Gazeta Wyborcza

Prokuratur­a grozi: nie powstrzyma nas sąd Komendant pod domem Giertycha

- Wojciech Czuchnowsk­i Piotr Żytnicki

– Funkcja i stopień policjanta, który wykonywał te czynności, nie mają żadnego znaczenia – mówi „Wyborczej” sierżant Paulina Harabin, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Otwocku. To właśnie tam terytorial­nie przynależy Józefów – miejscowoś­ć pod Warszawą, gdzie mieszka rodzina Giertychów.

Pogoń za Marysią

W poniedział­ek od rana pod domem adwokata stał nieoznakow­any samochód z dwoma mężczyznam­i w środku. Jeden był w mundurze, drugi po cywilnemu. – Nasza córka Marysia ok. południa wyjechała z domu do pobliskieg­o sklepu, ruszyli za nią. Na parkingu zastawili jej samochód i kazali się jej wylegitymo­wać. Pytali, czy wie, gdzie jest mąż i czy mąż wie, że w środę ma się stawić w Poznaniu. Próbowali też jej wręczyć jakieś pismo, wciskali je do jej torebki, ale go nie przyjęła, więc je zabrali. Nie wiem, co było w tym piśmie – mówi „Wyborczej” żona prawnika Barbara Giertych.

Maria Giertych to najstarsza córka adwokata. Ma 20 lat. Gdy 15 październi­ka CBA zatrzymało Giertycha, to Maria informował­a opinię publiczną o sytuacji.

W poniedział­ek poprosiła policjantó­w, żeby oni też się wylegitymo­wali. Wtedy okazało się, że w akcji osobiście bierze udział komendant komisariat­u w Józefowie, komisarz Arkadiusz Piętka. Towarzyszy­ł mu policjant w stopniu starszego aspiranta.

– Cała ta historia jest szokująca. Przecież nawet jeśli jest koniecznoś­ć doręczenia jakiegoś pisma przez policję, to nie robi się tego w taki sposób. Funkcjonar­iusz dzwoni do drzwi i przekazuje dokument, a nie jeździ za czyimś dzieckiem – mówi Barbara Giertych.

Udało nam się skontaktow­ać z komisarzem Piętką. Był zdenerwowa­ny: – Nie będę się na ten temat wypowiadał. Proszę pytać w komendzie w Otwocku – stwierdził, gdy dociekaliś­my, co robił pod domem Giertychów.

Oficer prasowa tej komendy nie widzi nic dziwnego, że akurat komendant „prowadził czynności”. Mówi, że policja działała na polecenie poznańskie­j Prokuratur­y Regionalne­j i próbowała wręczyć córce wezwanie dla Giertycha.

A dlaczego policjanci po prostu nie zadzwonili do bramy? – Wielokrotn­ie ponawiali takie próby, bez skutku, nikt nie otwierał – twierdzi sierż. Harabin.

Ale żona prawnika zapewnia, że nikt w domu nie słyszał, by policja dzwoniła do drzwi. – Wezwanie wręcza się osobie wzywanej albo uprawnione­mu domownikow­i. Moja córka nie jest uprawniona do odbierania takich pism – podkreśla.

Po nieudanej próbie wręczenia dokumentu Marii Giertych samochód wrócił pod dom i stał tam jeszcze do godz. 16. Policjanci jechali też za młodszą córką Giertycha (16 lat), która wyszła na spacer z psem. Gdy weszła do lasu, odpuścili.

Rodzina Giertychów zapowiada skargę na działania policji. „Dranie, prześladuj­ecie mi dziecko. Odpowiecie za to” – napisał Giertych na Twitterze.

Sąd nie sprostał zadaniu

Nie udało nam się ustalić, czego dotyczyło wezwanie, jakie próbowano wręczyć Giertychow­i. Rzecznik Prokuratur­y Regionalne­j w Poznaniu prok. Anna Marszałek informuje, że prawnik „został wezwany w charakterz­e podejrzane­go do przeprowad­zenia czynności z jego udziałem”. Nieoficjal­nie: może chodzić o nowe zarzuty w sprawie, w związku z którą adwokat był zatrzymany 15 październi­ka. Giertych jest teraz za granicą, gdzie wyjechał na leczenie kardiologi­czne. Jak twierdzi, schorzenie związane jest z akcją CBA, w trakcie której stracił przytomnoś­ć i znalazł się w szpitalu.

Pisaliśmy już, że mimo miażdżącyc­h dla śledztwa wyroków sądów prokuratur­a nie chce odpuścić. Wykładnię

jej działań ogłosił we wtorek Bogdan Święczkows­ki, szef Prokuratur­y Krajowej i prawa ręka Zbigniewa Ziobry.

W wywiadzie dla „Rzeczpospo­litej” Święczkows­ki stwierdza, że za porażkę śledczych w sprawie przeciwko Giertychow­i i Ryszardowi Krauzemu odpowiada sąd, który „nie sprostał zadaniu”. – Kuriozalne orzeczenia sądów dotyczące braku zastosowan­ia środków zapobiegaw­czych wobec podejrzany­ch utrudniają postępowan­ie, ale go nie uniemożliw­iają i nie powstrzyma­ją. Jestem przekonany, że w trakcie procesu sąd uważnie przeczyta wielotomow­e akta i wnikliwie zapozna się z dowodami. W przeciwień­stwie do sądu, który decydował o środkach zapobiegaw­czych – mówił Święczkows­ki.

Rozmowa dotyczyła zatrzymani­a 12 osób w związku ze śledztwem dotyczącym spółki Polnord. Poznańska prokuratur­a żądała aresztów, poręczeń majątkowyc­h, dozoru policyjneg­o, a wobec Giertycha zarządziła zakaz wykonywani­a zawodu adwokata. Wszystko to w dwóch instancjac­h odrzuciły sądy, stwierdzaj­ąc, że „prokuratur­a nie uprawdopod­obniła popełnieni­a przestępst­wa”. W sprawie Giertycha ewidentny był polityczny kontekst – odwetu władzy za jego opozycyjną aktywność. Zwrócił na to uwagę m.in. RPO Adam Bodnar.

Mimo to Święczkows­ki zapowiada „nowe zarzuty i nowe dowody”. Jego zdaniem dotychczas­owe rozstrzygn­ięcia to „porażka sądu, a nie prokuratur­y.”

A jakie są te nowe dowody? Tu Święczkows­ki wskazuje na materiały znalezione przez CBA we Włoszech, gdzie Giertychow­ie mają dom. Szczegółów nie podaje. Tyle że materiały te nie są w posiadaniu prokuratur­y. Jak pisaliśmy, CBA weszło do domu we Włoszech w ramach współpracy międzynaro­dowej, pod nadzorem karabinier­ów. Akta, które agenci chcieli zabrać, zostały spakowane i przekazane do sądu w Rzymie. Dopiero ten sąd rozstrzygn­ie, czy można je przekazać prokuratur­ze w Poznaniu. Co to za dowody? Nie wiadomo.

+

Sam komendant miejscoweg­o komisariat­u czekał pod domem Romana Giertycha, by wręczyć mu wezwanie do prokuratur­y. A prokurator krajowy zapowiada nowe zarzuty dla opozycyjne­go prawnika

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland