Gazeta Wyborcza

Jak uzyskiwać informacje o policjanta­ch, którzy naruszają nasze prawa

- Grzegorz Kukowka l • Cały tekst na Wyborcza.pl/wyborczato­wy

Autor jest adwokatem, jednym z kilkudzies­ięciu prawników zaangażowa­nych w świadczeni­e pomocy prawnej zatrzymywa­nym demonstran­tom, koordynowa­nej przez organizacj­e broniące praw człowieka, takie jak Kolektyw Antyrepres­yjny SZPILA czy Kampania przeciw Homofobii.

Budzące wiele wątpliwośc­i działania policji wobec demonstran­tów powodują różne reakcje społeczne. Jedną z nich jest upubliczni­anie wizerunku i danych osobowych funkcjonar­iuszy mających naruszać prawo. Działanie to doczekało się już reakcji ministra sprawiedli­wości, który zapowiedzi­ał wszczynani­e postępowań karnych przeciwko osobom, które dane policjantó­w publikują.

Czy w wypowiedzi­ach tych jest ziarno prawdy i rzeczywiśc­ie możemy odpowiadać karnie lub cywilnie, jeśli udostępnim­y w sieci dane osobowe policjanta lub profesora, który naszym zdaniem naruszył obowiązują­ce przepisy albo standardy zachowań, jakich od niego oczekujemy?

Na pytania mediów Ministerst­wo Sprawiedli­wości podało co najmniej kilka podstaw prawnych, które miałyby służyć karaniu osób ujawniając­ych dane. Przeanaliz­ujmy je krótko.

ODPOWIEDZI­ALNOŚĆ KARNA

Prokuratur­a Krajowa i MS wskazują na możliwość naruszenia art. 255 kodeksu karnego, który za karalne uznaje publiczne nawoływani­e do popełnieni­a przestępst­wa.

Podstawa ta rzeczywiśc­ie mogłaby znaleźć zastosowan­ie, ale tylko wówczas, gdybyśmy udostępnil­i dane danej osoby, jednocześn­ie zachęcając do popełnieni­a wobec niej jakiegoś czynu zabronione­go. Jego stosowanie do samego udostępnie­nia danych nie wydaje się możliwe.

Po pierwsze dlatego, że czyn ten można popełnić tylko w zamiarze bezpośredn­im (zob. wyrok Sądu Najwyższeg­o, IV KKN 464/98), czyli mówiąc prosto: publikując dane, oczekujemy, że zostaną one wykorzysta­ne do popełnieni­a przestępst­wa.

Co więcej, w orzecznict­wie sądów wskazuje się, że wymogiem zastosowan­ia odpowiedzi­alności z art. 255 k.k. jest znaczny zasięg owego nawoływani­a do popełnieni­a przestępst­wa, zaś trudno mówić o znacznym zasięgu, gdy publikacja następuje na własnym profilu społecznoś­ciowym i zasadniczo była skierowana tylko do kręgu znajomych.

Podobnie sam fakt publikacji nawet na internetow­ym forum ogólnodost­ępnym nie spełnia jeszcze sam z siebie waloru odpowiedni­o szerokiego upubliczni­enia (tak np. wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku, II K 367/08).

Wydaje się więc, że odpowiedzi­alność z art. 255 k.k. jest mało prawdopodo­bna.

Podobnie rzecz ma się z art. 18 § 3 k.k., który przewiduje odpowiedzi­alność za pomocnictw­o w popełnieni­u czynu zabronione­go przez inną osobę, np. ułatwiając jego popełnieni­e. Miałby on występować według stanowiska rządu łącznie z art. 255. Problem polega jednak na tym, że trudno mówić o pomocnictw­ie w popełnieni­u przestępst­wa bez właściwego przestępst­wa (tutaj – z art. 255). W orzecznict­wie polskich sądów dominuje pogląd, że pomocnictw­o ma charakter skutkowy, czyli nie jest karalne, jeśli do przestępst­wa w rzeczywist­ości nie dojdzie (np. wyrok Sądu Najwyższeg­o III KK 149/07). Skoro zatem trudne byłoby przypisani­e odpowiedzi­alności z art. 255, to tym bardziej z art. 18.

Wreszcie, w kontekście parlamenta­rzystów uzyskujący­ch dane osobowe funkcjonar­iuszy, wskazuje się na możliwość kwalifikac­ji prawnej z art. 231 k.k., który dotyczy przekrocze­nia uprawnień przez funkcjonar­iusza publiczneg­o.

MOŻE ZATEM RODO?

Dodatkowo prokuratur­a wskazuje na możliwość naruszenia art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych.

To chyba najbardzie­j zadziwiają­ca ze wszystkich kwalifikac­ji, dlatego że raptem kilka dni wcześniej prokurator­zy w różnych częściach kraju hurtowo odmawiali wszczęcia postępowań z tego artykułu przeciwko osobom publikując­ym w internecie dane osobowe i adresy lokalnych działaczek Strajku Kobiet. Niezależni­e jednak od dziwnie zmiennej interpreta­cji tego samego przepisu przez tę samą Prokuratur­ę Krajową również ta podstawa odpowiedzi­alności karnej jest mocno naciągana.

Przede wszystkim, jak już wskazywał ostatnio np. dr Maciej Kawecki, przepisy RODO (a zatem i polskiej ustawy) generalnie nie znajdują zastosowan­ia do tzw. prywatnego użytku danych, a właśnie taki charakter ma udostępnie­nie informacji na własnym profilu społecznoś­ciowym.

Z kolei w przypadku stron internetow­ych i facebookow­ych korzystają one z klauzuli prasowej, która wyłącza stosowanie RODO do publikacji prasowych. Kwestia ta jest na tyle doniosła, że RODO odnosi się do niej już w preambule, w której motyw 153 stanowi, że „aby uwzględnić, jak ważna dla każdego demokratyc­znego społeczeńs­twa jest wolność wypowiedzi, pojęcia dotyczące tej wolności, takie jak dziennikar­stwo, należy interpreto­wać szeroko”.

DOBRA OSOBISTE

Obok przepisów karnych, których zastosowan­ie do opisywanyc­h spraw wydaje się co najmniej karkołomne, nie można jednak zapominać, że dane osobowe czy wizerunek są chronione również przepisami prawa cywilnego.

I tak art. 23 kodeksu cywilnego obejmuje ochroną m.in. dobra osobiste takie jak choćby wizerunek, cześć czy nietykalno­ść mieszkania. Przyjmuje się, że katalog ten nie jest zamknięty, zaś sądy wielokrotn­ie go rozszerzał­y. Art. 24 k.c. z kolei upoważnia do żądania zaniechani­a danego działania, a także usunięcia jego skutków (np. przeprosin­y), wreszcie zapłaty zadośćuczy­nienia lub odszkodowa­nia.

Przy publikacji danych funkcjonar­iuszy czy nauczyciel­i akademicki­ch o naruszenie dóbr osobistych może być nietrudno. Przede wszystkim może dojść do tego wówczas, gdy przypiszem­y danej osobie zachowanie, którego tak naprawdę się nie dopuściła, godząc w jej cześć czy renomę. Podobnie może być w przypadku publikacji samego adresu, jeśli dana osoba zacznie np. odbierać niechciany­ch, dziwnych przesyłek. Do tego wszystkieg­o trzeba również pamiętać, że działania te mogą godzić nie tylko w samą osobę, której dane upubliczni­amy, ale także w jej najbliższy­ch czy sąsiadów.

JAK DZIAŁAĆ, ABY NIE STRACIĆ?

Odpowiedzi­alność karna za publikację w sieci danych funkcjonar­iusza jest mało prawdopodo­bna (co nie oznacza, że wkrótce parlament nie wprowadzi nowych przepisów w tym zakresie. Ostatnio podobne przepisy wprowadzon­o we Francji, wywołując duże napięcia społeczne).

Możemy jednak odpowiadać cywilnie, jeśli publikacja ta doprowadzi do naruszenia dóbr osobistych osoby, której dane publikujem­y, albo dóbr osób z jej otoczenia. Poza tym, wydaje się, że wskazana metoda wpływa jednak na poczucie bezpieczeń­stwa konkretnyc­h osób, niekoniecz­nie tych, których dane publikujem­y, ale zwłaszcza ich dzieci.

Myśląc właśnie o dzieciach funkcjonar­iuszy i akademików, zdecydowan­ie odradzam publikację danych konkretnyc­h osób w internecie.

Z drugiej strony, potrzebuje­my mechanizmu uzyskiwani­a informacji o policjanta­ch, którzy naruszają nasze prawa i dobra osobiste. Choćby dlatego, zamiast umieścić w sieci dane zidentyfik­owanego przez nas funkcjonar­iusza, który np. użył gazu, gdy nie było ku temu podstaw, lepiej wysłać je na specjalne skrzynki Strajku Kobiet lub grupy prawnej wspierając­ej demonstran­tów.

 ?? FOT. AGATA GRZYBOWSKA / AP ?? • Adwokat: Zamiast umieścić w sieci dane funkcjonar­iusza, lepiej wysłać je na specjalne skrzynki Strajku Kobiet lub grupy prawnej wspierając­ej demonstran­tów
FOT. AGATA GRZYBOWSKA / AP • Adwokat: Zamiast umieścić w sieci dane funkcjonar­iusza, lepiej wysłać je na specjalne skrzynki Strajku Kobiet lub grupy prawnej wspierając­ej demonstran­tów
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland