TURNIEJ JEDNEGO KRÓLA
Kamil Stoch zwyciężył w Bischofshofen i po raz trzeci w karierze wygrał Turniej Czterech Skoczni. W pierwszej szóstce klasyfikacji generalnej cyklu znalazło się aż czterech Polaków.
Kamil Stoch po raz trzeci wygrał Turniej Czterech Skoczni. W finałowym konkursie pierwszy skok oddał wirtuozerski – 139 m. Było w nim wszystko, co powinno być we wzorcowym skoku: dynamiczne odbicie, wysokość w pierwszej fazie lotu, pomnikowa sylwetka, idealny telemark. A w drugiej serii był jeszcze lepszy – 140 m! – Celebrowałem w powietrzu każdą sekundę – powiedział. Aż czterech polskich skoczków w najlepszej szóstce turnieju
Ma już trzy złote medale olimpijskie, właśnie po raz trzeci wygrał Turniej Czterech Skoczni. O trzecią Kryształową Kulę walczy w tym sezonie – jest na razie trzeci i ma niemałą stratę do lidera, ale zapewne chwacko teraz przyspieszy, bo tenże lider, Halvor Egner Granerud, ostatnio bezpośrednio i niegrzecznie zaprosił go do tańca. Trzecie złoto mistrzostw świata Kamil Stoch wywalczy zapewne za kilka tygodni w Oberstdorfie (może też czwarte, bo wielkie szanse ma również drużyna).
Mimo całej neurotyczności skoków narciarskich, w których nawet mikrodrgnięcia mogą wywoływać wielkie zmiany w osiąganych odległościach na skoczni, powyższe prognozy można kreślić śmiało – Stoch przyznaje, że ostatnio już po wyjściu z progu się uśmiecha i czeka nieśpiesznie na piękny telemark. Osiągnął stan, o którym zawsze marzy na skoczni – „pustkę w głowie”. Najwyższą koncentrację połączoną z zupełnym spokojem.
Perfekcyjne lądowanie
Po turbulentnych ostatnich latach, w których podia irytująco przeplatały się u niego z miejscami w drugiej dziesiątce, wrócił na szczyt w roku, w którym skończy 34 lata. Jako jeden z najstarszych zawodników w stawce – w konkursie w Bischofshofen starszych było tylko trzech skoczków – wygrał imprezę, którą Sven Hannawald opisał kiedyś następująco: „Twój organizm pracuje na najwyższych obrotach przez dziewięć [nawet 10] dni. Nie ma chwili na rozluźnienie, dochodzi stres, presja. Tego nie można się nauczyć, tego nie da się wytrenować”.
A Stoch w tym roku miał jeszcze trudniej. Tuż przed rozpoczęciem Turnieju dowiedział się, że musi się zakwarantannować w pokoju, bo kolega z drużyny ma koronawirusa. Później przeczytał, że wraz z całą kadrą nie wystartuje w inauguracyjnym konkursie (ostatecznie wystartował i do zwycięstwa zabrakło mu tylko 2,8 pkt). Później spróbował zachwiać nim wspomniany żółtodziób Granerud, dość bezczelnie zarzucając Stochowi fuksa i niestabilność na 69. TCS – dwa dni później Polak, lecąc nieruchomo jak posąg i lądując na ubitym jak beton zeskoku w Bischofshofen z gracją baletmistrza, pokonał go w kwalifikacjach.
W Bischofshofen Stoch po raz 38. wygrał konkurs Pucharu Świata. 16. raz po ukończeniu 30. roku życia – to rekord absolutny, drugi w tej klasyfikacji Robert Kranjec zwyciężał po trzydziestce pięć razy. Adam Małysz – raz.
W Turnieju Stoch zwyciężył z gigantyczną, prawie 50-punktową przewagą, ale chyba powinna ona być nieco większa, bo wydaje się, że sędziowie zbyt rzadko dawali Polakowi noty „20”, czyli te najwyższe.
Przed ostatnim konkursem 33-latek miał 15,2 pkt przewagi nad Dawidem Kubackim oraz 20,6 nad Granerudem. Bardzo dużo, ale jeszcze nie tak wiele, by móc pozwolić sobie na większy błąd. A w skokach narciarskich granica między małym a dużym błędem jest wyjątkowo cienka.
Koniec zabawy już w pierwszej serii
W pierwszej serii Stoch skoczył najdalej (139 m) i najpiękniej, wyprzedzając wszystkich rywali. Granerud wypadł dużo słabiej (133) i przed ostatnim skokiem jego turniejowa strata do Stocha wynosiła już 36,7 pkt. Norweg zajmował na półmetku zawodów dziewiąte miejsce i musiał w ostatniej próbie walczyć o podium 69. TCS, ponieważ po siedmiu skokach spadł na czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej. Na drugie miejsce w „generalce” wskoczył Geiger (2. po pierwszej serii konkursu, 7,3 pkt za Stochem), a na trzecie spadł Kubacki, dość przeciętny w pierwszej środowej serii (132 m i 12. miejsce).
Czwarte miejsce po pierwszej serii konkursu w Bischofshofen zajmował znakomity w tym sezonie Andrzej Stękała (135 m). 10. był Piotr Żyła (134). Do drugiej serii zawodów wszedł także 22. Aleksander Zniszczoł. Nie zakwalifikował się do niej sensacyjnie Niemiec Markus Eisenbichler (5. w klasyfikacji generalnej przed zawodami w Bischofshofen), co sprawiło, że przed ostatnią w Turnieju serią skoków aż czterech Polaków znajdowało się w pierwszej szóstce klasyfikacji generalnej. Stoch był pierwszy, Kubacki trzeci, Stękała piąty, a Żyła szósty.
Trzeci Dawid Kubacki
W drugim skoku Kubacki, obrońca tytułu i rekordzista skoczni w Bischoshofen, znów nie skoczył znakomicie – uzyskał 131,5 m i spadł w głąb drugiej dziesiątki. Ale Granerud również nie zachwycił (134 m) i nie wyprzedził w klasyfikacji generalnej Turnieju Dawida Kubackiego.
Geiger skoczył 133,5 m i zachował drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju. Kubacki zajął trzecie, a pierwsze oczywiście Stoch, po skoku na odległość 140 m również zwycięzca konkursu w Bischofshofen. Polski gigant skoków narciarskich wygrał zawody z przewagą 20,3 pkt nad drugim Norwegiem Mariusem Lindvikiem. Trzecie miejsce w finałowych zawodach zajął Geiger. Siódmy był Żyła (136,5), Stękała (133) spadł na ósme.
W klasyfikacji generalnej Turnieju aż czterech Polaków zajęło miejsca w pierwszej szóstce klasyfikacji generalnej. Stoch wygrał, Kubacki zajął trzecie miejsce, Żyła piąte, Stękała szóste.