Tuleya zawieszony, procesy onowa
Poważne procesy karne, w których orzekał sędzia Igor Tuleya, będą musiały toczyć się od początku z powodu zawieszenia go w obowiązkach przez Izbę Dyscyplinarną. Sprawcy groźnych przestępstw mogą przez to uniknąć kary z powodu przedawnienia.
Decyzja Izby Dyscyplinarnej – choć ona sama według Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Sądu Najwyższego nie jest legalnym sądem – ma bardzo poważne konsekwencje. Wszystkie procesy, w których Tuleya jest sędzią, będą musiały zacząć się od nowa. Wśród nich są m.in. te dotyczące drastycznych zabójstw i zorganizowanych grup przestępczych. To także proces Janusza G., ps. „Graf”, jednego z najgroźniejszych polskich gangsterów.
– W sprawie Janusza G. w grudniu mieliśmy wyznaczone terminy na mowy końcowe – potwierdza w rozmowie z „Wyborczą” sędzia Igor Tuleya.
Ryzyko przedawnienia
– W procesach karnych obowiązuje zasada niezmienności składu sędziowskiego, który zajmuje się daną sprawą. Chodzi o to, aby sędziowie bezpośrednio i na bieżąco zapoznawali się ze wszystkimi dowodami. Jeśli sędzia zostaje odsunięty od orzekania, wszystkie procesy, w których orzekał, będą musiały toczyć się od początku. Proszę zwrócić uwagę, w jakiej sytuacji postawione zostają ofiary – pokrzywdzeni będą dłużej czekać na sprawiedliwość. Działalności Izby Dyscyplinarnej uderzy przede wszystkim w ofiary przestępstw – mówi dr Mikołaj Małecki karnista z Katedry Prawa Karnego UJ.
To, że procesy będą musiały toczyć się od początku, może doprowadzić do innych katastrofalnych skutków: sprawcy mogą nie ponieść kary z powodu przedawnienia.
– W postępowaniu karnym – inaczej niż w cywilnym – co do zasady w trakcie procesu przedawnienie biegnie. Zatem jeśli sprawy będą musiały toczyć się od początku, to będzie mniej czasu na skończenie sprawy. Jest ryzyko, że sprawcy unikną kary – podkreśla sędzia Piotr Gąciarek, karnista orzekający w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Procesy o morderstwa
W warszawskim Sądzie Okręgowym Tuleya orzeka między innymi w trzech sprawach o morderstwa. Wszystkie miały się ku końcowi. Największa z nich – sprawa Grafa – dotyczyła zabójstwa gracza giełdowego – Piotra Głowali. Do zbrodni doszło w 2004 r. Zabójstwo zlecił Graf, uważany wtedy za przywódcę „nowego Pruszkowa”. Biznesmena porwali podający się za policjantów Czeczeni, którzy w lesie pod Warszawą obcięli mu głowę. W 2009 r. Graf uciekł do RPA, samo sprowadzenie go do Polski wymagało wielu miesięcy zabiegów. W procesie, który zaczął się w 2018 r., jest 130 świadków. Ich zeznania trzeba będzie teraz powtórzyć.
Druga sprawa dotyczy makabrycznych zabójstw dwojga niemowląt – trzymiesięcznej Łucji i sześciomiesięcznego Miłosza. Zamordował je w 2016 i 2018 r. ich ojciec Piotr P. Za każdym razem zgłaszał wypadek. Po śmierci chłopca został zatrzymany. W areszcie zwierzył się współwięźniowi, że dzieci zabił, „bo przeszkadzały mu w uprawianiu seksu”. Proces Piotra P. też był na finiszu. Oskarżony nie przyznaje się do winy.
Sprawa trzecia, także zbliżająca się do zakończenia, to zabójstwo maczetą na warszawskim Ursynowie. W 2019 r. 29-letni Mateusz Z. odciął głowę swojej dziewczynie Katarzynie W. Potem zgłosił napad. Też twierdzi, że jest niewinny.
Oprócz tego sędzia Tuleya miał w referacie sprawy dotyczące zorganizowanych grup przestępczych, oszustw, handlu bronią i handlu hurtowego narkotykami. Zajmował się także sprawami o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszne aresztowanie, wnioskami do zaopiniowania łaski, sprawami o unieważnienie orzeczenia. Do niego trafiła też sprawa z wniosku prokuratury o wy
Decyzja Izby Dyscyplinarnej – choć ona sama według Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Sądu Najwyższego nie jest legalnym sądem – ma bardzo poważne konsekwencje