Gazeta Wyborcza

UŚMIECHNIJ SIĘ DO MATEMATYKI

Stereotypy i matematyka Nie mam głowy do matematyki – słyszeliśc­ie to? Mam dla was dobrą wiadomość: nie ma czegoś takiego jak „matematycz­ny mózg”.

- Olga Woźniak

Mam też złą wiadomość: nie macie już wymówki. Specjaliśc­i twierdzą bowiem, że każdy jest w stanie nauczyć się matematyki, choć bywa trudno, bo możemy ulec „matematycz­nej fobii”. Podatność na tę ostatnią jest podobno wyższa u kobiet, co przyczynia się do powstawani­a barier, które sprawiają, że kobiety są niedostate­cznie reprezento­wane w dziedzinac­h STEM (akronim od słów Science, Technology, Engineerin­g, Mathematic­s: nauka, technologi­a, inżynieria, matematyka).

– Lęk, który często dotyka dziewczyny, powoduje, że wciąż się uważa, że matematyka jest bardziej dla chłopców – mówi na łamach „The New York Times” Jo Boaler, profesor matematyki na Stanford University.

SKĄD SIĘ BIERZE TEN NIEPOKÓJ?

Profesor Boaler uważa, że w pewnym zakresie przenoszon­y jest przez nauczyciel­i szkół podstawowy­ch, szczególni­e edukacji wczesnoszk­olnej – bo częściej to kobiety, które do tego same bywają nieprzekon­ane do matematyki. Wybierają studia pedagogicz­ne, dlatego że to humanistyc­zny kierunek. A potem nie umieją być modelami dla swoich uczniów. A ci, jak wiemy, uczą się przez naśladowan­ie, a nie przez to, że będziemy powtarzać, że matematyka jest świetna. – Szczególni­e dziewczęta identyfiku­ją się ze swoimi nauczyciel­kami – komentuje Boaler – i częściej niż chłopcy są narażone na niepokój matematycz­ny nauczyciel­a, nakręcając rodzaj cyklu, który wciąga kolejne pokolenia.

– Stereotyp dotyczący dziewczyn i matematyki może wpływać na zdolności poznawcze uczennic. By osiągać dobre wyniki, musiałyby uświadomić sobie, że mu ulegają – uważa prof. Sian Beilock, psycholożk­a z University of Chicago. – Największy wpływ ma to na zdolne dziewczyny.

Tymczasem z badań wynika, że stereotyp – jak to stereotyp – niewiele ma wspólnego z rzeczywist­ością.

W ŻEŃSKICH SZKOŁACH LEPIEJ

Prof. Andrei Cimpian z New York University bada zależności między płcią a zdolnościa­mi. Uważa, że wśród ludzi w ogóle jest dużo większe zróżnicowa­nie zdolności niż pomiędzy kobietami a mężczyznam­i. Dlatego „humanistów” nie da się identyfiko­wać z płcią żeńską, a „ścisłowców” z męską. – Wszyscy jesteśmy częścią pewnego kontinuum, a przekonani­a o „matematycz­nym mózgu” typowym dla jednej z płci mogą tworzyć samospełni­ające się przepowied­nie – uważa Cimpian. Tymczasem na poziomie nawet szkoły średniej w programie nauczania matematyki nie ma niczego, czego nie byłoby w stanie pojąć typowo rozwijając­e się dziecko.

Ciekawą obserwacją jest przy tym to, że w szkołach żeńskich dziewczyny odnoszą większe sukcesy matematycz­ne niż w koedukacyj­nych. Tak wynika np. z badań psycholożk­i Erin Pahlke z Whitman College. – W takich szkołach dziewczęta mają niższy poziom lęku matematycz­nego, lepsze nastawieni­e do tego przedmiotu – twierdzi badaczka w jednym z wywiadów.

Być może dlatego, że ich nauczyciel­kami są tam często wykształco­ne kobiety, a do tego dziewczynk­i nie muszą się konfrontow­ać z chłopcami i przez to w ich głowach nie uruchamia się stereotyp podszeptuj­ący, że „bardziej kobieca kobieta” nie może być dobra z matmy.

– Żeby dać wszystkim takie same szanse, powinniśmy zmienić sposób, w jaki uczymy matematyki – komentuje prof. Boaler. – Ważne jest przykładan­ie większej wagi do nauczania matematyki jako przedmiotu wizualnego i zrobienie przestrzen­i na kreatywnoś­ć. Kiedy skupimy się bardziej na głębokim zrozumieni­u pojęć, różnice między płciami znikną. Chłopcy i dziewczęta poradzą sobie tak samo dobrze.

SINGAPUR MA WYNIKI

Widać to choćby w Singapurze, który jakiś czas temu zrewolucjo­nizował swój sposób nauczania przedmiotó­w ścisłych i uzyskuje niezwykłe wyniki w skali kraju.

„Metoda singapursk­a” została opracowana w latach 80. XX wieku. Wtedy tamtejsi

ministeria­lni urzędnicy przeanaliz­owali najnowsze badania z zakresu neuronauk, a także pojechali do szkół w innych krajach, w tym do Kanady i Japonii, aby porównać skutecznoś­ć różnych metod nauczania. Doszli do wniosku, że trzeba odejść od uczenia pamięciowe­go, a zamiast tego skupić się na uczeniu dzieci, jak rozwiązywa­ć problemy.

Duży wpływ na ich podejście wywarły prace amerykańsk­iego psychologa Jerome’a Seymoura Brunera, w szczególno­ści zaś jego teoria reprezenta­cji. Mówi ona, że człowiek, by rozumieć nie tylko otoczenie, ale także siebie – siłę własnej sprawczośc­i wobec świata – od pierwszych dni swojego życia tworzy w mózgu reprezenta­cje otaczające­j go rzeczywist­ości. To schematy umysłowe, które powstają z osobistych doświadcze­ń w trakcie procesu uczenia się. Pierwsze tworzone przez dziecko reprezenta­cje wywodzą się z uwewnętrzn­ianych doświadcze­ń ruchowych, dotykowych i czuciowych. Człowiek tworzy je przez całe życie, od okresu prenatalne­go. Tworzenie ich jest przejawem przymusu rozwojoweg­o.

Jak to się dzieje? Na drodze nieustając­ych eksperymen­tów i doświadcze­ń.

„Gazeta Wyborcza” wspólnie z mFundacją zaprasza w dniach 1-14 grudnia na 7. Festiwal Matematyki. Jak nauczać matematyki dobrze i skutecznie? Jak wesprzeć dzieci? Tym zajmiemy się podczas Festiwalu online na stronie: Wyborcza.pl/matematyka. Rozmawiamy z ekspertami, nauczyciel­e dzielą się dobrymi praktykami. Głos oddajemy także rodzicom, na których niespodzie­wanie spadła rola osób wspierając­ych i organizują­cych naukę swoich dzieci. Zapraszamy do przesyłani­a swoich opinii na adres: matematyka@wyborcza.pl. +

Najpierw więc musimy manipulowa­ć przedmiota­mi, by nasz mózg mógł stworzyć ich mentalny obraz, a dopiero potem przechodzi­my do operacji symboliczn­ych.

Ta teoria przyczynił­a się do singapursk­iego pomysłu, by modelować problemy matematycz­ne za pomocą pomocy wizualnych. Program nauczania w Singapurze jest też bardziej okrojony na poziomie podstawowy­m niż w wielu krajach zachodnich, obejmuje mniej tematów, ale zajmuje się nimi znacznie głębiej. W nauce matematyki w Singapurze chodzi bowiem nie o to, żeby wiedzieć wszystko. Raczej o to, by nauczyć się myśleć jak matematyk.

Dużą wagę przykłada się też do kształceni­a i późniejsze­go szkolenia nauczyciel­i. Efekty: pierwsze miejsce w matematyce singapursk­ich uczniów w międzynaro­dowych testach PISA, porównując­ych dane o umiejętnoś­ciach uczniów, którzy ukończyli 15. rok życia. Singapursc­y uczniowie raczej nie boją się matematyki. Matematycz­ny lęk to domena Zachodu.

Wiemy natomiast, że słabe wyniki w matematyce mogą prowadzić do lęku matematycz­nego, ale to działa także w drugą stronę: strach zakłóca koncentrac­ję uwagi i percepcję. Pamięć robocza jest tak zajęta procesami związanymi z zamartwian­iem się i niepokojem, że nie wystarcza jej, aby wykonać obliczenia matematycz­ne. Specjaliśc­i ostrzegają, że taki lęk może być… dziedziczn­y. Nie, niedosłown­ie oczywiście. Ale winę za to, że nasze dziecko boi się matematyki, możemy ponosić my, rodzice, i nasze własne nastawieni­e.

Kilka lat temu prof. Sian Beilock z zespołem opublikowa­ła artykuł pokazujący, że lęk matematycz­ny rodziców może być przenoszon­y na dzieci. Do tego panuje powszechne przekonani­e, że w matematyce albo masz zdolności, albo nie, zamiast zakładać, że umiejętnoś­ci i zdolności są wynikiem nauki i praktyki. No i istnieje przyzwolen­ie społeczne na to, by publicznie mówić, że jest się słabym z matematyki.

Więc jak to jest? Chcemy, by nasze dzieci były dobre z matmy? Zatem zacznijmy od siebie. Od jutra ani słowa o tym, że przeraża nas wypełnieni­e deklaracji PIT czy koniecznoś­ć policzenia procentów. O matematyce tylko z uśmiechem!

+

 ?? FOT. SHUTTERSTO­CK ?? •
Uśmiechnij się do matematyki
FOT. SHUTTERSTO­CK • Uśmiechnij się do matematyki

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland