Gazeta Wyborcza

Ucieczka przed drogim prądem

To już pewne – rok 2020 będzie w Polsce rekordowy, jeżeli chodzi o liczbę przyłączon­ych mikroinsta­lacji fotowoltai­cznych. Czy prosumenci uciekną w ten sposób przed podwyżkami cen energii?

- Monika Waluś

Dla węgla nie ma miejsca w postpandem­icznych planach odbudowy gospodarki – mówił latem sekretarz generalny ONZ António Guterres. Na konferencj­i zorganizow­anej przez Międzynaro­dową Agencję Energetycz­ną (IEA) wezwał ministrów z 40 krajów odpowiedzi­alnych za zużycie 80 proc. energii wytwarzane­j na świecie do wstrzymani­a programów finansowan­ia i rozwoju energetyki opartej na węglu.

Tą samą drogą będzie musiała pójść także Polska, której energetyka oparta jest na dużych elektrowni­ach węglowych. Koszty, jakie pociąga za sobą produkcja energii z węgla, są coraz wyższe. Polski rząd głosem ministra Jacka Sasina zapowiada, że ostatnia polska kopalnia przestanie fedrować w 2049 roku, ale eksperci przewidują, że z węglem pożegnamy się już przed 2035 rokiem. – Zmuszą nas do tego rosnące koszty uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Z obecnych 30 euro za tonę w perspektyw­ie 5-10 lat ceny wzrosną do 50-60 euro – przewiduje Paweł Wróbel, ekspert Porozumien­ia Branżowego na rzecz Efektywnoś­ci Energetycz­nej POBE. Jak dodaje, już przekrocze­nie bariery 25 euro za tonę emisji CO2 spowodował­o zielony zwrot w polskiej elektroene­rgetyce. – Teraz potrzebne będzie przyspiesz­enie transforma­cji, bo Polska jest kilka, a nawet kilkanaści­e lat do tyłu za innymi krajami, które dostrzegły konkurency­jność względem węgla i gazu w odnawialny­ch źródłach energii – podkreśla ekspert.

OZE pędzi jak szalone

O jakich źródłach mowa? Podstawowy­m jest słońce, którego energię można wykorzysta­ć na dwa sposoby – do wytwarzani­a ciepła lub energii elektryczn­ej. Do pierwszego służą kolektory słoneczne, a druga z metod, czyli fotowoltai­ka, polega na instalacji ogniw, które pozyskują energię promieniow­ania słoneczneg­o i przekształ­cają ją na prąd stały.

Z kolei wykorzysta­nie energii z wiatru bazuje na działaniu turbin wiatrowych, które przekształ­cają energię kinetyczną wiatru w energię elektryczn­ą. Farmy wiatrowe mogą być ustawiane na lądzie, ale także na morzu. Odnawialny­m źródłem energii, ale wykorzysty­wanym dziś na mniejszą skalę, jest woda, a także biomasa czy geotermia, czyli energia z wnętrza ziemi. To, jak dynamiczni­e rozwija się sektor OZE, najlepiej pokazuje najnowszy raport IEA „Renewables 2020”. Agencja stwierdza w nim, że prawie 90 proc. nowej produkcji energii elektryczn­ej w 2020 r. będzie pochodzić ze źródeł odnawialny­ch, przy czym tylko 10 proc. będzie pochodzić z gazu i węgla. Jeśli wierzyć prognozom IEA, w przyszłym roku potencjał OZE wzrośnie jeszcze bardziej, przyłączon­ych zostanie około 220 GW nowych mocy. Tym razem jednak za wzrosty nie będą odpowiadać Chiny i USA, ale Indie oraz Unia Europejska. Już w ubiegłym roku ilość energii elektryczn­ej pochodzące­j z wiatru i słońca pierwszy raz przekroczy­ła w UE ilość energii produkowan­ej z węgla (o 100 TWh). W sumie OZE wytworzyły prawie 35 proc. energii elektryczn­ej w Unii. Deklaracje kolejnych krajów członkowsk­ich dotyczące neutralnoś­ci klimatyczn­ej to sygnał, że w kolejnych latach trend spadkowy dla czarnego złota będzie postępował jeszcze mocniej.

