Ści nie możemy ustąpić
szłości. Gościłem w Brukseli przedstawicieli z Górnego Śląska, mówili wprost, że potrzebna jest alternatywa. Nawet polski rząd zadeklarował koniec wydobycia w 2049 r., choć kiedyś twierdził, że z węgla nie zrezygnuje.
W Europie mamy 30 regionów górniczych. Wiemy, jak wykorzystać szansę na restrukturyzację i inwestycje, aby dać im nową przyszłość. Planowałem w tym roku wizyty w takich regionach, szczególnie zależało mi, by odwiedzić Górny Śląsk, aby spotkać się z górnikami, związkowcami, z samorządowcami, biznesem.
Wywiad ukazuje się w dziennikach należących do sieci głównych europejskich gazet LENA
Chciałem powiedzieć im, że jesteśmy po ich stronie w sprawie szukania nowych możliwości. Pandemia na razie wstrzymała te plany.
W czasie pandemii wszyscy w Europie myślą o zdrowiu i swoich miejscach pracy. Ale koronawirus nie zatrzyma kolejnej rewolucji przemysłowej, która i tak zachodzi na całym świecie. To efekt wielkiego przyspieszenia technologicznego. Musimy tak się na nią przygotować, by nikt nie pozostał z tyłu.
Polski konserwatysta głosujący na PiS powie tak: najpierw każecie zamykać kopalnie, potem wprowadzicie małżeństwa i adopcje homoseksualne, w końcu wyrugujecie religię z życia publicznego.
– Unia Europejska niczego nie narzuca. Ale to w Polsce zachodzi zmiana – dzięki Polakom. To nie Unia zadecyduje, czym skończy się łamanie praworządności w Polsce i na Węgrzech. O tym i o innych kwestiach rozstrzygną obywatele tych krajów. Oni nadadzą swoim krajom nowy kierunek. Widzę, jak wiele kobiet staje w Polsce w obronie swoich praw. Nie tylko w Warszawie, ale też w innych miastach. Domagają się poszanowania różnorodności. Młodzi ludzie wyszli na ulice, to oni dokonują wyboru za swój kraj. Mogą być tym, kim chcą, i nikt nie będzie im mówił, jak mają żyć.
Jestem katolikiem. Religia to dziś zbiór zasad, według których wierzący człowiek powinien postępować w ramach obowiązującego prawa. Ale to nie znaczy, że ma nakazywać innym, jak mają żyć. Wolność religii polega na tym, by móc wyznawać to, co się chce, a nie narzucać swoje zasady innym.
Jest pan rzeczywiście optymistą. W polexit pan nie wierzy?
– Mam wieczny osobisty dług wobec Polaków. Podczas wojny polscy żołnierze z dywizji gen. Maczka, którzy wyzwalali Holandię, uratowali mojego ojca. Moje uczucia wobec Polski zawsze były głębokie, choć reprezentuję poglądy, które nie podobają się niektórym konserwatystom. Nie potrafię wyobrazić sobie Unii Europejskiej bez Polski. Ani bez Węgier.
W każdym kraju Unii znajdą się politycy, którzy żywią się mrzonkami, że gdy wyjdą ze wspólnoty, to odzyskają pełną suwerenność. Dla mnie liczy się jednak to, co mówią ludzie. A z badań opinii publicznej wynika, że i w Polsce, i na Węgrzech poparcie dla członkostwa w UE jest ogromne. Ludzi, którzy widzą korzyści z członkostwa w Unii, jest o wiele więcej niż polityków, którym się marzy, że gdy tylko wyjdą z UE, to będą mogli robić, co im się żywnie podoba.
Jakie wnioski UE wyciągnęła z pandemii?
– Nauczyliśmy się bardzo dużo. Gdybyśmy w kwietniu tego roku zapewnili, że kraje Unii wspólnie kupią szczepionki, że stworzymy rezerwy respiratorów i sprzętu medycznego, że będziemy koordynować działania – to nikt by nie uwierzył. Wtedy sytuacja była bardzo trudna, bo każdy kraj działał oddzielnie. Musieliśmy się bardzo szybko uczyć nowych rzeczy.
Teraz jest jeszcze wiele do zrobienia, ale już nauczyliśmy się, że także w dziedzinie ochrony zdrowia jesteśmy ściśle od siebie zależni. A to ważne, bo musimy być gotowi na kolejną pandemię i natychmiast zareagować w sposób skoordynowany.
Komisja Europejska forsuję „unię zdrowia”. Co ten program będzie oznaczać dla obywateli?
– To podobny mechanizm do tych, za pomocą których radzimy sobie już z kryzysami ekonomicznymi. Gdyby doszło do kolejnej pandemii, musimy pomóc krajom, które ucierpiały bardziej niż inne. Tak jak Niemcy, którzy w swoich szpitalach przyjęli pacjentów z innych krajów. Oto prawdziwa solidarność. Albo kiedy w jednym kraju, jak ostatnio w Czechach, zaczynało brakować respiratorów, to musimy solidarnie uzupełnić braki. Musimy na szczeblu europejskim zapewnić sprawne działanie. „Unia zdrowia” nie ma na celu wyrwania więcej władzy dla Brukseli. Nie chodzi nam o centralizację polityki zdrowotnej, ale o koordynację, tak byśmy mogli natychmiast reagować, gdyby gdzieś w UE powstały problemy.
Podczas kryzysu finansowego ratunkiem miała być unia bankowa. Kryzys zelżał, Unia straciła zainteresowanie tym tematem. W kwestii polityki zdrowotnej może być tak samo. – Niewykluczone. Spójrzmy na kwestię migracji. Kilka lat temu ten temat pochłaniał nas całkowicie, aż do czasu, gdy po umowie z Turcją nacisk na Unię zelżał i sprawa straciła priorytet – i politycy zajęli się czymś innym. Niestety, taka jest natura polityki. Dlatego musimy teraz stworzyć rozwiązania, aby szybko reagować na nowe zagrożenia.
Myślę, że odbudowa gospodarki stanie się bezprecedensową formą solidarności Unii Europejskiej. Przyjmując na szczycie w lipcu Fundusz Odbudowy, Unia przekroczyła Rubikon. Rok temu nie śmiałbym o tym marzyć. Teraz do sytuacji, jaką mieliśmy rok temu, już nie wrócimy. Właśnie dlatego tak ważne jest, aby 27 państw członkowskich zgodziło się na to, co już wynegocjowano. (…)
+ •
•
•