Paliwo dla polexitu
Ogłaszając przejęcie przez Orlen grupy Polska Press, szef koncernu Daniel Obajtek podkreślił, że dostęp do 17 mln użytkowników portali wchodzących w jej skład pozwoli „skutecznie rozbudowywać narzędzia big data”. Zakup Polski Press niewątpliwie wesprze rozbudowę narzędzi big data. Produktem będzie jednak nie paliwo, ale polexit.
Gdy myślimy o machinie propagandowej rządu, to przed oczami mamy paski TVP Info, emitowane w „Wiadomościach” materiały promocyjne Andrzeja Dudy oraz absurdalne okładki prorządowych tygodników. Choć skuteczne, stanowią jedynie czubek góry lodowej potencjalnych technik manipulacyjnych. Przejęcie kontroli nad mediami regionalnymi może pozwolić władzy na eksperymenty z bardziej wyrafinowanymi metodami.
Tym, co łączyło dwie zwycięskie kampanie z pamiętnego 2016 r. – wygraną brexitowców w Wlk. Brytanii i Trumpa w USA – było docieranie z odpowiednim przekazem do różnorodnych grup wyborców. Fox News czy bulwarowy „The Sun” pełniły funkcję podobną do rządowej TVP i prasy braci Karnowskich, czyli mobilizowały twardy elektorat. Jednak w internecie Trump i brexitowcy działali jeszcze skuteczniej.
Przeraża cię widmo katastrofy klimatycznej? Na ekranie smartfona zobaczysz reklamę twierdzącą, że UE blokuje kroki mające na celu obronę niedźwiedzi polarnych. Oburzają brutalność i rasizm amerykańskiej policji? Oto garść dowodów na to, że Hillary Clinton jest rasistką. Równie ważne jak zmotywowanie własnej bazy wyborczej jest to, by zniechęcić do głosowania drugą stronę. Dane uzyskane przez Cambridge Analytica pozwoliły na to zarówno ludziom Trumpa, jak i architektom brexitu.
PiS może oczywiście w regionalnych mediach wprowadzić standardy znane z istniejących prorządowych mediów. To nie najgorszy scenariusz dla demokratów w Polsce – toporna propaganda to szybki sposób na utratę odbiorców, co pokazał przykład radiowej Trójki. Nieporównywalnie większym zagrożeniem byłoby przyjęcie bardziej subtelnych form propagandy szytej na miarę. Mniej o tym, że prezydent Poznania Jaśkowiak to sterowany przez kanclerz Merkel satanista, a więcej „krytycznego lokalnego dziennikarstwa” – w teorii obywatelskiego, a w praktyce mającego na celu obrzydzanie samorządów.
Miasto stoi w korkach? Orlenowskie media napiszą, że to Komisja Europejska promuje inwestycje torowe kosztem samochodów. „Bruksela” wymyśliła, że wszyscy mamy jeździć tramwajami, biurokraci mówią nam, jak mamy żyć. Przerwy w dostawach prądu? To okazja, by przypomnieć, że UE ogranicza możliwość prowadzenia własnej polityki energetycznej. Żaden polexit otwartym tekstem, tylko „świadoma dyskusja o rachunku zysków i strat w związku z członkostwem w Unii”. Władza zresztą będzie mogła nie tylko wpływać na to, o czym piszą media. Będzie miała też dostęp do danych na temat tego, co nas najbardziej interesuje w naszej małej ojczyźnie. A potem na tej podstawie podeśle nam dopasowane reklamy na Facebooku.
Rząd już prowadzi politykę budżetowego wykrwawiania samorządów. Tworzy żyzny grunt pod przekaz, że to niekompetencja lokalnych władz i dyktat Brukseli stoją za wyższymi opłatami za śmieci i wodę czy źle działającymi szpitalami i szkołami. Podobnie było w Wlk. Brytanii – łatwo przekonać, że np. gdyby nie imigranci z Polski, to miejsc w szpitalach byłoby więcej, a pieniądze wysyłane do Brukseli można lepiej wydać na miejscu.
+
Toporna propaganda może i nas obraża, ale wyrafinowana ostatecznie nas zniewoli