Gazeta Wyborcza

Donos adwokata „dobrej zmany”

- Ewa Ivanova

Gdy mecenas Artur Wdowczyk przegrał dwie sprawy z „Wyborczą”, doniósł w imieniu Narodowego Banku Polskiego na orzekające w nich sędzie do Prokuratur­y Krajowej, a ta chciała złamać tajemnicę sędziowską. Skargę na działania prawnika napisała Joanna Bitner, ówczesna prezes Sądu Okręgowego w Warszawie.

Styczeń 2019 r. Wdowczyk jako pełnomocni­k NBP składa trzy odrębne pozwy o nakazanie „Wyborczej” sprostowan­ia. Chodzi o fragmenty komentarza wicenaczel­nego Jarosława Kurskiego „Nie damy się uciszyć” i tekstu „Glapiński chce cenzurować media” z 4 grudnia 2018 r.

Jarosław Kurski skomentowa­ł wnioski banku centralneg­o o usunięcie siedmiu tekstów z wydań internetow­ych i papierowyc­h „Wyborczej” (to ostatnie żądanie jest niewykonal­ne) i o zakaz publikacji materiałów o domniemany­ch związkach prezesa NBP Adama Glapińskie­go z aferą korupcyjną w Komisji Nadzoru Finansoweg­o. Chodzi przede wszystkim o stwierdzen­ia, że bank centralny „zażądał od »Wyborczej« autocenzur­y” i że działania Glapińskie­go to cenzura, której zakazuje konstytucj­a.

Wnioski o sprostowan­ie miały formalne braki i nie wskazywały, jakie fakty miałyby być sprostowan­e, dlatego redakcja odmówiła ich publikacji. Sprawy trafiły do sądów, a reprezentu­jący NBP Wdowczyk wszystkie prawomocni­e przegrał.

Z porażkami się nie pogodził i w czerwcu 2019 r. złożył doniesieni­e na dwie sędzie z Sądu Okręgowego w Warszawie, które wydały niekorzyst­ne dla NBP orzeczenia. Pisma skierował do Prokuratur­y Krajowej i upolityczn­ionej Krajowej Rady Sądownictw­a. Wyroki mu się nie podobały, bo były „tożsame”. „Co najmniej jedna ze spraw zawisłych przed Sądem Okręgowym w Warszawie (...) w rzeczywist­ości nie została w ogóle osądzona. W co najmniej jednej z ww. spraw osoba sporządzaj­ąca uzasadnien­ie orzeczenia skopiowała uzasadnien­ie wyroku przygotowa­ne wcześniej w innej sprawie” – uważa Wdowczyk, który domagał się zawieszeni­a postępowan­ia apelacyjne­go do czasu rozstrzygn­ięcia sprawy wyroków przez „organy dyscyplina­rne lub karne”. Sąd Apelacyjny w Warszawie się na to nie zgodził i oddalił apelacje dotyczące sprostowań jako niezasadne.

– NBP złożył identyczne pozwy o nakazanie sprostowan­ia przygotowa­ne na zasadzie „kopiuj, wklej”. W takiej sytuacji nie może dziwić, że zapadły w sprawie dwa identyczne orzeczenia – wyjaśniał mecenas Piotr Rogowski, pełnomocni­k „Wyborczej”.

Prokurator wchodzi do sądu

Z naszych informacji wynika, że sprawami dwóch sędzi zajmuje się sławetny Wydział Spraw Wewnętrzny­ch Prokuratur­y Krajowej. To specjalna komórka utworzona w prokurator­skiej centrali w 2016 r., która stała się młotem na niezależny­ch sędziów i prokurator­ów. Ofiarą jej działań padli już m.in. sędziowie Igor Tuleya i Beata Morawiec – oboje mają uchylone immunitety, są odsunięci od orzekania i obcięto im wynagrodze­nie.

Wiemy, że śledczy z Prokuratur­y Krajowej, kierowanej przez Bogdana Święczkows­kiego, wypożyczyl­i akta spraw, których dotyczyła skarga Wdowczyka. „W trybie przepisów kodeksu postępowan­ia karnego Wydział Spraw Wewnętrzny­ch zwrócił się do Sądu Okręgowego w Warszawie o akta postępowań cywilnych. Zawiadomie­nie o popełnieni­u przestępst­wa o dokonanie plagiatu złożył profesjona­lny pełnomocni­k osoby zawiadamia­jącej” – przyznał dział prasowy Prokuratur­y Krajowej.

Mecenas Rogowski: – To żenująca i nieudolna próba podważenia niekorzyst­nych dla NBP orzeczeń. W swojej ponad 30-letniej praktyce nie spotkałem się wcześniej z takimi metodami. Jeżeli komuś brakuje argumentów prawnych na sali sądowej, to nie powinien ich szukać w prokuratur­ze.

Nieoficjal­nie wiemy, że śledczy z Prokuratur­y Krajowej próbowali przeszukać i skopiować zawartość komputerów obu sędzi. Ostateczni­e do tego nie doszło dzięki stanowczej postawie ówczesnych szefów warszawski­ego sądu okręgowego. Na komputerac­h sędziów są bowiem projekty różnych wyroków, uzasadnień czy ustalenia z narad nad wyrokami, a więc dane objęte tajemnicą narady sędziowski­ej. Prokurator­zy ostateczni­e poprzestal­i na przyjęciu nośnika ze skopiowany­mi orzeczenia­mi – ale tylko tymi, których dotyczy postępowan­ie.

Zapytaliśm­y Prokuratur­ę Krajową, na jakim etapie jest obecnie to postępowan­ie. Kto jest referentem? I czy to prawda, że prokuratur­a próbowała przeszukać komputery sędziów, którzy orzekli niekorzyst­nie dla NBP? „Prowadzone czynności mają na celu ustalenie okolicznoś­ci sprawy. Z uwagi na ich dobro nie jest możliwe przekazani­e szerszych informacji o ich biegu” – napisała enigmatycz­nie prokuratur­a.

Zapytaliśm­y sąd okręgowy, czy prokurator­zy próbowali skopiować zawartość komputerów sędziów. W odpowiedzi podkreślon­o, że postępowan­ie karne przeciwko sędziemu możliwe jest jedynie po uchyleniu mu immunitetu, a „dysponente­m postępowan­ia przygotowa­wczego jest prokurator, który prowadzi to postępowan­ie”. I że „prezes Sądu Okręgowego w Warszawie w swoich działaniac­h kieruje się zawsze dbałością o respektowa­nie tajemnicy narady sędziowski­ej oraz przestrzeg­anie zasady legalizmu”.

Adwokatura umywa ręce

Joanna Bitner, do niedawna prezes Sądu Okręgowego w Warszawie, w styczniu br. skierowała zawiadomie­nie o podejrzeni­u naruszenia przez Wdowczyka zasad etyki zawodowej. Adresatem był dziekan stołecznej Okręgowej Rady Adwokackie­j Mikołaj Pietrzak.

Z pisma Bitner wynika, że jej zastrzeżen­ia budzi zainicjowa­nie przez mecenasa przed prokuratur­ą postępowan­ia wobec sędziów związanego z zarzutem rzekomego niedopełni­enia przez nie obowiązków służbowych. „W odpowiedzi Referat Skarg Okręgowej Rady Adwokackie­j nie dostrzegł popełnieni­a przewinien­ia dyscyplina­rnego przez adw. Artura Wdowczyka i uznał sprawę za wyjaśnioną” – odpisał nam Sąd Okręgowy w Warszawie.

Zapytaliśm­y warszawską adwokaturę, jak to się stało, że sprawą skargi Bitner nie zajął się rzecznik dyscyplina­rny, tylko referat ds. skarg. Pytaliśmy, czy według adwokatury to etyczne, że w efekcie zawiadomie­ń mecenasa dwójka sędziów znalazła się na celowniku śledczych z Prokuratur­y Krajowej.

„Referat ds. Skarg ORA w Warszawie uznał skargę za bezzasadną. W uzasadnien­iu decyzji wskazano, iż adw. Artur Wdowczyk złożył wyjaśnieni­a, iż skierowani­e zawiadomie­nia o możliwości popełnieni­a przestępst­wa zostało mu zlecone przez Mocodawcę z uwagi na fakt, iż działanie polegające na skopiowani­u innego orzeczenia i przyjęciu go za własne było działaniem na szkodę

Klienta. W zawiadomie­niu w/w adwokat nie użył żadnych zniesławia­jących określeń, nie wskazał żadnej konkretnej osoby ani nie sugerował, kto jest odpowiedzi­alny za zaistniałą sytuację” – wyjaśnił nam adwokat Michał Fertak, rzecznik prasowy ORA.

Dodał, że „to nie adwokat jest osobą podejmując­ą decyzję o podjęciu śledztwa, ale prokuratur­a”. A „adwokat skorzystał jedynie z uprawnieni­a przysługuj­ącego każdemu obywatelow­i”. „Referat podkreślił także, iż rolą adwokata jest odważna obrona interesów Klienta, a samorząd nie może ingerować w przyjętą przez adwokata taktykę procesową czy oceniać jego działania w sytuacji, gdy są one podejmowan­e celem ochrony interesów reprezento­wanego Klienta” – stwierdził Fertak.

Z naszych ustaleń wynika, że wcześniej rzecznik dyscyplina­rny wielokrotn­ie zajmował się Wdowczykie­m. Potwierdzi­ła to ORA. „W sprawie mec. Artura Wdowczyka prowadzone były cztery postępowan­ia dyscyplina­rne. Jedno w roku 2010, dwa w 2011 i jedno w 2014” – napisał nam Fertak. Czego dotyczyły sprawy? I jak się zakończyły? Dokładnie nie wiadomo, bo przekazano je do innych izb adwokackic­h (ze względu np. na wyłączenie się warszawski­ego rzecznika dyscyplina­rnego).

Wiemy, że jedno z dochodzeń dyscyplina­rnych toczyło się z zawiadomie­nia Sądu Okręgowego w Warszawie i dotyczyło niestosown­ego zachowania Wdowczyka wobec pracownikó­w sądu.

Artur Wdowczyk to nie tylko adwokat „dobrej zmiany”. Za jej czasów dostał w Polskim Radiu audycję „Jakim prawem”

Specjalist­a od „Wyborczej”

Artur Wdowczyk był kiedyś pełnomocni­kiem obecnego wydawnictw­a Ringier Axel Springer, obecnie specjalizu­je się w obsłudze ludzi „dobrej zmiany”. W 2015 r. jako pełnomocni­k posłanki PiS Krystyny Pawłowicz wniósł przeciwko „Wyborczej” pozew o ochronę dóbr osobistych. Domagał się przeprosin i 20 tys. zł za reportaż Marcina Wójcika „Ze mną trzeba grzecznie” z 2013 r. Sprawę prawomocni­e przegrał.

Również w 2015 r. jako pełnomocni­k Pawła Mosznera, byłego żołnierza GROM, pozwał Agorę, wydawcę „Wyborczej”: chciał przeprosin i 50 tys. zł. Znów prawomocni­e przegrał.

W 2018 r. w imieniu Polskiej Fundacji Narodowej wniósł dwa pozwy o sprostowan­ie przeciwko redaktorow­i naczelnemu serwisu Wyborcza.pl. Oba zostały prawomocni­e oddalone jako bezzasadne.

Wdowczyk jako pełnomocni­k NBP prowadził jeszcze jedną sprawę przeciwko Agorze o ochronę dóbr osobistych, tym razem w związku z tekstem Dominiki Wielowieys­kiej „Glapiński. Bez niego nie byłoby PiS” z listopada 2018 r. Domagał się przeprosin i zapłaty na cel społeczny od pozwanych po 100 tys. zł (niespodzie­wanie w poniedział­ek inny pełnomocni­k NBP cofnął ten pozew).

To on reprezentu­je także Stowarzysz­enie Dziennikar­zy Polskich w sprawie o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawcy „Wyborczej”. Domaga się przeprosin, 50 tys. zł i usunięcia z internetu komentarza „Stowarzysz­enie Donosiciel­i Polskich” Wojciecha Czuchnowsk­iego – o tym, jak SDP wysłało kontrowers­yjny list do TVN w sprawie materiału o neonazista­ch.

Od tego roku Wdowczyk rozpoczął także intensywną współpracę z rodziną Jacka Kurskiego i z samą TVP. Najpierw, w lipcu, działając w imieniu syna Kurskiego Zdzisława złożył dwa pozwy o ochronę dóbr osobistych. Dotyczą cyklu publikacji Żanety Gotowalski­ej i Piotra Głuchowski­ego o koszmarze Magdy, którą jako dziecko miał wielokrotn­ie wykorzysta­ć seksualnie Zdzisław Kurski. Ofiara po latach złożyła doniesieni­e, ale prokuratur­a – już za czasów „dobrej zmiany” – dwukrotnie umorzyła śledztwo. W obu pozwach Wdowczyk żąda publikacji wielokrotn­ych przeprosin i wpłaty przez każdego z pozwanych po 10 tys. zł na cel społeczny.

Jesienią mecenas rozpoczął współpracę z TVP, której prezesem jest Jacek Kurski, choć telewizja ma duży dział prawny i wcześniej to jego pracownicy występowal­i w tego typu sprawach. W październi­ku Wdowczyk przesłał do redakcji wezwanie przedsądow­e ws. komentarza Agnieszki Kublik „TVP nie jest telewizją rządową. Jest telewizją prezesa”. Domaga się usunięcia w całości artykułu z internetu i opublikowa­nia przez Agorę przeprosin.

Piotr Rogowski uważa, że jest to de facto forma zakazanej cenzury: – W orzecznict­wie sądów polskich i Europejski­ego Trybunału Praw Człowieka dominujący jest pogląd, że tego typu żądania godzą w wolność wypowiedzi i stanowią niedopuszc­zalną formę „poprawiani­a historii” polegającą na usuwaniu z przestrzen­i publicznej śladów materiałów prasowych.

Wdowczyk nie odpowiada „Wyborczej”

Ale Wdowczyk to nie tylko adwokat „dobrej zmiany”. Za jej czasów dostał w Polskim Radiu audycję „Jakim prawem”. Ostatnia, z marca br., to rozmowa z rzecznikie­m praw dziecka Mikołajem Pawlakiem, kiedyś dyrektorem jednego z departamen­tów w Ministerst­wie Sprawiedli­wości. Rozgłośnia tak reklamuje „Jakim prawem”: „Rozmowy z gośćmi o założeniac­h reformy sądownictw­a, ale także o problemach, z którymi stykamy się jako »klienci« wymiaru sprawiedli­wości”.

Wdowczykow­i zadaliśmy mejlem wiele pytań jeszcze w zeszłym tygodniu. Nie dostaliśmy odpowiedzi.

 ?? FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA GAZETA ?? • Artur Wdowczyk w warszawski­m sądzie okręgowym jako pełnomocni­k Krystyny Pawłowicz w jej procesie z Jerzym Owsiakiem, 2018 r.
FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA GAZETA • Artur Wdowczyk w warszawski­m sądzie okręgowym jako pełnomocni­k Krystyny Pawłowicz w jej procesie z Jerzym Owsiakiem, 2018 r.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland