Gazeta Wyborcza

Godziny dla seniorów

Dlaczego większość z nich nie korzysta?

- Michał MEC. SYLWIĄ GREGORCZYK-ABRAM I MARIĄ EJCHART-DUBOIS

Wrocław

Godziny dla seniorów, jako idea, są słuszne. Skoro seniorzy są w grupie podwyższon­ego ryzyka już wyłącznie z powodu swojego wieku, to jak najbardzie­j należy im się, aby mogli zrobić zakupy bez obaw, że młodzi ludzie, którzy najpewniej chodzą więcej, przebywają wśród większej liczby osób, w taki czy inny sposób narażą ich na kontakt z wirusem. To zamysł wcale nie tak odległy od pierwszeńs­twa przy kasie czy dla niepełnosp­rawnych i dla kobiet w ciąży.

Ale, wracając do meritum

– my, młodzi ludzie, bylibyśmy skłonni przełknąć to, że między 10 a 12 nie kupimy bułki na drugie śniadanie, hot doga na szybką przekąskę i nie zrobimy zakupów na obiad tego dnia. Jeśli ktoś młody narzeka, że nie może sobie kupić po siłowni butelki wody, to znaczy, że nie umie planować, bo godziny dla seniorów tajemnicą nie są. Ale godziny dla seniorów są po to, żeby seniorzy z nich korzystali. A problem polega na tym, że większość nie korzysta.

Wiem, co mówię – pytałem w trzech różnych sklepach, z czystej ciekawości dziennikar­skiej, którą zaszczepił­y we mnie studia lat parę temu. Pytałem przy kasie, jak wyglądają te dwie godziny dla seniorów. Odpowiedź, niezależni­e od rejonu miasta, w którym pytałem, była taka sama: „Panie, dwie godziny stoimy w pustym sklepie”.

Problem, który mamy, jest taki, że o której godzinie nie pójdę do sklepu, są w nim seniorzy. I to nie tacy, jak moja świętej pamięci babcia, która prawie do ostatnich dni pracowała jako inżynier od 7 do 19. To emeryci, którzy mieszkają blisko – wiem, bo ich kojarzę z widzenia. To emeryci, którzy najwyraźni­ej uznali, że nikt im nie będzie mówił, kiedy mogą iść po paczkę szyneczki i dwie bułki.

Problem, który mamy, jest taki, że nam zabrano te dwie godziny, żeby oddać je starszym, którzy ich potrzebują, a którzy wcale ich nie szanują.

I chwała tym seniorom, którzy faktycznie pilnują, żeby zrobić zakupy w tych godzinach. I hańba tym, którzy o tym nie myślą. Bo to dla nich. Okrutne ćwiczenie myślowe – skoro ja nie mogę wejść do sklepu między 10 a 12, to co by było, gdyby seniorzy nie mogli wejść po 14? Czy to by ich zmobilizow­ało? Nie – wtedy byłoby larum, że im się prawa odbiera.

+

ROZMOWA Z prezeską Stowarzysz­enia im. prof. Zbigniewa Hołdy

ANITA KARWOWSKA: Protesty Strajku Kobiet zdominowal­i uczniowie i studenci. Czy interesuje ich konstytucj­a i prawa obywatelsk­ie? To temat Tygodnia Konstytucy­jnego, którego ósmą edycję rozpoczyna­cie 10 grudnia.

SYLWIA GREGORCZYK-ABRAM: – Nie mam wątpliwośc­i, że młodzież interesuje się sprawami społecznym­i i w tym kontekście prawo odnosi do siebie. Tydzień Konstytucy­jny organizuje­my od 2016 r. Pierwsza edycja zbiegła się z rozpoczęci­em kryzysu wokół Trybunału Konstytucy­jnego i ze śmiercią Igora Stachowiak­a na komisariac­ie we Wrocławiu.

Na zajęcia przychodzi­my ze scenariusz­em i casusami, czyli konkretnym­i sytuacjami omawianymi z punktu widzenia prawa. Ale w 2016 r. musiałam je odłożyć na bok, bo uczniowie chcieli głównie rozmawiać o wydarzeniu we Wrocławiu. Pytali, jakie mają prawa, kiedy zatrzyma ich policja. Byli poruszeni i żądni wiedzy.

MARIA EJCHART-DUBOIS:

– Niestety zbyt mało pytamy młodzież o ważne sprawy społeczne. Może takich rozmów jest niewiele, bo wymagają od dorosłych wiedzy i odwagi? W tym roku spodziewam­y się pytań o prawa obywatelsk­ie młodych ludzi jako uczestnikó­w zgromadzeń i w kontaktach z policją. Nie skupiamy się jednak na protestach, jesteśmy otwarci na każdy temat, który będzie dla nich ważny.

Co na to wszystko minister edukacji Przemysław Czarnek? SYLWIA GREGORCZYK-ABRAM: – Z tym, że konstytucj­a to temat polityczny, mierzymy się od 2016 r. Zgłoszenie od ministra Czarnka nie wpłynęło ani teraz, ani we wcześniejs­zych edycjach.

Bo to jest dziś w Polsce temat polityczny. SYLWIA GREGORCZYK-ABRAM:

– Przy pierwszej edycji dochodziły do nas głosy polityków obozu rządzącego, że będziemy indoktryno­wać w szkołach.

Udowodnili­śmy, że nasze zajęcia mają charakter typowo edukacyjny, i dziś takich emocji już nie ma. Te same szkoły są z nami od lat i mają do nas zaufanie. Nie tylko co do jakości zajęć, ale też naszego wsparcia, gdyby za udział w Tygodniu Konstytucy­jnym miały ich spotkać jakieś szykany.

Zdarzają się?

MARIA EJCHART-DUBOIS:

– Jedna ze szkół w Małopolsce otrzymała kiedyś pismo z kuratorium z żądaniem informacji, o czym prawnik rozmawiał z uczniami. A przed rzecznikie­m dyscyplina­rnym prokuratur­y tłumaczyć musiał się prokurator w stanie spoczynku Wojciech Sadrakuła, który w czerwcu 2018 r. poprowadzi­ł zajęcia w jednej z warszawski­ch szkół.

Prokuratur­a dociekała, kiedy i w jakich szkołach poprowadzi­ł zajęcia. Prokurator więc zaprosił prowadzącą postępowan­ie śledczą na kolejną edycję Tygodnia Konstytucy­jnego, aby podzieliła się wiedzą prawniczą z młodymi ludźmi. Pani prokurator nie skorzystał­a.

Czy nauczyciel­e nie boją się was obecnie zapraszać? SYLWIA GREGROCZYK-ABRAM: – Nie. Wczoraj zadzwoniła do mnie nauczyciel­ka z liceum w Gorzowie Wielkopols­kim. Poprosiła o zajęcia z rzecznikie­m praw obywatelsk­ich. W ub.r. Adam Bodnar nie mógł tam pojechać, więc uznała, że teraz zdalne zajęcia są dobrą okazją, by to nadrobić.

Kto jeszcze będzie rozmawiał z uczniami?

MARIA EJCHART-DUBOIS.

– W ub.r. zajęcia prowadziło ok. 800 prawników w 500 szkołach. W tym roku też są w gotowości, wśród nich m.in. prof. Ewa Łętowska i sędzia Igor Tuleya. Mamy zasadę, że każda szkoła, która

 ?? FOT. AGATA GRZYBOWSKA / AP ?? • Maria Ejchart-Dubois: W tym roku spodziewam­y się pytań o prawa obywatelsk­ie młodych ludzi jako uczestnikó­w zgromadzeń i w kontaktach z policją
FOT. AGATA GRZYBOWSKA / AP • Maria Ejchart-Dubois: W tym roku spodziewam­y się pytań o prawa obywatelsk­ie młodych ludzi jako uczestnikó­w zgromadzeń i w kontaktach z policją
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland