Kolejny kłopot rządu PiS
Bruksela chroni polskich sędziów
Komisja Europejska rozszerzyła w czwartek postępowanie przeciwnaruszeniowe wobec Polski, by zablokować powtórki z historii sędziów Igora Tulei i Beaty Morawiec. Chodzi o pełniejsze zablokowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Komisja dała władzom Polski jeden miesiąc na „usunięcie uchybienia”, za które uznała trwające działania Izby Dyscyplinarnej wobec sędziów.
Już we wcześniejszych postępowaniach i swej skardze na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (rozprawa odbyła się w ostatni wtorek) Komisja uznała obecny system dyscyplinarny wobec sędziów za sprzeczny z traktatowym wymogiem niezawisłości sędziowskiej. Jednym z głównych powodów ma być nieprawidłowe ukształtowanie Izby Dyscyplinarnej stworzonej od zera przy udziale upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa.
TSUE już w kwietniu nakazał doraźne zawieszenie działania Izby Dyscyplinarnej, ale choć ówczesna I prezes SN Małgorzata Gersdorf przełożyła ten środek tymczasowy TSUE na zupełne zamrożenie tej Izby, jej następcy zmienili decyzję.
Wprawdzie Izba Dyscyplinarna nie prowadzi teraz postępowań stricte dyscyplinarnych wobec sędziów, ale w ramach innych procedur uchyliła już immunitet sędziom, w tym Beacie Morawiec i Igorowi Tulei.
Nieudana gra Brukseli na przeczekanie
Wielu ekspertów oraz organizacji pozarządowych słało od miesięcy pisma otwarte do Ursuli von der Leyen, by kierowana przez nią Komisja Europejska zwróciła się do TSUE o nałożenie – narastającej każdego dnia – grzywny na Polskę za łamanie środka tymczasowego. Ale prawnicy Komisji nie byli pewni, czy zawężającą polską interpretację środka tymczasowego da się podważyć w unijnym Trybunale w Luksemburgu.
Z racji tych prawnych wątpliwości Didier Reynders, komisarz UE ds. sprawiedliwości, słał tylko – w ramach presji politycznej – pisma do rządu Mateusza Morawieckiego z prośbami o wyjaśnienia. A Bruksela z początku stawiała na przeczekanie do czasu pełnego wyroku TSUE co do systemu dyscyplinarnego, w tym Izby Dyscyplinarnej.
Jednak to może potrwać jeszcze wiele miesięcy, a sprawy Morawiec i Tulei ostatecznie przekonały Brukselę, że nie można już dłużej czekać.
Wprawdzie Komisja nie wniosła w czwartek do TSUE o grzywnę za łamanie środka tymczasowego, ale rozszerzyła trwające od kwietnia postępowanie przeciwnaruszeniowe co do „ustawy kagańcowej” o zarzuty, że Izba Dyscyplinarna nadal zajmuje się polskimi sędziami.
– Uważamy, że dla takiej decyzji Komisja Europejska ma należytą podstawę prawną – powiedział jej rzecznik Christian Wigand.
Jeśli Polska odrzuci zarzuty Brukseli, Komisja powinna na początku 2021 r. przejść do II etapu tego postępowania. Finalnym krokiem byłaby kolejna skarga do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Presja Holendrów
Krytyka wobec zaniechań Komisji co do Izby Dyscyplinarnej była jednym z głównych politycznych napędów dla uchwały przyjętej w tym tygodniu przez parlament Holandii.
Uchwała bardzo krytycznie wytyka system dyscyplinarny wobec sędziów (łącznie z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego), ale ponadto Komisji Europejskiej – niewdrażanie stosownych decyzji TSUE.
Jednak holenderski parlament nie wezwał do zaskarżenia Komisji do TSUE (art. 265 traktatu o UE), co byłoby pierwszym takim przypadkiem w historii Unii, lecz do skarżenia Polski przez Holandię z przywołaniem art. 259 traktatu o UE.
Takie skargi kraju Unii na inne państwo, które i tak wymagają uprzedniego wniesienia sprawy do Komisji Europejskiej, zdarzyły się dotąd tylko osiem razy w historii Wspólnoty (ostatnio Austria zaskarżyła Niemcy z powodu winiet samochodowych).
Polska przegrała w TSUE już dwie praworządnościowe sprawy wynikłe ze skarg Komisji Europejskiej (ustrój sądów powszechnych i czystka emerytalna w SN). A Trybunał rozpoznaje teraz jedną taką skargę praworządnościową – co do systemu dyscyplinarnego wobec sędziów.
+