Gazeta Wyborcza

Bez większej liczby testów lecimy we mgle

- Jarosław Kopeć

Wmaju WHO rekomendow­ało, żeby otwierać gospodarkę po lockdownie dopiero wtedy, gdy udział pozytywnyc­h testów wśród wszystkich wykonywany­ch nie będzie przekracza­ł 5 proc. przez 14 kolejnych dni. Obecnie w Polsce nie ma pełnego lockdownu, a odsetek testów pozytywnyc­h jest bliski 50 proc. Taki wynik stawia nas w bezwzględn­ej światowej czołówce krajów, które testują za mało. Na podstawie danych Uniwersyte­tu Oksfordzki­ego na całym świecie gorzej jest jedynie w Meksyku. Obecnie robimy ok. 1,23 testu na tysiąc mieszkańcó­w dziennie. Niemcy robią 2,36; Brytyjczyc­y – 4,6; a Włosi – 3,6.

Zarzucamy dzisiaj ministerst­wu, że konstruuje system przekazywa­nia danych na temat epidemii w Polsce w taki sposób, żeby trudniej było sprawdzać, czy się nie myli. Zgubienie 20 tys. przypadków w listopadzi­e jest koronnym dowodem, że nasze zarzuty nie są bezpodstaw­ne. Wygląda na to, że rząd ma duże problemy z zapanowani­em nad epidemią i stara się komunikowa­ć dane tak, żeby trudno mu było to wytknąć. Bo gdyby nie było czego ukryć, nie byłoby powodu, żeby blokować podawanie danych przez sanepidy.

Podobnie nie ma zrozumiałe­go powodu, by Polska była w światowym ogonie pod względem liczby wykonywany­ch testów w kierunku koronawiru­sa. Gdyby rząd wyraźnie zwiększył liczbę testów, nie tylko lepiej orientował­by się w sytuacji epidemiczn­ej w kraju, ale też mógłby się tym chwalić na konferencj­ach prasowych i odbudować odrobinę zaufania do tego, że jest w stanie poradzić sobie z tą epidemią. Dlaczego więc tego nie robi? Chyba dlatego, że nie potrafi.

+

Wygląda na to, że rząd ma duże problemy z zapanowani­em nad epidemią i stara się komunikowa­ć dane tak, żeby trudno mu było to wytknąć

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland