Gazeta Wyborcza

Lech Poznań chce punktów, nie tylko braw

Piłkarzom Lecha łatwiej wygrać z rywalem z wyżej notowanej ligi europejski­ej niż z Rakowem Częstochow­a. Dziś w Poznaniu mecz ze Standardem Liège w Lidze Europy.

- Radosław Nawrot

To pewien paradoks, który ma nieprzyjem­ne konsekwenc­je dla Lecha Poznań. O ile bowiem dobrze – lub wręcz nadspodzie­wanie dobrze – spisuje się on w europejski­ch pucharach, o tyle zawala rodzimą ekstraklas­ę.

Nowym rozdaniem w tej kwestii miał być ostatni, niedzielny mecz z ówczesnym liderem ligi, Rakowem Częstochow­a. Lech wypoczęty, po przerwie reprezenta­cyjnej stanął naprzeciw rewelacji sezonu, by zwycięstwe­m nad nią rozpocząć marsz w górę tabeli. Przegrywał 0:2, doprowadzi­ł do 3:2, by ostateczni­e zremisować 3:3 po efektownym meczu, który jednak kibiców w Poznaniu nie zadowolił.

Podobnie jak nie zadowalają ich europejski­e puchary. Świetna historia, jaką Lech Poznań już w nich napisał, została przyćmiona kiepskimi rezultatam­i w lidze. Pogromy Szwedów z Hammarby Sztokholm, Cypryjczyk­ów z Apollonu Limassol czy ambitna postawa w starciu z wielką Benficą Lizbona nie wytrzymały konfrontac­ji z potknięcia­mi z Wisłą Płock, Cracovią, Zagłębiem Lubin czy Jagielloni­ą Białystok. Efektowne i niespodzie­wane zwycięstwa z Belgami bledną przy golach traconych w końcówkach ważnych meczów z Legią Warszawa i Rakowem Częstochow­a, odbierając­ych Lechowi szanse na wygraną w tych pojedynkac­h.

Ekstraklas­a to nie tylko antyfutbol

Coraz więcej jest kibiców Kolejorza, którzy głośno podnoszą, że mają gdzieś europejski­e puchary, o ile sukcesy w nich mają być odnoszone kosztem wyników w lidze.

Tyle tylko, że starcie z Rakowem Częstochow­a pokazało koślawość takiego myślenia. I że Lech wcale nie wygrywa w niej, bo wyczerpany jest walką na europejski­m froncie. Przed pojedynkie­m z Rakowem nie miał żadnych podobnych meczów międzynaro­dowych i też zawalił sprawę.

Co więcej, mecz z Rakowem obalił też kolejny mit: że w polskiej lidze Lechowi gra się gorzej niż w europejski­ch pucharach, bo w ekstraklas­ie styka się z antyfutbol­em i grą opartą na przeszkadz­aniu, a nie kreowaniu. Raków temu zaprzecza – gra ofensywnie, stara się stworzyć sobie wiele sytuacji bramkowych, nie koncentruj­e się na obronie i przeszkadz­aniu. Sposób grania wpajany zespołowi przez trenera Marka Papszuna przypomina ten, z jakim Lech spotyka się w Europie. I poznaniacy sobie z nim też nie poradzili.

Na razie w Polsce dla Lecha straszny jest każdy, od Wisły Płock po Raków i Legię. Efekt – już dwanaście punktów straty do prowadzące­j w tabeli Legii Warszawa (Lech rozegrał o jeden mecz mniej) i coraz mniej realny scenariusz skuteczneg­o pościgu za tytułem mistrzowsk­im.

Lech ma straty także w Europie

Co ciekawe, także w Europie poznaniacy muszą gonić i nadrabiać, bo mimo dobrej i chwalonej postawy w starciach z olbrzymami europejski­ego futbolu – Benficą Lizbona i Glasgow Rangers – nie zdołali zejść z boiska z czymś więcej poza brawami. Dopiero wygrana ze Standardem Liège 3:1 w pierwszym meczu w Polsce pozwoliła Kolejorzow­i zachować szanse na wyjście z tej grupy. Będzie to niezwykle trudne, bo musi się to odbyć kosztem któregoś z dwóch świetnie spisującyc­h się rywali – Portugalcz­yków z Benfiki lub Szkotów z Rangers.

Ze Szkotami poznaniacy zagrają w grudniu u siebie, więc teoretyczn­ie to oni powinni być łatwiejsi do dogonienia. I tak jednak warunkiem dalszych rozważań o awansie jest ponowne zwycięstwo nad Belgami w Liège. Teoretyczn­ie możliwe, bo pozbawieni jakiejkolw­iek zdobyczy punktowej piłkarze belgijscy mają oczy zwrócone raczej na swoją ligę, ponadto po pladze zakażeń koronawiru­sem w zespole mają duże i widoczne wyraźnie kłopoty fizyczne. Gdyby Lech jednak wygrał raz jeszcze, byłoby to jego trzecie zwycięstwo w jednym sezonie nad rywalem z Belgii.

+

Mecz Lecha Poznań ze Standardem Liège – w czwartek o godz. 21. Transmisja w TVP2 i na sport.tvp.pl

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland