Miliony płyną streamem
Od stycznia Netflix będzie rozliczał przychody wygenerowane przez brytyjskich użytkowników w Wielkiej Brytanii. Netflixa opodatkowały też właśnie Francja i Hiszpania, w której platforma zapłaciła w zeszłym roku... 3 tys. euro podatków. A co z Polską?
Ozmianach w rozliczaniu Netflixa poinformował „Guardian”. Komunikat biura prasowego platformy był lakoniczny: „Chcemy, by nasza struktura korporacyjna odzwierciedlała rozwój Neftlixa w Wielkiej Brytanii i na innych rynkach międzynarodowych”.
Amerykańska firma obecna jest w Wielkiej Brytanii od 2012 r. W 2020 r. z serwisu korzystało niemal 13 mln użytkowników, a szacowany przychód platformy przekroczył miliard funtów. Te liczby nie przekładały się jednak na wpływy do budżetu państwa. Przez ostatnie osiem lat Netflix nie rozliczał się bowiem w Wielkiej Brytanii. Zamiast tego przekierowywał pieniądze do holdingu zarejestrowanego w Holandii (w Amsterdamie jest siedziba firmy na Europę, Afrykę i Bliski Wschód), a stamtąd do rajów podatkowych poza Unią Europejską.
Chodzi o niebagatelne kwoty. Eksperci brytyjskiego think tanku Tax Watch w opublikowanym w styczniu raporcie „No Tax and Chill” szacują, że w 2018 r. realne przychody Netflixa w Wielkiej Brytanii wyniosły nie 48 mln euro, jak deklarowała platforma, ale 860 mln funtów. Dodatkowo w tym samym roku Londyn udzielił ulg podatkowych na kwotę niemal miliona funtów brytyjskim firmom pracującym przy serialach Netflixa. Tax Watch szacuje, że w 2018 r. Netflix wytransferował do rajów podatkowych 430 mln dolarów – jedną trzecią swoich globalnych zysków.
Na ile dokładnie pieniędzy może liczyć brytyjski budżet, trudno powiedzieć. W Wielkiej Brytanii podatek liczony od zysków, a nie wpływów. Kwota podatku zależy więc m.in. od tego, ile pieniędzy firma przeznacza na inwestycje. W ubiegłym tygodniu Netflix ogłosił, że w 2020 r. wydał na produkcję w Wielkiej Brytanii dwa razy więcej niż w 2019 – 750 mln funtów.
SOJUSZNIK DZIĘKUJE
W ubiegłym tygodniu podobne zmiany ogłosiły Hiszpania i Francja – tam też zyski z abonamentu od nowego roku będą trafiać do lokalnych spółek, a nie holenderskiej firmy. Choć oba kraje są dla Netflixa ważnymi rynkami, dotychczas podatki odprowadzane w nich przez serwis były śmiesznie niskie – w 2019 r. we Francji wyniosły 564 tys. euro, rok wcześniej w Hiszpanii niewiele ponad 3 tys. euro.
PiS zamierzał wprowadzić podatek cyfrowy, ale plany zmieniły się nagle, gdy Polskę odwiedził wiceprezydent USA Mike Pence.
Opodatkowanie Netflixa i innych platform zapowiadali też polscy politycy. W 2019 r. jego wprowadzenie wydawało się tak pewne, że rząd uwzględnił wpływy – szacowane na 1 mld złotych – w prognozowanym budżecie. Planom tym sprzeciwiali się Amerykanie (większość cyfrowych spółek operujących w Polsce wywodzi się z USA). Szumnie zapowiadane plany zmieniły się we wrześniu 2019 r., gdy Polskę odwiedził Mike Pence. Wiceprezydent USA niespodziewanie podziękował Polakom za rezygnację z podatku cyfrowego.
W lutym wprowadzenia podatku cyfrowego domagała się Lewica. Projekt zakładał, że Facebook, Google, Apple, Spotify, Amazon, Zalando czy chińskie AliExpress albo Wish płaciłyby 7-proc. podatek od przychodów uzyskanych w Polsce.
Netflix to jeden z największych benficjentów lockdownu. Przez pierwsze pół 2020 r. przybyło mu 26 mln nowych użytkowników. W październiku było ich łącznie już 193 mln.
+