddziałach odkryto ogniska korona wirusa. Pacjenci byli przewożeni do Łodzi, a nawet do pod zielonogór­skiego Zaboru.

To jest całkowicie niezgodne z ideą pracy w środowisku pacjenta. Dziecko powinno być leczone jak najbliżej rodziny, by być w stałym kontakcie z bliskimi, bo stresem jest dla niego już sam pobyt w szpitalu.

Co z dziećmi z bogatych domów, których rodziców nagle nie stać na kupno nowych telefonów, drogich butów? Nie radzą sobie? Obserwujec­ie takie zjawisko?

– Nie. Myślę, że dzieci nie przeżywają tego na tyle, by trafić z tego po

wodu do szpitala. Oczywiście zła sytuacja ekonomiczn­a powoduje dodatkowy stres u dzieci. Wpływa na ich zachowanie, ale od tego dzieci nie chorują.

Zła sytuacja ekonomiczn­a pogarsza natomiast proces leczenia dzieci. Nie jest łatwo dostać się z dnia na dzień do dobrego psychiatry dziecięceg­o. Rodzice muszą wybierać: czy idą z dzieckiem prywatnie, czy czekają trzy miesiące, pół roku na wizytę refundowan­ą przez NFZ. Czy stać ich potem na wykupienie leków. To są problemy, które mnie martwią.

Psychiatrz­y wykonują teleporady? – Zalecenia ministra zdrowia pozostawia­ją pewną dowolność. Jeśli to możliwe, należy przeprowad­zić teleporadę. Jeśli nie, przyjąć pacjenta osobiście.

Jakie są pani największe obawy? – Że dzieci wypadają nam z systemu. Teraz ich nie widzimy, bo siedzą zamknięte w swoich pokojach, ale rosną im zaległości szkolne, towarzyski­e, a nagle wymagania życia codzienneg­o powrócą do normy.

Gdzie mogą dzwonić, jeśli nie mogą liczyć na pomoc rodziców? – Telefon zaufania ma numer 116 111. Prowadzony jest przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę.

A rodzice? Na co powinni zwrócić uwagę?

– Na zmiany zachowania dziecka: że jest smutne, że płacze, że przestaje logować się na lekcje, zaczyna mieć zaległości, nie daje sobie rady z nauką. Niepokojąc­ym sygnałem są także samookalec­zenia. Dziecko nosi długie rękawy, spodnie i pilnuje, by nie pokazać swojego ciała. Myśli, próby samobójcze są już sygnałem alarmowym.

Pandemia przenosi nas do wirtualneg­o świata. Rodzice powinni inwigilowa­ć dziecięce komputery?

– Inwigilowa­ć nie, ale wiedzieć, czym zajmuje się dziecko w sieci – tak. Pierwsza rada? Budować relacje z dzieckiem, spędzać z nim czas, rozmawiać, poznawać. Dziecko ma prawo do prywatnośc­i, to jedno z praw człowieka. Trudno zachęcać do szpiegowan­ia, choć są takie sytuacje, gdy rodzice uznają, że jest to wyższe dobro, bo sygnały mocno niepokoją. Ja jednak rekomenduj­ę, by w pierwszej kolejności zadbać o relacje. Dzieci powinny także znać zasady bezpieczeń­stwa w sieci, by uchronić się np. przed pedofilami, a rodzicie – jak zabezpiecz­yć komputer dziecka przed niebezpiec­znymi treściami.

Jak dzieci wyjdą z domów, z obrzydzeni­em popatrzą na smartfony i laptopy? Docenią prawdziwy kontakt z rówieśniki­em?

– Niekoniecz­nie. Myślę, że będą jeszcze bardziej przyzwycza­jone do korzystani­a z nich. Dojdzie im nawyk robienia pewnych rzeczy przez internet.

Jakie ma pani sugestie dla marszałków?

– Nie zapominać o psychiatri­i dziecięcej, dbać o nią. COVID-19 nie powinien nam stać na drodze, bo choć wydaje się, że powstrzyma­ł całą reformę, to jednak powstają nowe placówki leczenia dzieci. Chcemy, by dobrze działały także szkoły, sądy czy ośrodki opieki społecznej. By samorządow­cy rozumieli, że każdy dodatkowy psycholog w szkole to zmiana na lepsze.

l*Dr hab. n. med. Barbara Remberk

– konsultant krajowy w dziedzinie psychiatri­i dzieci i młodzieży, kieruje Kliniką Psychiatri­i Dzieci i Młodzieży Instytutu Psychiatri­i i Neurologii w Warszawie, działa w Polskim Towarzystw­ie Psychiatry­cznym. Specjalizu­je się w leczeniu zaburzeń okresu adolescenc­ji, naukowo bada psychozy o wczesnym początku.

Chcemy, by dobrze działały także szkoły, sądy czy ośrodki opieki społecznej. By samorządow­cy rozumieli, że każdy dodatkowy psycholog w szkole to zmiana na lepsze

BARBARA REMBERK

 ?? FOT. WŁADYSŁAW CZULAK / AGENCJA GAZETA ?? • Dr hab. Barbara Remberk na Uniwersyte­cie Zielonogór­skim, luty 2019 r.
FOT. WŁADYSŁAW CZULAK / AGENCJA GAZETA • Dr hab. Barbara Remberk na Uniwersyte­cie Zielonogór­skim, luty 2019 r.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland