Kim jest Przemysław Marchlewicz
KRZYSZTOF KATKA: Co dziś porabia słynny na Pomorzu Przemysław Marchlewicz? PRZEMYSŁAW MARCHLEWICZ: – Pracuje i mozolnie buduje gospodarkę rynkową. W Polsce, ale również w Skandynawii. Zarządzam dużą prywatną firmą w branży maszynowej. Nie zajmuję się już polityką. Teraz najważniejsza jest dla mnie rodzina i praca. Mieszkam tam, gdzie mieszkałem, to znaczy w Sopocie. Biegam, czytam, jestem zdrowy, mam co jeść, mam wspaniałą rodzinę. Czegóż chcieć więcej?
Co się dzieje w sprawie, w której jest pan podejrzany o wyłudzenie podatku VAT?
– W lipcu 2018 roku zostałem zatrzymany i trafiłem na pięć miesięcy do aresztu w Chełmie. Postawiono mi zarzuty wyłudzenia VAT i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarzuty dotyczyły działań z lat 2013-2015 w jednej z sześciu firm, którymi wówczas współzarządzałem. Pierwsze cztery miesiące spędziłem w jednoosobowej, monitorowanej celi. To był taki areszt wydobywczy. Chodziło zapewne o to, żeby mnie złamać, żebym się przyznał do czynów, których nie popełniłem. Złożyłem obszerne wyjaśnienia. Mogę jedynie jeszcze raz zapewnić, że jestem niewinny, i ze spokojem czekam na proces, podczas którego to udowodnię. Organizator wyłudzania podatku VAT na ogromną skalę poszedł na współpracę z prokuraturą, został małym świadkiem koronnym, i obciążył zeznaniami wszystkie firmy, z którymi współpracował, w tym jedną z moich firm.
W grudniu 2018 roku opuściłem areszt. Co istotne – nie zastosowano wobec mnie żadnych środków zapobiegawczych. Przez dwadzieścia miesięcy nie działo się nic. Aż tu nagle we wrześniu znowu zostałem zatrzymany. Przedstawiono mi zmodyfikowane nieco zarzuty, oparte na starych dowodach i wątkach, w sprawie których – jak już wspomniałem – składałem wielokrotnie wyjaśnienia.
– Przed godziną szóstą rano jechałem samochodem na trening. Kilkadziesiąt metrów od domu jezdnię zablokowali mi funkcjonariusze CBA. Kazali mi wyjść z auta, skuli kajdankami. W domu dokonali kilku odwiertów, m.in. w schodach i w ścianach. Najprawdopodobniej szukali skrytek, nagrań, dokumentów, może pieniędzy. Niczego nie znaleźli.
Na zakończenie przewieźli mnie do punktu doprowadzania osób zatrzymanych.
Niestety główną ofiarą takich akcji nie jestem ja, tylko moja rodzina. Mam czworo dzieci, w naszym domu drugi raz było przeszukanie. Przeprowadzano je w miarę profesjonalnie, ale dzieci siłą rzeczy to widzą i w tym uczestniczą. I to jest dla mnie dramat. Zasada domniemania niewinności to jest czysta fikcja.
Jakie decyzje podjął sąd w pańskiej sprawie?
– Zostałem przesłuchany dopiero następnego dnia i wtedy przedstawiono mi nieco zmodyfikowane zarzuty. Później dowiedziałem się, że o szóstej rano funkcjonariusze CBA złożyli wizytę również w moim miejscu pracy. Podkreślam, że pracuję tam dopiero od roku i że żaden zarzucany mi czyn nie ma z tą firmą nic wspólnego.
Sąd odrzucił wniosek prokuratury o ponowne tymczasowe aresztowanie. Prokurator złożył zażalenie na decyzję sądu. Sędzia sądu apelacyjnego przyznał częściowo rację prokuraturze i nałożył na mnie kaucję w astronomicznej dla mnie kwocie 200 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju i konieczność meldowania się na policji dwa razy w tygodniu.
•
Przedsiębiorca i prawnik z Sopotu, znajomy Marty Kaczyńskiej, był najmłodszym w kraju członkiem zarządu województwa pomorskiego. W roku 2002, mając 24 lata, został nominowany na to stanowisko z poręczenia Lecha Kaczyńskiego. Szybko stał się gwiazdą pomorskiego PiS-u. Był radnym, prezesem spółek (m.in. zarządu Portu Morskiego Gdynia), prowadził własną działalność. W 2016 r. został wiceprezesem Lotosu. Należał do najbardziej wpływowych osób w pomorskim PiS.
W lipcu 2018 r. został zatrzymany pod zarzutem wyłudzenia VAT-u w jednej z kilku spółek, którymi zarządzał. Zaraz po tym usunięto go z szeregów PiS. Trafił do aresztu, z którego wyszedł po kilku miesiącach. W maju 2020 r. media prawicowe ujawniły nagranie jego prywatnej rozmowy z roku 2016. Mówił w niej, podając nazwiska, że w kierownictwie polskich
•
służb jest m.in. alkoholik i homoseksualista ukrywający swoje preferencje, co jest okolicznością mogącą umożliwiać szantażowanie tej osoby.
We wrześniu 2020 r. Przemysław Marchlewicz został ponownie zatrzymany przez CBA w tej samej sprawie. Twierdzi, że nie było merytorycznych przesłanek, by ponownie go skuwać w kajdanki i domagać się osadzenia go w areszcie. Akt oskarżenia w jego sprawie nie został sporządzony. +
•