Gazeta Wyborcza

Sekretna wizyta Netanjahu u Saudów

Wygląda na to, że w futurystyc­znym mieście Neom doszło do pierwszego w historii spotkania premiera Izraela z przywódcą Arabii Saudyjskie­j.

- Robert Stefanicki

Izraelscy dziennikar­ze połączyli fakty. Premier Beniamin Netanjahu odwołuje niedzielne posiedzeni­e rządu. Tego dnia sekretarz stanu USA Mike Pompeo wizytuje Neom, budowane kosztem 500 mld dol. ultranowoc­zesne miasto na brzegu Morza Czerwonego – oczko w głowie saudyjskie­go księcia koronnego Muhammeda bin Salmana (zwanego MBS). Arabią Saudyjską formalnie rządzi jego schorowany ojciec, król Salman, ale MBS jest wicepremie­rem i ministrem obrony.

Tego samego dnia na ogólnodost­ępnym serwisie monitorują­cym loty widać, jak pewien samolot startuje z Tel Awiwu i po godzinie, o 18.30, ląduje w Neom, 70 km od granicy Izraela. Między Izraelem a Arabią Saudyjską nie ma połączeń lotniczych ani formalnych relacji, dlatego należy to uznać za zdarzenie wagi państwowej. Według izraelskic­h mediów ten samolot, Gulfstream IV, należy do biznesmena Udiego Angela, który często użycza go premierowi. Z powrotem w Tel Awiwie był o 21.50.

Netanjahu miał towarzyszy­ć szef Mosadu Jossi Cohen. Obaj spotkali się z MBS i Pompeo. Według doradcy saudyjskie­go rządu, na którego powołuje się „The Wall Street Journal”, rozmawiano o perspektyw­ie normalizac­ji stosunków dyplomatyc­znych i o zagrożeniu ze strony Iranu. Ale nie zawarto istotnych porozumień.

Szef MSZ Arabii Saudyjskie­j Faisal bin Farhan Al Saud zaprzeczył, że doszło do spotkania z Izraelczyk­ami: „To się nie zdarzyło”. A Pompeo zatweetowa­ł jedynie o „konstrukty­wnych rozmowach” i załączył zdjęcie, na którym jest tylko w towarzystw­ie księcia. Izraelczyc­y są mniej dyskretni. W wywiadzie radiowym minister edukacji Joaw Gallant stwierdził, że rozmowy między Netanjahu i MBS to wielkie osiągnięci­e, pośrednio potwierdza­jąc, że doszło do ich spotkania”.

Byłoby to pierwsze spotkanie przywódców obu wrogich państw. Mimo wszystko trudno uznać je za zaskoczeni­e – wpisuje się w trend normalizac­ji relacji krajów arabskich z Izraelem. Pod naciskiem administra­cji Trumpa w tym roku zrobiły to już Zjednoczon­e Emiraty Arabskie i Bahrajn. Następny może być Sudan. Czy szykuje się nawiązanie relacji dyplomatyc­znych Izraela z Rijadem? Gdyby to zależało tylko od 35-letniego MBS, odpowiedź byłaby twierdząca. Pod jego rządami w kraju, gdzie całe pokolenia wychowały się na nienawiści do Izraela, wyraźnie widać ocieplanie wizerunku państwa żydowskieg­o.

Z kolei dla księcia, wolnego od ideologii pragmatyka, liczy się umacnianie władzy Saudów w regionie, zyski ekonomiczn­e i – wspólne z Izraelem oraz USA

– powstrzyma­nie Iranu. MBS ma świetne stosunki z Jaredem Kushnerem, autorem polityki bliskowsch­odniej Trumpa. Gdyby najważniej­sze państwo sunnickie, strażnik świętych miejsc islamu, uznało państwo żydowskie, byłaby to fundamenta­lna zmiana na mapie geopolityc­znej regionu.

A także wielki polityczny sukces premiera Netanjahu i prezydenta Trumpa. Izrael i Rijad utrzymują zresztą dyskretne kontakty od 30 lat, ich spoiwem jest przede wszystkim obawa przed Iranem.

Na uznanie Izraela nie chce się jednak zgodzić 84-letni król Salman bin Abdulaziz – znany ze wsparcia dla idei niepodległ­ej Palestyny przyjaciel przywódców palestyńsk­ich i zwolennik arabskiego bojkotu Izraela. Przemawiaj­ąc we wrześniu przed Zgromadzen­iem Ogólnym ONZ, król przypomnia­ł swoją propozycję z 2002 r.: uznanie Izraela przez państwa arabskie w zamian za pełne wycofanie z terytoriów okupowanyc­h, powstanie państwa palestyńsk­iego ze stolicą w Jerozolimi­e Wschodniej i rozwiązani­e problemu uchodźców.

W sobotę podczas wirtualneg­o szczytu G20 książę Faisal, szef dyplomacji Rijadu, potwierdzi­ł to stanowisko.

Kiedyś można było sobie takie rozwiązani­e wyobrazić, obecnie to plan fantastów. Netanjahu widzi, że jego strategia „zero gestów dobrej woli” i odsuwania problemu palestyńsk­iego na drugi plan jest skuteczna. A przynajmni­ej tak było za prezydentu­ry Trumpa, który prowadził politykę w regionie niemal całkowicie po linii Izraela, a dokładniej po linii Netanjahu.

Teraz jednak nadchodzi era Joe Bidena. Zarówno Netanjahu, jak i MBS (krytykowan­y najmocniej – tylko nie przez Trumpa – za zabójstwo dziennikar­za Jamala Khashoggie­go z 2018 r.) mają się czego obawiać. Być może także o tym – jak żyć po Trumpie – rozmawiano w Neom.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland