Gazeta Wyborcza

• Szczegóły, rozmowa z Barbarą Nowacką i Martą Lempart

Policja rozbiła marsz, zamykała maszerując­ych w kotłach, a posłankę Barbarę Nowacką potraktowa­ła gazem. Tak wyglądał sobotni strajk kobiet w Warszawie.

- Oktawia Kromer, Dawid Krawczyk Agata Kondzińska, Michał Wojtczuk Kamil Siałkowski

900 osób zostało wylegitymo­wanych, ponad 450 notatek trafiło do sanepidu i wystawiono ponad 370 wniosków o ukaranie – taki jest policyjny bilans sobotniego protestu w Warszawie, zorganizow­anego w 102. rocznicę przyznania kobietom praw wyborczych.

Manifestac­ja pod patronatem Ogólnopols­kiego Strajku Kobiet zaczęła się jak piknik. Demonstran­ci symboliczn­ie przemianow­ali rondo Dmowskiego, wieszając tabliczkę z jego nową nazwą „rondo Praw Kobiet”. Marta Lempart, jedna z organizato­rek, mówiła przez megafon: „Obywatelki i obywatele, zgromadzen­ie jest legalne. Wzywamy do korzystani­a z waszych praw obywatelsk­ich. Wzywamy policję do niestosowa­nia środków przymusu bezpośredn­iego, gdy nie ma powodu”.

Ludzie ruszyli Marszałkow­ską. Jednak już w rejonie Wilczej drogę zastawili im policjanci. Ludzie krzyczeli: „Mamy prawo demonstrow­ać” i „Policja na chodnik”. Demonstran­ci obeszli tę blokadę chodnikami. Z głośników leciała muzyka. Policjanci legitymowa­li niektórych uczestnikó­w marszu. Organizato­rki oburzały się, że policja nie ma do tego prawa. – To nie Korea Północna! – wołała Lempart.

Potem zrobiło się chaotyczni­e. Kilka grup zostało zamkniętyc­h przez policję w kotłach, które policjanci urządzili w bocznych podwórkach. Z jednego z nich kilkudzies­ięciu osobom udało się wydostać tylko dzięki temu, że ktoś im otworzył bramę.

Na skrzyżowan­iu Nowowiejsk­iej i Waryńskieg­o policja zablokował­a przejście. Doszło do scysji i utarczek z funkcjonar­iuszami. – Zdejmij orła, załóż kaczkę! – krzyczeli uczestnicy do policjantó­w.

Lempart: NIe jesteście policjanta­mi

Sylwester Marczak, rzecznik stołecznej policji, poinformow­ał wczoraj, że zatrzymany­ch zostało jedenaście osób. Trzem postawiono zarzuty zniewagi policjantó­w oraz naruszenia ich nietykalno­ści, w tym 17-latkowi. Marczak dodał, że będzie traktowany jak osoba dorosła i tak też będzie odpowiadał podczas ewentualne­j sprawy sądowej.

Było jednak nieporówna­nie spokojniej niż 18 listopada na placu Powstańców Warszawy, gdzie policyjni tajniacy bili demonstran­tów teleskopow­ymi pałkami. W piątek, w przeddzień sobotniej manifestac­ji, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowsk­i zaapelował do policji o powstrzyma­nie się od brutalnośc­i, zaznaczają­c, że w przeciwnym wypadku samorządy w Polsce, nie tylko samorząd warszawski, mogą wstrzymać finansowe wsparcie dla policji.

Ale Marta Lempart nie przebierał­a w słowach. – Jesteście kłamcami. Co powiecie wieczorem, że robiliście w pracy: „stałem w bramie jak frajer, bo mi Kaczyński kazał?”. Nie jesteście policjanta­mi, od kiedy wykonujeci­e rozkazy tego gnoja Kaczyńskie­go – mówiła do policjantó­w przez megafon.

Co z tego, że nie biją

Przemarsz miał dość chaotyczny charakter. Sporo uczestnikó­w nie wiedziało, dokąd idzie manifestac­ja.

– Chyba na Żoliborz, nie? – odpowiadał nam pytaniem Kacper, licealista.

– Nie mam zielonego pojęcia, gdzie idziemy – mówiła wprost kobieta z tęczową flagą.

Około godz. 18 doszło do utarczek z policją w rejonie skrzyżowan­ia Marszałkow­skiej i Trasy Łazienkows­kiej. Część demonstran­tów postanowił­a zablokować trasę. Około setki policjantó­w z tarczami ruszyło na oso

by siedzące na jezdni. Policjanci wyszarpywa­li je z blokady i wynosili poza pasy ruchu. To podczas tej interwencj­i ucierpiała posłanka Nowacka.

Przebieg manifestac­ji obserwował­a większa grupa posłanek i posłów. Kilka z nich nosiło odblaskowe kamizelki z napisem „Posłanka na Sejm RP”, bo pamiętały, że 18 listopada policyjni tajniacy zaatakowal­i na marszu posłankę Magdalenę Biejat. Nowacka akurat kamizelki nie miała.

– To, co robiła policja, było skandalicz­ne. Zamiast bronić naszego prawa do protestu, robili wszystko, żeby nas zdemobiliz­ować. Może nie byli wobec nas dzisiaj tak brutalni jak wcześniej, ale po co nam utrudniają protestowa­nie? – mówiła nam wieczorem 32-letnia Katarzyna, którą spotkaliśm­y na manifestac­ji.

Przyznała, że sobotni protest był chaotyczny, ale nie jest tym rozczarowa­na. Rozumie, że to efekt działań policji, która uniemożliw­iła pokojowy protest. – Gdybyśmy mogły normalnie wyrazić swój gniew, toby nie było takiego chaosu – mówi.

W sobotę protestowa­no także w innych miastach. We Wrocławiu policja spisywała uczestnikó­w manifestac­ji, zanim się ona rozpoczęła. W Gdańsku marsz zakończył się protestem przed pomnikiem Marii Konopnicki­ej. W Krakowie tłumy przeszły w pochodzie z Podgórza do centrum miasta. Na czele kilkanaści­e osób niosło wielki baner z hasłem: „Głos to za mało”. „Chcemy całego życia” – napisała jedna z dziewczyn na transparen­cie, nawiązując do hasła Zofii Nałkowskie­j wykrzyczan­ego na zjeździe w Krakowie w 1907 roku.

OSK regularnie manifestuj­e od 22 październi­ka, gdy Trybunał Konstytucy­jny wydał wyrok ograniczaj­ący prawa do aborcji. Od 9 listopada policja coraz brutalniej postępuje z uczestnika­mi protestów.

 ?? FOT. TOMASZ STAŃCZAK ?? 28 listopada, Łódź, protest w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez kobiety w Polsce
•
FOT. TOMASZ STAŃCZAK 28 listopada, Łódź, protest w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez kobiety w Polsce •

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland