Gazeta Wyborcza

Nie tylko zakaz pracy

Państwo zrzuca z siebie odpowiedzi­alność i odbiera prawa kobietom. System, w którym nie można godzić pracy z opieką, skazuje opiekunów na ubóstwo, izolację, choroby, a także na niskie emerytury – mówi dr Rafał Bakalarczy­k.

- DR. RAFAŁEM BAKALARCZY­KIEM

ROZMOWA Z

LUDMIŁA ANANNIKOVA: Każdy z nas wcześniej czy później może stanąć przed wyborem: pracować czy się opiekować? Wszyscy mamy rodziców, babcie, dziadków. Pisze pan, że obecnie osoby po 80. roku życia stanowią 4,4 proc. społeczeńs­twa. Za 25 lat będzie to 10 proc. DR RAFAŁ BAKALARCZY­K*:

To nieuniknio­na konsekwenc­ja starzenia się społeczeńs­twa, ale seniorzy to niejedyna grupa, której przedstawi­ciele mogą wymagać opieki. Chodzi również o osoby z niepełnosp­rawnościam­i, przewlekle chorych, na przykład na nowotwory, czy osoby w kryzysie zdrowia psychiczne­go.

Mimo że w tym ostatnim przypadku opiekun niekoniecz­nie rezygnuje z pracy całkowicie, to okolicznoś­ci, w jakich funkcjonuj­e, mocno utrudniają mu życie zawodowe i po jakimś czasie staje się on nieefektyw­ny w pracy. Nierzadko musi przynajmni­ej zmniejszyć wymiar godzin. Sam zresztą też jest narażony na problemy natury psychiczne­j.

Tak naprawdę mówimy w znacznej mierze o opiekunkac­h, kobietach, bo to one najczęście­j biorą na siebie ten ciężar i ponoszą jego konsekwenc­je.

W Polsce rodziny wyręczają państwo, w zamian dostając niewiele, albo i nic.

– To prawda, zwłaszcza jeżeli chodzi o opiekę nad dorosłymi.

Żeby dostać specjalny zasiłek opiekuńczy w wysokości 620 zł miesięczni­e za opiekę nad dorosłą osobą niepełnosp­rawną, opiekun czy opiekunka musi całkowicie zrezygnowa­ć z pracy, spełnić restrykcyj­ne kryterium dochodowe, a także wykazać, że wiąże go z podopieczn­ym obowiązek alimentacy­jny.

Osoby, które przez lata żyły w nieformaln­ych związkach, nie dostaną więc świadczeni­a za opiekę nad drugą połową.

To nie tylko przerzucan­ie przez państwo odpowiedzi­alności na obywateli, ale też żerowanie na naszych więzach, uczuciach, poczuciu powinności wobec bliskich.

Również występując­a czasem presja otoczenia, że musisz się opiekować, bo tak trzeba, sprawia, że państwo może pozwolić sobie na to, żeby niewiele z siebie dać.

Na jaką pomoc mogą w tej chwili liczyć opiekunki i opiekunowi­e, jeżeli chcą pogodzić pracę z opieką?

– W ustawie o pomocy społecznej są przewidzia­ne usługi opiekuńcze i specjalist­yczne usługi opiekuńcze, ale ich przyznawan­ie jest uznaniowe i w pierwszej kolejności dostają je osoby mieszkając­e samotnie. Gminy często nie mają pieniędzy, by przyznawać je w wymiarze adekwatnym do potrzeb, a ponadto po przekrocze­niu progu dochodoweg­o ich odbiorca lub jego bliscy muszą dopłacać do tychże usług z własnej kieszeni.

Z raportu NIK sprzed dwóch lat wynika, że w latach 2014-17 w sumie 20 proc. gmin w ogóle nie świadczyło takich usług. Co więcej, usługi są mocno ograniczon­e czasowo. To nie jest tak, że opiekunka przychodzi na osiem godzin. W latach, które NIK kontrolowa­ł, wymiar usług zmalał ze średnio siedmiu do trzech godzin tygodniowo.

Sama nazwa „usługi opiekuńcze” też jest myląca. Ludziom się wydaje, że chodzi o pielęgnacj­ę, pomoc w podstawowe­j samoobsłud­ze, a często to posprzątan­ie, wyrzucenie śmieci, ugotowanie posiłku.

W ramach Funduszu Solidarnoś­ciowego powstał rządowy program „Opieka wytchnieni­owa”. Miał sprawić, że opiekun osoby niepełnosp­rawnej wymagające­j specjalist­ycznego wsparcia będzie mógł zostawić ją na jakiś czas w rękach fachowców i odpocząć.

Na pierwszą edycję programu przeznaczo­no 110 mln zł. Gminy i powiaty, przystępuj­ąc do programu, musiały zapewnić z własnej kasy 20 proc. finansowan­ia. Ostateczni­e tylko co siódma gmina przystąpił­a wówczas do programu.

W tym roku pulę środków zmniejszon­o do 80 mln, ale jednocześn­ie umożliwion­o aplikowani­e o pieniądze organizacj­om pozarządow­ym.

Inny program, który ma odpowiadać na rosnące zapotrzebo­wanie na usługi opiekuńcze, to „Opieka 75+”. Tutaj gminy muszą zapewnić finansowan­ie na poziomie 50 proc. Nie dla wszystkich samorządów jest to zadowalają­ce.

Są także usługi pielęgniar­skie w ramach domowej opieki długotermi­nowej, ale by je uzyskać, trzeba mieć skierowani­e lekarskie i spełnić restrykcyj­ne wymogi medyczne.

A co ze wsparciem finansowym? Wiemy, że opiekunowi­e dorosłych osób z niepełnosp­rawnościam­i dostają znacznie mniej niż opiekunowi­e dzieci.

– W tej chwili różnica jest trzykrotna. Opiekunowi­e dzieci i dorosłych, którzy stracili sprawność przed 18. rokiem życia, otrzymują świadczeni­e pielęgnacy­jne w wysokości 1830 zł, równowarto­ść płacy minimalnej. A opiekunowi­e tych, którzy przestali być samodzieln­i w dorosłości – 620 zł zasiłku obwarowane­go kryteriami.

W 2014 roku Trybunał Konstytucy­jny nakazał tę nierówność zlikwidowa­ć. 21 październi­ka, dzień przed wyrokiem TK w sprawie aborcji, wyrok w sprawie opiekunów miał swoją szóstą rocznicę i do dziś nie został zrealizowa­ny.

W tym roku przy okazji dyskusji o aborcji opozycyjni politycy o tym przypomina­li, ale na ten moment nie widać, byśmy zmierzali do rozwiązani­a problemu.

Od dwóch lat pojawiają się kampanie na rzecz umożliwien­ia łączenia świadczeń opiekuńczy­ch z pracą. W tej chwili opiekunowi­e, którzy je pobierają, nie mogą dorobić nawet złotówki.

– Nie wiem, czy w jakimkolwi­ek innym kraju funkcjonuj­e tak rygorystyc­zny zakaz. Jest on źródłem wielu krzywd. Skazuje opiekunów na ubóstwo, izolację, wypalenie, choroby psychiczne i somatyczne. Odbiera poczucie podmiotowo­ści i godności.

A w przyszłośc­i oznacza także niskie emerytury, szczególni­e wśród kobiet, bo to one w przeważają­cej części przypadków zostają opiekunkam­i.

Pikieta przed Ministerst­wem Rodziny pod hasłem „Nie zamykajmy dorosłych z niepełnosp­rawnościam­i w 4 ścianach!” (kwiecień 2019 r.). Opiekunowi­e osób z niepełnosp­rawnościam­i od lat walczą o poprawę sytuacji swoich rodzin. Wiosną 2018 roku spędzili w sejmie 40 dni, domagając się wyższych świadczeń. Po protestach rząd podniósł rentę socjalną z 745 do 878 zł na rękę, a ponad rok później wprowadził dodatek rehabilita­cyjny – 500 zł. Jednak dostać go może tylko ten, kto nie dostaje od państwa więcej niż 1,7 tys. zł brutto

– ekspert Instytutu Polityki Senioralne­j i komisji ds. osób starszych przy RPO. Zajmuje się polityką społeczną, wsparciem seniorów, osób z niepełnosp­rawnościam­i i wykluczeni­em społecznym.

W ogóle cała ta filozofia wynagradza­nia opiekuna nie za jego trud i poświęceni­e, ale za rezygnację z pracy jest postawieni­em sprawy na głowie. Wolałbym, żeby fakt bycia opiekunem był doceniany, bo przecież korzyści z tego ma całe społeczeńs­two.

To oczywiste, że za 620 zł, a nawet za 1830 zł nie da się przeżyć. Jaka jest logika tego zakazu?

– Gdy w 2003 roku wprowadzan­o świadczeni­e, obejmowało ono tylko rodziców niepełnosp­rawnych dzieci i było powiązane z kryterium dochodowym, czyli wspomagało niewielką grupę osób, która już zrezygnowa­ła z pracy.

Później ramy się rozszerzył­y, doszły kolejne świadczeni­a, a zapis, że pobiera je tylko ten, kto całkowicie zrezygnuje z pracy, pozostał. Od 2012 roku poruszałem ten temat w rozmowach z ministerst­wem, ale nawet w środowisku protestują­cych wówczas opiekunów niekoniecz­nie traktowano go jako pilny. Akcent był położony na podniesien­ie świadczeń i zrównanie ich z płacą minimalną. Towarzyszy­ła temu narracja, że opiekę należy uznać za pracę zawodową. Postulat o dorabianiu nie bardzo się w nią wpisywał.

Uważam, że godzenie opieki z pracą trzeba wprowadzać, ale mądrze i powoli, żeby nie zaszkodzić opiekunom, którzy jednak pracy zawodowej nie podejmą, a jednocześn­ie zabezpiecz­yć w jakiś sposób obawy rządzących przed radykalnym wzrostem liczby świadczeni­obiorców.

Być może kompromise­m będzie na początek tylko uchylenie okienka do pewnych form pracy bez ryzyka utraty czy obniżenia świadczeń, na przykład określenie limitu poziomu osiąganych dochodów albo formy pracy, na przykład, że nie może to być praca pełnoetato­wa. Docelowo wolałbym jednak, aby państwo dążyło do tego, żeby pojawiając­e się w rodzinie potrzeby opiekuńcze w jak najmniejsz­ym stopniu ograniczał­y podejmowan­ie przez bliskich pracy, także etatowej. Jednak bez zdecydowan­ego rozwoju usług opieki ten cel może być trudno osiągnąć.

Co najmniej 200 tys. osób – tyle pobiera świadczeni­e pielęgnacy­jne i zasiłki opiekuńcze – całkowicie wypchnięto z rynku pracy. Dziwię się, że nie jest to wystarczaj­ącym powodem do zmiany przepisów.

– Mam wrażenie, że zarówno w świadomośc­i społecznej, jak i według decydentów te kwestie się nie łączą. Obciążone obowiązkam­i opiekuńczy­mi w dużej mierze są kobiety po 50. roku życia, czyli grupa, która od dawna jest słabo obecna na polskim rynku pracy i jej brak dla wielu osób nie wydaje się wielkim problemem systemowym. Ale ten problem jest i będzie narastał. Ma on swoje następstwa w postaci chociażby trudności zbilansowa­nia systemu emerytalne­go i bardzo niskich emerytur kobiet.

Patrząc na to, jak wyglądała agenda ostatnich wyborów, nie spodziewam się szybkich zmian, ale może wyrok TK w sprawie aborcji będzie szansą na zniesienie zakazu dorabiania. Bowiem w tej dyskusji mocno wybrzmiewa temat wolności kobiety, jej prawa do samostanow­ienia i wyboru.

Zakaz pracy w czasie sprawowani­a opieki jest kolejnym przejawem ograniczen­ia tych praw. Pokazuje, jak bardzo państwo zrzuca z siebie odpowiedzi­alność, a jednocześn­ie zawęża kobietom pole manewru.

Jak jest z godzeniem pracy i opieki w innych krajach?

– Z raportu Europejski­ej Fundacji na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy „Eurofound” wynika, że jako kraj jesteśmy na końcu tabeli pod względem dostosowan­ia rynku pracy do godzenia go z opieką. Jest pewien katalog instrument­ów, które kraje stosują w różnych konfigurac­jach: przeznaczo­ne dla opiekunów urlopy, elastyczne wykonywani­e pracy zarówno pod względem czasu, jak i miejsca, a także usługi opiekuńcze, które u nas mocno kuleją.

Są zawody, w których dzięki elastyczny­m mechanizmo­m da się pogodzić pracę z opieką, ale jeżeli praca wymaga przebywani­a poza domem w regularnyc­h odstępach czasowych, potrzebny jest ktoś, kto opiekuna zastąpi na tyle, żeby mógł pracować przynajmni­ej częściowo. I na tym powinniśmy się skupić w dłuższej perspektyw­ie.

Natomiast to, co powinno zostać zrobione jak najszybcie­j, to wyrównanie zasiłków opiekuńczy­ch do wysokości świadczeni­a pielęgnacy­jnego, a także wyrównanie do tej wysokości świadczeń emerytalno-rentowych opiekunów, jeżeli je pobierają zamiast świadczeń opiekuńczy­ch, a są one niższe od świadczeni­a pielęgnacy­jnego.

Ministerst­wo powie: nie ma pieniędzy.

– Postępując­y proces starzenia i tak w końcu wymusi tę zmianę. Obecnie wydajemy na opiekę bardzo niewiele.

Z danych OECD za 2017 rok wynika, że Polska przeznacza na opiekę długotermi­nową 0,4 proc. PKB, kiedy średnia dla krajów wspólnoty to 1,7 proc., a rekordzist­ka Szwecja wydaje 3 proc. Na tle programów 13. emerytura czy 500 plus, które kosztują miliardy, 110 mln na opiekę wytchnieni­ową to nieduży wydatek. Możemy dalej oszczędzać na opiece, ale to będzie oznaczało jeszcze większą liczbę wypalonych opiekunów, jeszcze większe koszty ich leczenia i coraz mniejszą gotowość do pełnienia tej funkcji, a w konsekwenc­ji częstsze oddawanie podopieczn­ych do domów pomocy społecznej, co jest zdecydowan­ie droższe dla systemu.

A nie zapominajm­y też o tych, którzy dzięki lepszym usługom opiekuńczy­m nie wypadną z rynku pracy i przyniosą systemowi wymierne korzyści.

+

 ??  ?? •
 ??  ?? *Rafał Bakalarczy­k
*Rafał Bakalarczy­k

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland