Orbán przez seksaferę traci starego druha
– Koniec kariery Józsefa Szájera, przyłapanego na imprezie gejowskiej w Brukseli, to cios dla Viktora Orbána, wokół którego topnieją szeregi dawnych partyjnych druhów – mówi Márton Gergely, wicenaczelny tygodnika „HVG”. A jednak na Węgrzech wciąż legalne
Węgrzy od wtorku do rozpuku śmieją się z najnowszej afery z udziałem Fideszu. Okazało się, że József Szájer, eurodeputowany tej partii, wbrew zakazom epidemicznym w miniony piątek wziął udział w gejowskiej imprezie w Brukseli. Szájer przed kilkoma laty wpisał do węgierskiej konstytucji poprawkę, wedle której małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, a na co dzień głosił wyższość wartości chrześcijańskich.
Gdy funkcjonariusze zapukali do drzwi lokalu, w którym trwała orgia, Szájer próbował uciec po rynnie. W jego plecaku znaleziono narkotyki. Na Węgrzech odtąd furorę robi hasło „demokracji rynnowej”, „ereszténydemokrácia”, łudząco podobne do „kereszténydemokrácia”, czyli chrześcijańskiej demokracji, jak Orbán nazywa wprowadzony przez siebie ustrój na Węgrzech.
ROZMOWA Z wicenaczelnym tygodnika „HVG”
MICHAŁ KOKOT: Strata Szájera będzie dużo kosztować Fidesz? MÁRTON GERGELY, TYGODNIK „HVG”: Szájer już od jakiegoś czasu nie był politykiem pierwszego szeregu. Dawniej pełnił funkcję łącznika między Fideszem a Europejską Partią Ludową, której węgierska partia jest członkiem, choć w zawieszeniu. Próbował łagodzić spory, tłumaczył, że agresywny ton Orbána jest kierowany wyłącznie do jego elektoratu na Węgrzech i w gruncie rzeczy można się z nim dogadać.
Kreował Fidesz na partię, która umożliwi EPL utrzymywanie kontaktów z radykałami z PiS, Ligą Północną Salwiniego, Frontem Narodowym Le Pen czy Wolnościowcami Geerta Wildersa.
Koniec kariery Szájera to jednak przede wszystkim osobista tragedia Orbána. To jedna z niewielu osób, która potrafiła mu się przeciwstawić i powiedzieć w twarz, że przywódca się myli. W kręgu Orbána pozostało już niewielu polityków, którzy razem z nim zakładali Fidesz.
Liberalnych w porównaniu z Polakami Węgrów rusza życie seksualne ich polityka?
– Orbán tak bardzo zdominował politykę w kraju, że dla wielu ten skandal jest jak wentyl. Widać, jak wielu Węgrów ta sytuacja frustruje. Czasami komentarze i oceny tego, co się stało w Brukseli, są bardzo niewybredne.
Nie powiedziałbym też, że Węgry są aż tak bardzo liberalne. Zwłaszcza węgierska prowincja jest konserwatywna, choć nie tak bardzo jak polska. Przede wszystkim jest znacznie bardziej zeświecczona i Kościół nie ma takich wpływów jak u was.
Ale Orbán świadomie wyzwalał nienawiść właśnie tam. Karmił ją, by budować swoją popularność, atakując migrantów, Romów czy osoby nieheteronormatywne.
– Tak, Orbán mógł przez dziesięć lat niemal w dowolnym momencie próbować majstrować przy prawie aborcyjnym. Nie zrobił tego, bo uznał, że gdy Węgierki zostaną pozbawione wyboru, będzie z tego mieć więcej politycznej szkody niż pożytku.
Podobnie było w przypadku związków partnerskich osób tej samej płci. By utrzymać popularność partii na poziomie 50 proc., musi wygrywać dla siebie rozmaite grupy i trzymać polityczny balans. Dlatego nie decyduje się na pójście na każdy front walki ideologicznej.
+
Szájer jako jeden z nielicznych potrafił powiedzieć Orbánowi, że się myli