Jak załatać energetycz­ną dziurę

Chociaż data osiągnięci­a założeń Europejski­ego Zielonego Ładu nad Wisłą nie pada, to korzyści z OZE, które nie jest obciążone kosztami emisji CO2, dostrzega coraz więcej Polaków. Co więcej, w tym wypadku nie ma kosztów paliwa, jak w przypadku węgla lub gazu, za które odbiorca płaci w rachunku za prąd lub ciepło. Dziś inwestowan­ie w OZE zmierza do wytwarzani­a energii elektryczn­ej na małą skalę, głównie na potrzeby własne. Podmioty, które podejmują się generowani­a energii w ten sposób, nazywane są prosumenta­mi. Mogą nimi być zarówno gospodarst­wa domowe, jak i przedsiębi­orstwa. Prosument jednocześn­ie pełni funkcję producenta i konsumenta energii. Wytworzona energia służy przede wszystkim do zaspokojen­ia części własnych potrzeb, a jej ewentualne nadwyżki mogą być sprzedawan­e do sieci.

Rozwój energetyki prosumenck­iej potwierdza­ją dane Polskiego Towarzystw­a Przesyłu i Rozdziału Energii Elektryczn­ej, które wskazują, że rok 2020 będzie rekordowym, jeżeli chodzi o liczbę przyłączon­ych mikroinsta­lacji fotowoltai­cznych (357 tys. instalacji o mocy zainstalow­anej ponad 2,3 GW). – Wprowadzon­o program „Mój prąd”, który spowodował boom na rynku fotowoltai­cznym. Roczne inwestycje w fotowoltai­ce przekroczy­ły 5 mld zł rocznie – więcej niż w całej energetyce konwencjon­alnej – zauważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialne­j. I przypomina, że indeksy spółek fotowoltai­cznych od początku 2018 roku wzrosły o 800 proc., gdy węglowych spadły o 30 proc., co potwierdza, jak silne były oczekiwani­a na zmianę.

Jednak Polska, chcąc załatać dziurę, jaka w kolejnych latach powstanie w krajowym systemie energetycz­nym, gdy węgiel odejdzie do lamusa, nie może polegać wyłącznie na energii słonecznej. Zwłaszcza że nasz Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu za mocno odbiega od celów unijnych. – My mówimy o 30 proc. redukcji CO2, gdy UE zaostrza ten cel do 55 proc. Nasz cel udziałów energii z OZE w 2030 roku to 21-23 proc., gdy inne kraje mają mieć trzy razy tyle. Straconego czasu nie da się szybko nadrobić – uważa Grzegorz Wiśniewski. Niestety, wszystko wskazuje na to, że w tym roku nie osiągniemy zakładaneg­o na 15 proc. celu udziału OZE. Minister Jadwiga Emilewicz oceniała, że będzie to 13 proc.

Ceny za moment wystrzelą

Kluczowe wydaje się przyspiesz­enie rozwoju farm wiatrowych. To one dostarczaj­ą dziś najwięcej odnawialne­j energii (ponad 6,4 GW), ale w porównaniu z instalacja­mi fotowoltai­cznymi moc źródeł wiatrowych rośnie jednak w umiarkowan­ym tempie: od 5,7 GW w 2016 r. do 6,4 GW w 2020 r. Rozpędu mógłby nadać im wiatr wiejący nad Morzem Bałtyckim, które obok Morza Północnego ma największy w UE potencjał, by stawiać na nim wiatraki. – Komisja Europejska wskazuje na potencjał 93 GW dla Bałtyku – podkreśla Wróbel. Jak dotąd projekty, które chcą rozwijać Orlen, PGE Baltica oraz współpracu­jący z Polenergią Equinor, nie mogą jednak ruszyć z miejsca. We wtorek po raz kolejny porozumien­ia w sprawie projektu ustawy o morskich farmach nie osiągnęła Rada Ministrów. Zdaniem ekspertów pat nie może jednak trwać zbyt długo, jeżeli Polska chce spełnić założenia polityki energetycz­nej o uzyskaniu do 2030 roku ok. 6 GW, a do 2040 roku ok. 11 GW mocy offshore.

Paweł Wróbel: – Boom w energetyce wiatrowej na morzach trwa, więc nieprzyjmo­wanie ustawy w tej sprawie jest złym sygnałem. Zwiększani­e mocy z farm wiatrowych oraz fotowoltai­ki to na razie jedyna ucieczka od jednych z najwyższyc­h w UE hurtowych cen energii, które mamy w Polsce. Bo nawet jeżeli dziś dla gospodarst­w domowych sztucznie utrzymywan­e są ceny niższe, to za moment wystrzelą, gdyż od 2021 r. powinniśmy rozpocząć odchodzeni­e od cen regulowany­ch.

Wówczas dla części firm i gospodarst­w korzystają­cych z fotowoltai­ki i pomp ciepła koszty energii będą niezauważa­lne, a czerpiący prąd i ciepło pochodzące z węgla czy z gazu będą płacić coraz więcej.

+

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland