TRUMP ŁASKAWY DLA SWOICH
Donald Trump chciałby przed odejściem z Białego Domu ułaskawić „na zapas” swoje dzieci: Donalda juniora, Erica i Ivankę, oraz zięcia Jareda Kushnera. Tymczasem Departament Stanu wszczął śledztwo w sprawie możliwej korupcji przy przyznawaniu prezydenckich
Lista jest długa. W ciągu ostatnich czterech lat Donald Trump ułaskawił blisko 30 osób, a kilkunastu pozmniejszał wyroki. Jak zauważa „New York Times”, Trump korzysta z prawa łaski wyjątkowo wybiórczo – zajmuje się sprawami, na których zależy mu osobiście, albo osobami, z którymi jest powiązany przez rodzinę albo znajomych. Tysięcy innych spraw nie zaszczyca podobną uwagą.
Wśród ułaskawionych są m.in. gubernator stanu Illinois Rod Blagojevich czy polityczny doradca prezydenta Roger Stone, który kłamał dla Trumpa w Kongresie, a ostatecznie został skazany za siedem przestępstw.
Wsparcie za ułaskawienie?
Temat ułaskawiania według prezydenckiego widzimisię stał się ponownie głośny tydzień temu, kiedy Trump okazał łaskę Michaelowi Flynnowi, swojemu byłemu doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego skazanemu za okłamywanie FBI.
Teraz sprawa nabiera rumieńców – jak podaje CNN, w ostatni wtorek sąd federalny w Waszyngtonie ujawnił, że Departament Sprawiedliwości prowadzi śledztwo w sprawie łapówek za prezydencką łaskę.
Ujawniono jedynie część dokumentów, z których wynika, że takie śledztwo ma miejsce. Nie jest jasne, kto i kiedy miał łapówki dawać i przyjmować, a do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów.
Wiadomo jedynie, że pod koniec lata prokuratura zażądała od śledczych departamentu dostępu do kilkudziesięciu zgarniętych przez nich urządzeń – iPhone’ów, iPadów, laptopów i pendrive’ów. Podejrzewali, że są na nich maile dowodzące, że istniał „tajny spisek” i „system oferowania politycznego oraz finansowego wsparcia w zamian za prezydenckie ułaskawienie albo zmniejszenie wyroku”.
Z dokumentów wynika, że według śledczych „pewne osoby lobbowały na rzecz ułaskawienia u wysokiej rangi urzędników Białego Domu”. Choć nie ma w nich dowodów bezpośredniego opłacenia kogokolwiek, pojawia się stwierdzenie, że ktoś „domagał się ułaskawienia za przeszłe i przyszłe wsparcie polityczne”. Śledczy zapewnili w sądzie, że w dalszej części dochodzenia zamierzają „skonfrontować się” z trzema osobami, które uczestniczyły w przechwyconej komunikacji.
Choć nie wiadomo, kogo jeszcze przesłuchają śledczy, CNN cytuje urzędnika Departamentu Sprawiedliwości, który zapewnia, że „żaden urzędnik administracji nie był i nie jest w tej chwili przedmiotem ani celem dochodzenia”.
Zadbać o dzieci, zięcia i prawnika
W czasie kiedy CNN alarmuje, że administracja nie gra czysto przy ułaskawianiu byłych współpracowników Trumpa, „NYT” podaje, że prezydent zamierza jeszcze lepiej zatroszczyć się o rodzinę. Ponoć wypytywał doradców, jak z wyprzedzeniem ułaskawić trójkę swoich dzieci i zięcia, a także osobistego prawnika Rudolpha Giulianiego.
Prezydent żali się ponoć, że boi się zemsty ze strony administracji Joego Bidena, który wygrał listopadowe wybory prezydenckie. Trump uważa, że nowy prezydent weźmie na cel troje jego najstarszych dzieci: Donalda jr., Erica i Ivankę, a do tego jego zięcia Jareda Kushnera.
Obawy Trumpa nie są całkowicie bezpodstawne. Przeciwko Donaldowi Trumpowi jr. już wcześniej toczyło się śledztwo w sprawie jego kontaktów z Rosjanami, którym miał przekazywać informacje kompromitujące Hillary Clinton w czasie kampanii prezydenckiej w 2016 r. Z kolei Kushner, żeby dostać dostęp do najpilniej strzeżonych tajemnic państwowych, okłamał władze federalne w sprawie swoich kontaktów zagranicznych, a Trump, niezrażony tymi oskarżeniami, i tak dał zięciowi wymarzony certyfikat.
Nie bardzo wiadomo za to, dlaczego prezydent martwi się o przyszłość Ivanki i Erica. Jedyna sprawa, która może ich dotyczyć, to toczące się na Manhattanie śledztwo w sprawie oszustw podatkowych imperium Trumpa, z których mogły też korzystać jego dzieci.
Nie do końca jest też jasne, dlaczego Trump niepokoi się o przyszłość Giulianiego, choć latem toczyło się śledztwo w sprawie jego kontaktów na Ukrainie i udziału w utrąceniu niewygodnej dla administracji ambasador USA w tym kraju. Za to pewne jest, że Trump ma u byłego burmistrza Nowego Jorku dług wdzięczności – choć wielu sojuszników odmówiło poparcia absurdalnych oskarżeń, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane, Giuliani murem stoi za Trumpem, upierając się, że wygrał on, a nie Biden.
Jak ocenia „New York Times”, spekulacje na temat szafowania prawem łaski w Białym Domu jasno pokazują, jak bardzo administrację Trumpa zdominowały śledztwa i postępowania kryminalne dotyczące ludzi z jego otoczenia.
Sojusznicy Trumpa uważają, że dobrze robi, zabezpieczając na odchodnym rodzinę.
– Gdyby Biden miał kiedykolwiek zostać prezydentem, doradziłbym Trumpowi, żeby ułaskawił siebie i swoją rodzinę – przekonywał w poniedziałek w telewizji Fox News jeden z jej gospodarzy i ulubieniec prezydenta Sean Hannity, tłumacząc, że – biorąc pod uwagę wrogość Demokratów wobec ustępującej administracji – Trump słusznie boi się, iż jego dzieci znajdą się teraz na celowniku.
Choć ekspresowe ułaskawianie w ostatnich dniach prezydentury nie jest w Ameryce nowością, to do tej pory żaden amerykański prezydent nie ułaskawiał ludzi za przestępstwa, których jeszcze nie popełnili.
+