Na seks ma być zgoda, nie brak sprzeciwu
Przyjętą w czwartek przez duński parlament nowelizację kodeksu karnego zmieniającą definicję gwałtu Amnesty International nazwała „kamieniem milowym dla praw kobiet”.
Choć jest jasne, że seks bez zgody jest gwałtem, to obecnie karnoprawna definicja przestępstwa zgwałcenia w większości państw kładzie nacisk na sprzeciw ofiary.
Tak jest wciąż w Polsce, ale Dania 1 stycznia stanie się 12. państwem, w którym dojdzie do przełomowej zmiany w definicji przestępstwa zgwałcenia.
Parlamentarzyści i parlamentarzystki uznali argumenty, że dotychczasowa definicja przestępstwa zgwałcenia prowadziła do bezkarności sprawców, umożliwiając im twierdzenie, że ofiara „nie mówiła »nie«” albo „wysyłała sprzeczne sygnały”. Prokuratury, prowadząc sprawy, musiały dowodzić, że sprawca użył przemocy, groźby lub podstępu, a skutkiem były upokarzające dla ofiar rozważania na temat wiarygodności ich sprzeciwu oraz wpływu innych okoliczności – ubioru, picia alkoholu etc. – na ocenę sytuacji przez sprawcę.
Nowa definicja ma spowodować, że sprawca nie będzie mógł twierdzić, że w jakiś sposób domniemywał zgodę na seks. – Od teraz będzie jasne, że jeśli obie strony nie wyraziły zgody na seks, to jest to gwałt – tłumaczył minister sprawiedliwości Nick Haekkerup.
Zmianę w prawie pochwaliła Amnesty International. Organizacja od lat uczestniczy w kampanii „Let’s Talk About Yes”, której celem jest zmiana definicji zgwałcenia z bazującej na braku sprzeciwu na opartą na zgodzie.
– To, jak prawo definiuje zgwałcenie, jest kluczowym czynnikiem decydującym o tym, ile ofiar doczeka się sprawiedliwości – napisała Helle Jacobsen, doradczyni AI w Danii, która nazwała decyzję parlamentu „kamieniem milowym dla praw kobiet”.
Agencja Reuters w depeszy opisującej zmianę w Danii przypomina, że w Szwecji po 2018 r., gdy poprawiono definicję, o 75 proc. wzrosła liczba skazań w sprawach o zgwałcenie.
Organizacje przekonujące do zmiany definicji na opartą na zgodzie wskazują też, że definiowanie gwałtu przez sprzeciw ofiary powoduje, że przestępstwo o olbrzymiej szkodliwości, jakim jest zgwałcenie, jest traktowane przez państwa z pobłażliwością w porównaniu z innymi przestępstwami.
Gdyby tej samej logiki, która obowiązuje w przypadku zgwałceń, użyć do zdefiniowania kradzieży – argumentują – to złodziejem nie byłby ten, kto przywłaszcza sobie cudzą rzecz. Dopiero sprzeciw ofiary pozwalałby na uznanie zabrania cudzej własności za kradzież.
+