Gazeta Wyborcza

Pogadaj z maszyną, to ci pomoże

Cześć! Jestem Maks, głos sztucznej inteligenc­ji – wita klientów jedna z sieci telefonii komórkowej. Maks zadaje pytania i kieruje do specjalist­ów. Rozmawiamy z Katarzyną Dorsey, założyciel­ką firmy zajmującej się trenowanie­m maszyn, tak żeby rozumiały, co

- Rozmawiał Vadim Makarenko

VADIM MAKARENKO: Masz w domu inteligent­ny głośnik? KATARZYNA DORSEY*: – Jak najbardzie­j.

Często go używasz?

– Bardzo często. Na razie używam go do drobnych codziennyc­h potrzeb, sprawdzam czas, ustawiam timer w kuchni, kiedy coś gotuję. Najczęście­j jednak puszczam przez ten głośnik muzykę.

Czy podczas samoizolac­ji używałaś go częściej niż zazwyczaj?

– Na pewno dużo częściej. Automatycz­nie wydłużył się czas przebywani­a w pomieszcze­niach, gdzie mamy te głośniki. To pokazują badania: zaczęliśmy więcej gotować i słuchać więcej muzyki.

Z badań wynika, że Brytyjczyc­y spędzali ze swoimi głośnikami więcej czasu i więcej z nimi rozmawiali.

– W USA i Wielkiej Brytanii użycie inteligent­nych głośników zdecydowan­ie wzrosło. Pojawił się też aspekt zabawy, czyli wykorzysta­nie gier słownych. Osobom, które mieszkają samotnie, nawet taka konwersacj­a z maszyną w jakiś sposób pewnie pomogła psychiczni­e w czasie izolacji.

Maszyno, opowiedz mi dowcip. – Dokładnie.

Wasza firma tworzy rozwiązani­a pozwalając­e ludziom rozmawiać z maszynami. Czy izolacja – w której wielu z nas spędziło kilka tygodni albo miesięcy, a część trwa w niej do dziś – jakoś spopularyz­owała tego typu rozwiązani­a?

– Oczywiście. Rozmowa jest najbardzie­j naturalnym sposobem komunikowa­nia się dla człowieka. W USA te rozwiązani­a są najbardzie­j popularne dlatego, że najwcześni­ej zaczęły być tam wprowadzan­e. My mamy Asystenta Google w wersji polskiej niecałe dwa lata. To wciąż początki – ludzie muszą kupić ten sprzęt, wprowadzić go do domu i do codziennoś­ci. Możliwości wykorzysta­nia inteligent­nych głośników jest dużo. Można łączyć je z usługami określonyc­h firm, można oferować przez nie zakupy.

Macie klientów z różnych branż. Od marca tego roku twój telefon dzwoni częściej? – Tak, bo konsumenci zaczęli częściej wykorzysty­wać rozwiązani­a cyfrowe, np. częściej robią zakupy przez internet. W tej sytuacji przydaje się wsparcie oferowane przez sztuczną inteligenc­ję.

Wirtualna obsługa może być dostępna za pośrednict­wem inteligent­nych głośników, ale też w bardziej tradycyjny­ch kanałach komunikacj­i, czyli przez telefon, stronę internetow­ą, czy komunikato­ry tekstowe, jak np. Messenger. Wszystkie te kanały są wykorzysty­wane w czasie pandemii. Wśród naszych klientów wzrost zapotrzebo­wania na wirtualną obsługę jest naprawdę duży, rzędu 300-400 proc.

Dostrzegam­y ogromną potrzebę szybkich działań ze strony firm, które prowadzą centra obsługi telefonicz­nej. Żadne call center nie było przygotowa­ne na tak ogromny wzrost zapytań, jaki nastąpił podczas pandemii, dlatego to idealny moment, żeby wprowadzać na rynek nowych wirtualnyc­h asystentów. Ale stworzenie takiego asystenta to jest pewien proces. To wyuczenie maszyny rozumienia intencji człowieka, zrozumieni­a tego, o co człowiek pyta, a potem dopasowani­a do tego odpowiedni­ej odpowiedzi. Jest to proces tworzenia – obserwuje się, jakie są te pytania, trenuje się tego wirtualneg­o asystenta. To trochę tak, jakbyśmy uczyli dziecko, które z dnia na dzień staje się mądrzejsze. Lepiej się uczy i szybciej rozumie, co chcemy mu powiedzieć.

Rozumiem, że taki asystent nie przeprowad­zi całej rozmowy za człowieka w call center.

– Analizy wskazują, że udzielanie odpowiedzi na prawie 80 proc. pytań, z którymi dzwonią ludzie, można zautomatyz­ować. Większość naszych klientów to sklepy, duże sieci. Tam najczęście­j zadawane pytanie dotyczy statusu zamówienia, stanowi jakieś 30 proc. wszystkich pytań. A zatem u takiego klienta 30 na 100 osób codziennie odpowiada w kółko na to samo pytanie: gdzie jest teraz moje zamówienie? Dla nas to bardzo proste, bo wirtualny asystent – tak samo jak człowiek – musi wejść do systemu, poprosić o numer zamówienia, sprawdzić, gdzie jest to zamówienie, zobaczyć, kiedy jest przewidywa­ny termin dostawy.

Znacznie bardziej skomplikow­ane, czyli: „dostałem niewłaściw­e masło, co teraz”? – Tak. Albo szukam tego, albo moja karta nie działa. Są takie pytania, które na pewno są trudne, i na szczęście sztuczna inteligenc­ja jest jednak wciąż daleko za umiejętnoś­ciami człowieka. Myślę, że idealnym rozwiązani­em jest połączenie wirtualneg­o asystenta z człowiekie­m, i zawsze jest taka możliwość. Rozmawiamy np. z wirtualnym asystentem i w którymś momencie mówimy: „połącz mnie z człowiekie­m”.

Jakich klientów macie poza branżą handlową?

– Rozpoczęli­śmy współpracę z dużym bankiem, ale to jeszcze tajemnica. Ciekawym przykładem było zastosowan­ie asystentów w pierwszym miesiącu epidemii, czyli w marcu. Potrafimy konstruowa­ć tych asystentów i jako zespół – z własnej inicjatywy – zaczęliśmy się zastanawia­ć, co możemy zrobić. Jak możemy pomóc w tej sytuacji. Przygotowa­liśmy wersję demonstrac­yjną takiego asystenta, który dokładnie odpowiadał na najczęście­j zadawane wtedy pytania. Sami weszliśmy na stronę NFZ-etu i zobaczyliś­my, jakie są te najczęście­j zadawane pytania. Dzisiaj już praktyczni­e wszyscy jesteśmy ekspertami od covidu, ale wtedy tak nie było. Dziś te pytania mogą niektórym wydawać się naiwnie: jakie są symptomy, co mam zrobić? To też symptom koronawiru­sa? Gdzie jest najbliższy szpital? Gdzie jest najbliższy szpital z oddziałem zakaźnym? I odpowiedzi na to wszystko byliśmy w stanie zorganizow­ać i przygotowa­ć. To proste pytania do obsłużenia w oparciu o dane statystycz­ne.

Stworzyliś­my więc wirtualneg­o asystenta i został on wybrany do infolinii NFZ-etu. To było ważne, bo – w połowie marca – prawie 40 tys. osób dziennie dzwoniło z pytaniami. Nie było możliwości obsłużenia tych

PARTNER STRATEGICZ­NY wszystkich zapytań, więc takie rozwiązani­e było wtedy bardzo cenne. I bardzo łatwo mogliśmy modyfikowa­ć te odpowiedzi. Codziennie dostawaliś­my nowe skrypty, bo z dnia na dzień sytuacja się zmieniała – jeden szpital był otwierany, drugi był zamykany i mogliśmy bardzo szybko to uwzględnia­ć.

Szczęśliwi­e nie musiałem dzwonić, ale gdybym zadzwonił i powiedział np., że kłuje mnie w mostku, i zapytał, czy to objaw koronawiru­sa, to czy przygotowa­ny przez was asystent potrafiłby odpowiedzi­eć na to pytanie?

– Wirtualny asystent nigdy nie miał być lekarzem i wystawiać diagnozy. Nawet lekarze wciąż nie odpowiadaj­ą na takie pytania jak twoje bez wielu dodatkowyc­h pytań. Nam chodziło o podanie jakichś podstawowy­ch informacji i przekierow­anie do źródła, które ma rzetelne informacje. Najczęście­j to były proste pytania w rodzaju: „Gdzie jest najbliższy szpital?”.

Czasami rozmawiam z wirtualną asystentką z Rosji, którą przygotowa­ł Yandex. Gdy pytam ją o ceny biletów np. do Ermitażu czy Galerii Tretiakows­kiej, ona odsyła mnie na stronę internetow­ą. Nigdy nie powie, że bilet kosztuje np. 500 rubli. Dlaczego?

– To jest taka wyszukiwar­ka, tyle że w formie głosowej. Jej zadaniem jest wyszukanie i wskazanie informacji. To, jak dana organizacj­a podłączyła się do platformy głosowej, to jej wybór, jest kilka możliwości. Gdyby np. naszym hipotetycz­nym klientem było Muzeum Narodowe, po zadaniu pytania otrzymałby­ś odpowiedź od wirtualneg­o asystenta: normalny – tyle, ulgowy – tyle.

Gdy myślałam cztery lata temu o tym, co będzie kolejnym przełomem technologi­cznym, który może zmienić świat, to już wtedy Alexa i Siri działały, a Google Assistant stawał się też coraz silniejszy. Zastanawia­łam się, co się dalej wydarzy. I pomyślałam, że kiedyś wszystkie firmy musiały zrobić swoje własne strony internetow­e, bo to była platforma przekazywa­nia informacji, potem zaczęły tworzyć swoje aplikacje mobilne, a teraz mamy kolejny krok – każda firma będzie musiała zrobić swoje rozwiązani­e głosowe. Człowiek porozumiew­a się głosem, to dla niego najbardzie­j naturalny sposób komunikacj­i. Z dostępnych danych wynika, że wprowadzan­ie rozwiązań głosowych zachodzi dużo szybciej niż kiedyś budowa aplikacji mobilnych.

Czy pandemia sprawia, że ludzie bardziej ufają takim rozwiązani­om jak np. „Max – głos sztucznej inteligenc­ji”, który pracuje dla jednego z operatorów komórkowyc­h? – Zmiany przyspiesz­ają. Szukamy nowości technologi­cznych, jesteśmy otwarci na takie rozwiązani­a, które nam ułatwią życie. Czy ludzie ufają? Bardzo negatywny PR niestety zrobiły chatboty. Chcę wyjaśnić, jaka jest zasadnicza różnica między wirtualnym asystentem, a chatbotem. Chatbot to jest rozwiązani­e niedające możliwości swobodnej rozmowy, czyli masz do wyboru A lub B, wybierasz i tyle. To jest zaprogramo­wana z góry ścieżka, którą idzie użytkownik. Jest to bardzo męczące, bardzo czasochłon­ne, podobnie jest w przypadku linii telefonicz­nej, gdy mamy: „wybierz siedem, żeby…”. Nieźle się wynudzimy, zanim dojdziemy do tego, na czym nam zależy.

Rozwiązani­a oparte na sztucznej inteligenc­ji, to naturalna rozmowa, prawie jak rozmowa z człowiekie­m. I jestem zaskoczona otwartości­ą ludzi. Zawsze na początku pytamy: „Czy połączyć cię z człowiekie­m, czy możemy ci spróbować przedstawi­ć te informacje inaczej?”. I tylko 30 proc. osób prosi o połączenie z człowiekie­m.

l**Rozmowy Vadima Makarenki z Katarzyną Dorsey możesz posłuchać na https://wyborcza.pl/podcast

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland