8 tys. punktów szczepień? Lekarze wątpią
Rząd chce, by szczepienia na COVID odbywały się we wszystkich gminach, łącznie w 8 tys. punktów. Lekarze rodzinni są sceptyczni. Oferta NFZ wcale im się nie podoba.
Od piątku wszystkie podmioty lecznicze, czyli poradnie, szpitale, zakłady opiekuńcze itp. oraz lekarze z prywatną praktyką, mogą zgłaszać w NFZ, że chcą prowadzić punkty szczepień na COVID-19. Zgłoszenia będą przyjmowane przez tydzień, a lista punktów ogłoszona w połowie grudnia.
NFZ zaznacza w swoim ogłoszeniu, że liczy przede wszystkim na zgłoszenia poradni podstawowej opieki zdrowotnej, które na ogół mają już punkty szczepień. – Naszym celem jest stworzenie 8 tys. punktów we wszystkich gminach.
W dużych aglomeracjach będą to także szpitale rezerwowe. W każdej gminie będzie też mobilny punkt szczepień dla osób niepełnosprawnych – zapowiedział Michał Dworczyk, minister w kancelarii premiera, podczas konferencji prasowej o zasadach szczepień.
W każdym punkcie powinien działać co najmniej jeden zespół złożony z lekarza, pielęgniarki lub położnej i koordynatora. Zadaniem lekarza będzie kwalifikacja do szczepienia. Może też sam podawać szczepionkę. A jeśli nie on – to pielęgniarka, położna lub higienistka szkolna. Na konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział też o koordynatorach, którzy mają pilnować zapisów, a potem zarządzać ruchem pacjentów w punkcie szczepień. Z komunikatu NFZ wynika, że wystarczy jeden koordynator w punkcie, nawet jeśli działać w nim będzie kilka zespołów.
– Chcemy, żeby zespołów zgłosiło się jak najwięcej – powiedział minister Niedzielski. Z obliczeń rządu wynika, że dla sprawnego prowadzenia szczepień powinno się w nich znaleźć łącznie 40-50 tys. lekarzy i pielęgniarek.
Punkty szczepień mają być czynne co najmniej 5 dni w tygodniu. Preferencyjnie będą traktowane te czynne 7 dni. Każdy zespół działający w danym punkcie musi przeprowadzać co najmniej 180 szczepień w tygodniu. Warunki lokalowe mają zapewnić skuteczną separację pacjentów. Z komunikatu NFZ nie wynika jednak, czy dla pacjentów do szczepienia poradnia powinna mieć osobną poczekalnię, czy mogą korzystać ze wspólnej. Mowa jest tylko o tym, że w poczekalni powinna być zapewniona odległość minimum 1,5 m i powinna być ona raz na godzinę wietrzona. Wietrzyć należy także (raz na godzinę przez co najmniej 5 minut) gabinet, w którym pacjent jest badany przed szczepieniem oraz gabinet, w którym jest szczepiony (może to być jedno pomieszczenie, ale z parawanem). Raz na godzinę w poczekalni trzeba będzie dezynfekować wszystko: klamki, poręcze, oparcia krzeseł, podłogę.
Szczepionki będą zakupione z budżetu i darmowe dla wszystkich chętnych. Rząd podał jednak, ile NFZ zapłaci za samo zaszczepienie. Podstawowa stawka wyniesie 61 zł. Za pacjenta, którego trzeba przywieźć do poradni, fundusz zapłaci 68 zł. Za zaszczepienie osoby w domu NFZ zapłaci 96 zł, chyba że pod jednym adresem (na przykład w domu pomocy społecznej) zostanie zaszczepionych co najmniej 5 osób. Wtedy stawka wyniesie 73,2 zł.
– Ta wycena jest bardzo atrakcyjna – stwierdził Niedzielski, dając za przykład podanie szczepionki na grypę, za które NFZ płaci tylko 17 zł.
– Biorąc pod uwagę, że personel trzeba ubrać w kombinezon i zaopatrzyć w inne środki ochrony, ta stawka wcale nie zwala z nóg – mówi „Wyborczej” lekarz i jednocześnie szef poradni POZ na Śląsku. – Ale przede wszystkim 40 szczepień dziennie wymaga, by lekarz zajmował się tylko tym. W mojej poradni to niewykonalne. Jest nas za mało.