Czy Trump i pandemia zabili dolara?
Od kilkudziesięciu lat amerykański dolar jest fundamentem globalnego systemu walutowego. Teraz jednak jego pozycja grozi zawaleniem tego, co miał stabilizować. „To, że Janet Yellen najprawdopodobniej zostanie nową ministrą finansów w USA, raczej nie oznacza wprowadzenia nowej doktryny w relacjach walutowych, ale może oznaczać większą wrażliwość na globalne oddziaływanie dolara ” – pisze Mike Dolan, redaktor działu finansowego w serwisie agencji Reuters.
„Euro było najczęściej używaną walutą do rozliczeń na świecie, wyprzedając dolara po raz pierwszy od lutego 2013 r. ” – pisze Bloomberg.
„Czarny scenariusz dla dolara (…) zakłada, że nawet umiarkowane odbicie ekonomiczne w USA będzie postrzegane jako stymulacja importu” – pisze Michael MacKenzie z „Financial Timesa”.
Te trzy teksty dobrze portretują fundamentalny problem wokół dolara – o ile w jednobiegunowym świecie waluta kontrolowana przez jedno najsilniejsze i gospodarczo najstabilniejsze państwo mogła służyć całemu światu, o tyle świat nie tylko przestał być jednobiegunowy, ale też USA wcale nie są już najstabilniejszym z państw. Szczególnie po czterech latach rządów siekierą.
To, że dolar będzie ustępować na rzecz bardziej różnorodnego pejzażu walutowego, od dawna jest oczywiste. To jest też w interesie Ameryki, bo dla gospodarki takiej jak Stany Zjednoczone, której deficyt w handlu zagranicznym stale rośnie, słabnięcie dolara jest wentylem bezpieczeństwa poprawiającym konkurencyjność eksportu.
Jednocześnie jednak dolar pozostaje walutą globalnego bezpieczeństwa (58 proc. rezerw walutowych rządów na świecie to dolary, wobec 18 proc. w euro i 2 proc. w chińskich renminbi), której wartość rośnie zawsze wtedy, kiedy świat pogrąża się w kłopotach. Rząd USA musi więc balansować, wpływając na cenę swojej waluty tak, by równoważyć te sprzeczne potrzeby, jednocześnie dbać o swoją pozycję polityczną i gospodarczą.
W ostatnich dekadach ten pejzaż się zmienia: wartość rezerw dolarowych spada, euro utrwala swoją pozycję, złoto wraca do roli bezpiecznika, a Chiny coraz wyraźniej widzą swoją walutę nie tylko w pierwszej lidze, ale także jako narzędzie budowania pozycji – m.in. „Forbes” opisuje presję, którą Pekin wywiera na Moskwę, by odsuwała dolara na rzecz renminbi.
Pytanie brzmi więc nie „czy”, ale „jak” – i tu wszystkim musi zależeć na tym, by nie odbyło się to z hukiem.
– Pomysł, który wygląda na szalony, że kurs amerykańskiego dolara wobec innych głównych walut mógłby się załamać, nie jest już wcale szalony – mówił w telewizji CNBC Stephen Roach, były prezes Morgan Stanley Asia, który spodziewa się załamania kursu przed końcem 2021 r., a „z 50-procentowym prawdopodobieństwem” uzupełnia swój czarny scenariusz również perspektywą dwucyfrowej recesji w USA.
Pytanie brzmi więc nie tylko, czy Joe Biden i jego administracja będą umieli sobie z tym poradzić, ale też czy nie jest już zwyczajnie za późno.
+