Więzienie dla Joshuy Wonga
24-letni Wong odsiedzi trzynaście i pół miesiąca. Wraz z nim skazano jeszcze dwóch innych czołowych aktywistów – 23-letnią Agnes Chow i 26-letniego Ivana Lama. Pekin chce przestraszyć Hongkong i rozprawić się z protestami.
Wonga, Chow i Lama przywieziono wczoraj do sądu prosto z aresztu. Przed wejściem czekała na nich grupa około stu zwolenników i, mniejsza, przeciwników, którzy widzą w tej trójce wichrzycieli zasługujących na surowe wyroki.
W czasie krótkiego posiedzenia odczytano im wyroki. Cała trójka przyznała się do winy.
Nie poddamy się!
Akt oskarżenia dotyczył kierowania protestem pod główną komendą policji 21 czerwca 2019 r. Demonstranci, którymi przewodziła skazana trójka, obrzucili ją jajkami, zablokowali wyjścia i pokryli fasadę graffiti. Akcja miała być rewanżem manifestującej młodzieży za nadużywanie siły przez policję, która podczas protestów pałowała ją, strzelała gumowymi kulami i gazem pieprzowym.
– Oskarżeni wzywali protestujących do oblegania komendy i wznosili wrogie hasła – orzekł sędzia Wong Sze-lai. – Natychmiastowe uwięzienie jest jedynym adekwatnym środkiem zapobiegawczym.
Odrzucono prośbę obrony o wniesienie kaucji.
Z sądu aktywistów zabrano od razu do więzienia, w którym odsiedzą wyrok. – Wiem, że czekają nas trudne dni, nie poddamy się! – oznajmił Wong.
Kary będą coraz wyższe
Wyrok jest stosunkowo łagodny, bo dotyczy czynu popełnionego jeszcze przed wprowadzeniem surowej chińskiej ustawy o bezpieczeństwie, która weszła w życie w Hongkongu 30 czerwca i pozwala na wydawanie wyroków od trzech lat do dożywocia za „działalność przewrotową, separatystyczną, terroryzm czy zmowę z siłami zewnętrznymi”.
– Nie trać wiary, Joshua, jesteś inspiracją dla walczących o wolność na całym świecie – mówiła w USA republikańska senator Marsha Blackburn. Oskarżyła Chiny o łamanie praw człowieka i niszczenie „wszelkiego podobieństwa autonomii Hongkongu”.
Wyrok skrytykowała też broniąca praw człowieka Amnesty International. – Trzech aktywistów uwięziono, łamiąc ich prawa do wolności słowa i pokojowych zgromadzeń – powiedziała stojąca na czele oddziału Azji i Pacyfiku Yamini Mishra i zażądała ich natychmiastowego uwolnienia.
Filigranową Chow, która rozpłakała się w sądzie, czeka jeszcze drugi proces i przypuszczalnie wyższy wyrok. Aktywistka, która zyskała miano bogini demokracji, została zatrzymana w sierpniu 2020 r., tego samego dnia co znany wydawca Jimmy Lai. Usłyszała zarzut o „namawianiu do secesji”, zagrożony dożywociem.
W odróżnieniu od niej Wong i Lam zdążyli już otrzaskać się z więzieniem, bo wcześniej obaj byli kilkakrotnie aresztowani.
Protestują od lat
Cała trójka rozpoczęła działalność już w liceum.
Jako 15-latek Wong zorganizował w 2012 r. ruch Scholarism, łączący rodziców i uczniów w proteście przeciwko lekcjom patriotyzmu, które miały uczyć młodzież miłości do Chin. W 2014 r. wraz z Lamem przewodził Rewolucji Parasolek, która przez 79 dni okupowała centrum 7,5-milionowej metropolii, jednej z globalnych stolic finansów.
Ostatnia fala prodemokratycznych demonstracji zaczęła się wiosną 2019 r. i trwała siedem miesięcy, w czasie których ulice Hongkongu – które z początku były widownią pokojowych marszów – zamieniły się w pola bitew uzbrojonej po zęby policji z manifestantami rzucającymi kamieniami i butelkami z benzyną.
Wong i Lam, którzy sprzeciwiali się przemocy, zarejestrowali partię Demosisto i zamierzali startować we wrześniowych wyborach do Rady Legislacyjnej, lokalnego parlamentu. Po wejściu w życie ustawy o bezpieczeństwie rozwiązali ją, ale z Hongkongu nie wyjechali. Podobnie jak i pozostałej dwójce Wongowi zaszkodziły spotkania z zachodnimi politykami, podczas których nawoływali do wywarcia presji na Chiny w obronie praw autonomii. Ponadto Wong i Lam występowali w amerykańskim Kongresie.
Z kolei Chow, która jest biegła w japońskim, kantońskim i angielskim, pisała dużo na zagranicznych blogach, co ją teraz obciąża.
Wyrok uważany jest za wstęp do ogólnej rozprawy z aktywistami, bo szefowa autonomii Carrie Lam chce, by metropolia stała się na powrót bezpieczna i znów przyciągała biznes i turystów.
Klatki nie uwiężą ducha
Podczas ubiegłorocznych protestów aresztowano 10 tys. osób. Sądy oddaliły zarzuty wobec większości z nich, ale niektórych czekają procesy. W gorszej sytuacji jest 31 aktywistów, dziennikarzy i radnych, aresztowanych w ciągu ostatnich pięciu miesięcy już na mocy ustawy o bezpieczeństwie. Po drugiej stronie granicy, w chińskim więzieniu, czeka zaś dwunastu mieszkańców Hongkongu zatrzymanych podczas nieudanej ucieczki (łodzią) na Tajwan.
W liście napisanym z aresztu Wong nawołuje do solidarności z uwięzionymi: „Mam nadzieję, że dzięki wam nie będą się czuć samotni. Klatki nie mogą uwięzić ducha”. Chiny odchodzą dziś od formuły „jeden kraj, dwa systemy”. Zaproponowana w latach 80. XX w. przez Deng Xiaopinga podczas negocjacji z Wielką Brytanią o zwrocie Hongkongu, miała mu zagwarantować od 1997 r. utrzymanie przez 50 lat demokratycznych swobód, w tym nieznanej w Chinach służby cywilnej, niezależnych sądów, wolności mediów i zgromadzeń. Teoretycznie ów termin upływa w 2047 r.
+