Rząd nabity w „małpkę”
Rząd zaplanował pół miliarda zł z podatku od alkoholowych małpek. Nowa danina ma być nałożona od nowego roku na butelki do 300 ml alkoholu. W odpowiedzi na rynku już pojawiły się takie o pojemności 350 ml.
Od stycznia wejdzie w życie podatek od alkoholu w małych butelkach o pojemności do 300 ml. Jednak na rynku już pojawiły się „małpki” o poj. 350 ml
Od stycznia wejdzie w życie podatek od alkoholu w małych butelkach o pojemności 100 i 200 ml. Dokładny zapis ustawowy mówi, że nowa danina cukrowa zostanie nałożona na „alkohol w butelkach do 300 ml”.
Nową opłatę mają zapłacić hurtownicy małpek, którzy dostarczają je do punktów sprzedaży detalicznej z zezwoleniem na sprzedaż napojów alkoholowych do spożycia poza miejscem sprzedaży.
– Czyli większy podatek będzie musiał zapłacić hurtownik, który zaopatruje sklepy. Oczywiście podatek ten przerzuci na właściciela sklepu, a ten na konsumenta – mówi Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego.
Opłata będzie wynosić 25 zł od litra stuprocentowego alkoholu. Jak to przełoży się na podwyżkę? Zapłacimy więcej o:
• 1 zł od 100 ml małpki wódki 40 proc.
• 2 zł od 200 ml małpki wódki 40 proc.
• 0,88 zł od 250 ml małpki wina 14 proc.
Rząd nabity w butelkę
Rząd wyliczył, że z nowego podatku wpływy sięgną 500 mln rocznie. Ale to wcale nie jest takie pewne. Dlaczego? Bo na rynku już pojawiły się nowe małpki o pojemności 350 ml. I tak sieć Żabka wprowadziła do swoich sklepów wódkę smakową w butelkach 350 mln pod marką własną Staromiejska. Mamy do wyboru trzy smaki – wiśniową, cytrynową oraz żurawinową.
Zapytaliśmy sieć, czy to odpowiedź na nowy podatek? – Poszerzanie asortymentu odbywa się zawsze w konkretnym otoczeniu rynkowym. Spodziewamy się, że wódki smakowe o pojemności 350 ml będą w najbliższej przyszłości pojawiać się coraz częściej na rynku. W naszej sieci wódki smakowe Staromiejska wprowadziliśmy testowo już w sierpniu br. (...)
Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy będziemy rozwijać tę linię produktów – odpisało nam biuro prasowe Żabka Polska.
W kolejce do produkcji nowych, większych małpek ustawiają się kolejni gracze.
– Jeszcze pięć lat temu informowaliśmy, że wprowadzamy na rynek smakowe nalewki Soplicy w butelkach o pojemności 350 ml. Wówczas ten format nie stał się poważną alternatywą dla mniejszych butelek 100 i 200 ml. Natomiast
w obecnej sytuacji, gdy od Nowego Roku wchodzi w życie podatek od alkoholi sprzedawanych w opakowaniach do 300 ml, butelka 350 ml wydaje się jedną z interesujących alternatyw. Mając taką świadomość i doświadczenie z tą pojemnością, pracujemy nad rozwiązaniami, które od stycznia chcielibyśmy zaproponować klientom – odpisał nam Krzysztof Kouyoumdjian, rzecznik prasowy CEDC, lidera na polskim rynku wódki (produkuje m.in. Żubrówkę i Soplicę).
Zresztą nie tylko producenci wódki szykują się do zmiany opakowań. – Z pewnością można się spodziewać, że producenci cydru, którzy do tej pory sprzedawali swoje produkty w opakowaniach 275 ml, ze względu na nową opłatę zdecydują się na ich rozlew do nieco większych butelek, tzn. 330 ml – mówi Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców „Polska Rada Winiarstwa”.
Wódka kontra piwo
Zdaniem Krzysztofa Brzózki, byłego szefa Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, ruch producentów z wypuszczaniem małpek w butelkach niewiele większych niż 300 ml był do przewidzenia. – Dlatego od samego początku mówiłem, że nowy podatek należy wprowadzić na alkohole o pojemnościach nie do 300 ml, tylko do 500 ml. A jeszcze lepiej, gdyby wprowadzić podatek od konkretnej dawki alkoholu, niezależnie od pojemności, w jakiej się go sprzedaje. Tylko że nikt z decydentów nie chciał tego słuchać – mówi Brzózka.
Od kilku producentów wódki słyszymy, że podatek od początku miał być wymierzony tylko w ich branżę. Dlaczego? Bo gdyby opodatkować większe objętości, to podatek objąłby też piwa, które sprzedawane są w butelkach 330 ml.
– A piwo ma w Polsce dziwnym trafem przywileje, o jakich inni producenci alkoholi mogą tylko pomarzyć. Jakie? Choćby możliwość reklamy w telewizji – mówi nam jeden z producentów wódki.
Bartłomiej Morzycki ze Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie odpiera te zarzuty. – O kształcie projektu ustawy o prozdrowotnych wyborach konsumentów zdecydował rząd i autor tego projektu, czyli Ministerstwo Zdrowia. Wszelkie insynuacje sugerujące, że ktokolwiek ze strony przemysłu piwowarskiego mógł w jakikolwiek sposób inspirować przedstawicieli strony publicznej i oddziaływać na treść przygotowywanej legislacji w zakresie tzw. opłaty małpkowej są całkowicie nieprawdziwe – zapewnia Morzycki i zaraz dodaje: – Proszę zwrócić uwagę, że opakowania o pojemności 0,33 l stanowią jedynie ok. 1,3 proc. całego rynku piwa, w dodatku większość sprzedaży odbywa się w barach i restauracjach. Całkowicie bezzasadne jest też zestawianie butelki lub puszki piwa o takiej pojemności z tzw. małpką wódki i próba połączenia ich w jednej kategorii. Te produkty są od siebie pod każdym względem odmienne, zarówno jeśli chodzi o zawartość alkoholu, model konsumowania i skutki społeczne takiej konsumpcji.
Małe pojemności wymyślono, aby w picie wciągnąć kobiety. Z badań wynikało, że kobiety, jeśli już chcą pić wódkę, to dyskretnie. A małpkę (cytrynową, pomarańczową czy wiśniową) można bez problemu włożyć do torebki i w tej torebce jej nie widać
KRZYSZTOF BRZÓZKA były szef PARPA
Małpki – kto je kupuje?
Polska jest największym producentem wódki w UE i czwartym po Rosji, USA i Ukrainie na świecie. Co roku Polacy wydają na wódkę ok. 12 mld zł. Z tego małpki, czyli butelki o pojemności 100 i 200 ml, stanowią już jedną trzecią rynku wódki. Małpka, jak zapewnia Krzysztof Brzózka, stanowi już nową kategorię, która wykreowała zupełnie nowe zachowania, sposoby użycia i zwyczaje konsumentów.
Według firmy Synergion na pierwszym miejscu wśród klientów małpek są pracownicy fizyczni, dalej są ludzie młodzi (20-25 lat) i emeryci. Pierwsi amatorzy małpek zjawiają się w sklepie już z samego rana, kilka minut po godz. 6. (badanie było robione jeszcze przed pandemią).