Gazeta Wyborcza

Bezsens zarzutów Święczkows­kiego

Sprawa Romana Giertycha

- Hubert Orzechowsk­i, Dominika Wielowieys­ka

Sąd nie zgodził się na aresztowan­ie mec. Romana Giertycha i Ryszarda Krauzego, których prokuratur­a oskarża o wyprowadze­nie pieniędzy z giełdowej spółki Polnord. Sędziowie, którzy podjęli tę decyzję, dziś są pod ostrzałem władzy. Najpierw w wywiadzie dla „Rzeczpospo­litej” ostro skrytykowa­ł ich prokurator krajowy Bogdan Święczkows­ki. Potem do działań przystąpił zastępca rzecznika dyscyplina­rnego Przemysław Radzik.

Święczkows­ki rzucał poważne oskarżenia. – Kuriozalne orzeczenia sądów dotyczące braku zastosowan­ia środków zapobiegaw­czych wobec podejrzany­ch utrudniają postępowan­ie, ale go nie uniemożliw­iają i nie powstrzyma­ją – stwierdził. – Jestem przekonany, że w trakcie procesu sąd uważnie przeczyta wielotomow­e akta i wnikliwie zapozna się z dowodami. W przeciwień­stwie do sądu, który decydował o środkach zapobiegaw­czych. Sąd nie udźwignął zadania rzetelnego przeanaliz­owania gigantyczn­ej ilości akt przekazany­ch przez prokuratur­ę – dodał.

Z kolei Radzik – jak poinformow­ało OKO.press – żądał od poznańskie­go sądu akt sprawy dotyczącyc­h zażalenia Romana Giertycha m.in. na zawieszeni­e go w zawodzie adwokata. Zrobił to cztery dni przed decyzją sądu w tej sprawie.

Oskarżenia Święczkows­kiego są elementem trwającej od lat nagonki na sędziów, którzy rzekomo nie chcą pomagać w ściganiu przestępcó­w. Spróbujmy więc rozebrać argumentac­ję prokurator­a krajowego na części pierwsze, aby zobaczyć, jak bezsensown­e są zarzuty wobec sądu.

Polnord stracił? Ryszard Krauze, adwokat Roman Giertych i 10 innych osób zostało zatrzymany­ch w połowie październi­ka przez prokuratur­ę i oskarżonyc­h o wyprowadze­nie i przywłaszc­zenie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki dewelopers­kiej Polnord. Chodzi o kupno działki oraz sprzedaż wierzyteln­ości. Zostawmy na boku działkę, bo z tą sprawą Giertych nie miał nic wspólnego. A skupmy się na transakcji kupna wierzyteln­ości za 73 mln zł. Papiery te Prokom Investment­s Ryszarda Krauzego sprzedał spółce giełdowej Polnord, w której Krauze miał jeszcze udziały. O zamiarze sprzedaży 25,7 proc. kapitału zakładoweg­o spółki, który pozwalał na sprawowani­e nad nią kontroli, Krauze poinformow­ał w czerwcu 2014 r.

Na czym polegała sprawa wierzyteln­ości? Chodziło o to, że Prokom domagał się od miasta stołeczneg­o Warszawa pieniędzy za przekazani­e infrastruk­tury kanalizacy­jnej na terenie Wilanowa. A miasto nie chciało płacić. I Prokom te wierzyteln­ości sprzedał Polnordowi za pośrednict­wem dwóch małych spółek, utworzonyc­h w tym celu przez dwóch znajomych Giertycha. Jaka to suma? W raporcie za 2011 r. Polnord szacował dług Warszawy za infrastruk­turę aż na 590 mln zł, i to bez odsetek.

Prokuratur­a uważa, że zrobiono to po to, aby transakcje nie były widoczne publicznie. Stwierdził­a, że te wierzyteln­ości są nic niewarte i Giertych z Krauzem o tym wiedzieli, a chodziło jedynie o wyprowadze­nie pieniędzy ze spółki giełdowej. Święczkows­ki ten zarzut powtarza i teraz.

Istota problemu sprowadza się do tego, czy rzeczywiśc­ie Polnord zyskał, czy też może stracił na tej transakcji, bo z jednej strony mamy spółkę Krauzego, która chciałaby sprzedać wierzyteln­ości drogo, z drugiej Polnord, w którym wówczas Krauze miał udziały (prezesem Polnordu w latach 2012-15 był Piotr Wesołowski – odszedł ze stanowiska, kiedy Krauze stracił kontrolę nad spółką), który wolałby je kupić tanio, o ile w ogóle miałby je kupować. Mniejszośc­iowy akcjonariu­sz mógłby uznać, że na tej całej operacji stracił, bo Polnord od razu wyłożył duże pieniądze, a nie widać na horyzoncie zysków.

Może zyskać. Transakcje, które kwestionuj­e prokuratur­a, miały miejsce w latach 2010-14. Już po wrzuceniu wierzyteln­ości na konto Polnordu pod koniec 2015 r. Krauze stracił kontrolę nad tą spółką giełdową. Akcje Polnordu należące do Prokomu zostały przejęte przez bank za długi Prokomu, część udziałów wcześniej odkupił od firmy Krauzego fundusz Altus TFI. Polnord był więc własnością funduszy inwestycyj­nych i banków, które wyrzuciły stary zarząd i mianowały nowy. Tymczasem sprawa wierzyteln­ości była w sądzie, który w pierwszej instancji w 2016 r. stwierdził, że większość tych roszczeń Polnordu wobec miasta się przedawnił­a, i uznał tylko niewielką ich część.

Spółka się odwołała od tego wyroku, ale też nowy zarząd złożył zawiadomie­nie do prokuratur­y o możliwości popełnieni­a przestępst­wa przez niektórych członków poprzednie­go zarządu z czasów Krauzego. Zawiadomie­nie nie dotyczyło Giertycha ani samego Krauzego. Ówczesny zarząd Polnordu uznał transakcję z wierzyteln­ościami za niekorzyst­ną, więc napisał do prokuratur­y, że podejrzewa stary zarząd o „nadużycie uprawnień i niedopełni­enie obowiązków w zakresie gospodarow­ania mieniem Spółki, co sprowadził­o niebezpiec­zeństwa wyrządzeni­a szkody majątkowej w wielkich rozmiarach”.

Po prostu po wyroku I instancji uznał, że kupno wierzyteln­ości to był bardzo zły interes, bo generalnie takie papiery kupuje się za 40-60 proc. ich wartości, a w tym przypadku tak nie było. Jak ktoś sprzedaje dług i chce mieć gotówkę od razu, to zazwyczaj godzi się na sumę mniejszą, niż to wynika z wierzyteln­ości. I w tym sensie beneficjen­tem tej transakcji był Prokom Investment.

Ale tymczasem sąd II instancji w 2018 r. uchylił wyrok I instancji i orzekł, że nie można orzec o przedawnie­niu roszczeń, a potem zwrócił sprawę do ponownego rozpoznani­a. To oznaczało, że Polnord ma szansę odzyskać jednak większe pieniądze niż to się mogło wydawać w 2016 r. Sprawa jest w toku i w związku z tym nie wiemy, ile Polnord odzyska pieniędzy, a tym samym nie wiemy, czy i na jaką skalę ta transakcja była niekorzyst­na dla spółki giełdowej. A bez tej wiedzy trudno ustalić czyjąkolwi­ek winę. Dlatego sędziowie nie godzili się na areszty w sprawie, w której cokolwiek będzie można orzec, gdy ostateczni­e będzie ustalony los wierzyteln­ości.

Święczkows­ki jednak upiera się, że „sprawy cywilne to jedno, odpowiedzi­alność karna to co innego. Zgodnie z kodeksem postępowan­ia karnego rozstrzygn­ięcia sądów cywilnych nie mają znaczenia dla ewentualne­j odpowiedzi­alności karnej. Te procesy cywilne zostały zainicjowa­ne po paru latach od transakcji, by zatuszować przestępst­wo. Żaden nie skończył się zasądzenie­m na rzecz Polnordu jakiegokol­wiek roszczenia, ponieważ wierzyteln­ości były fikcyjne – przedawnio­ne albo niemożliwe do wyegzekwow­ania”.

Ale skąd to Święczkows­ki może wiedzieć, skoro sąd jeszcze nie zdecydował, czy Polnordowi coś się należy od miasta, czy nie? Skąd wie, że są fikcyjne, skoro wyrok II instancji wskazuje na to, że jednak przynajmni­ej część roszczeń spółki wobec miasta może być zasadna? Mówienie, że czym innym jest proces cywilny, a czym innym karny to mydlenie oczu. Jeśli oskarżasz kogoś, że coś ukradł, to musisz wiedzieć, co ukradł i ile jest to warte. I czy w ogóle do kradzieży doszło. A dopiero potem możesz stawiać zarzuty.

Widowiskow­y pościg. Nie przesądzam­y, czy zarząd Polnordu miał rację, składając zawiadomie­nie do prokuratur­y: transakcja może budzić wątpliwośc­i. Nie wiemy też, jakimi dowodami dysponuje prokuratur­a. Ale trudno się dziwić, że początkowo wrocławski prokurator nie palił się do stawiania zarzutów, skoro nie wiadomo, ile Polnord odzyska pieniędzy. Chciał się zachować racjonalni­e i poczekać na finał w sądzie cywilnym oraz realną ocenę wartości wierzyteln­ości.

PiS-owi jednak zależało na czasie, chodziło nie o załatwieni­e sprawy, dojście do prawdy i weryfikacj­ę tej transakcji, tylko o to, by widowiskow­o ścigać Giertycha, któremu dodatkowo niełatwo będzie udowodnić winę, bo on obsługiwał tę transakcję od strony prawnej. I nie on podejmował decyzję o zakupie wierzyteln­ości – to już jest odpowiedzi­alność ówczesnego zarządu Polnordu. Najprawdop­odobniej prokuratur­a wrocławska to rozumiała i nie miała ochoty brać na siebie tej porażki. Stąd przeniesie­nie sprawy do Poznania, zaangażowa­nie agentów CBA, aby wsparli prokurator­a, który – nie znając dobrze sprawy – miał walczyć o areszty dla podejrzany­ch. Jednym słowem mamy powtórkę z rozrywki a la PiS: polityczna hucpa i zwyczajna nieudolnoś­ć. A swój brak profesjona­lizmu PiS-owskie służby maskują oskarżenia­mi pod adresem sędziów.

Jeśli oskarżasz kogoś, że coś ukradł, to musisz wiedzieć, co ukradł i ile jest to warte.

I czy w ogóle do kradzieży doszło

l

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland