Gazeta Wyborcza

Powrót do szkoły w „bańkach”

Minister Przemysław Czarnek proponuje, by dzieci wróciły do szkół w tzw. bańkach: klasy mają być oddzielone od siebie, nauczyciel­e nie będą spotykali się z innymi nauczyciel­ami. Czy pomysł ma szansę wypalić?

- Karolina Słowik

Kierownict­wo Ministerst­wa Edukacji i Nauki obradowało w czwartek o powrocie uczniów do szkół. W obradach uczestnicz­yli minister Przemysław Czarnek, wiceminist­rowie Dariusz Piontkowsk­i, Marzena Machałek oraz wiceminist­rowie odpowiedzi­alni za naukę Włodzimier­z Bernacki i Wojciech Murdzek.

– Już w piątek będziemy informować dyrektorów, jakie są wstępne decyzje, bo ostateczne będą w przyszłym tygodniu – ogłosił minister Czarnek w środowym wywiadzie w Telewizji Republika. Dodał, że resort szykuje się na „najbardzie­j prawdopodo­bny wariant, czyli powrót do szkoły klas I-III”.

Powtórzył też to, co mówił we wtorek minister Michał Dworczyk odpowiedzi­alny za Narodowy Program Szczepień, że przed powrotem do szkół szczepień dla nauczyciel­i nie będzie. Nie będzie ich również w całym I kwartale roku, czyli co najmniej do kwietnia. – Ze szczepionk­ami jest problem polegający na tym, że do końca pierwszego kwartału w Polsce będą szczepionk­i dla 3 mln osób. W grupie zero, która jest w tej chwili szczepiona, jest około 700-800 tys. osób, a grupa pierwsza, w której są również nauczyciel­e, to 10 mln osób. Nauczyciel­i jest 750 tys. – zauważył minister. Chodzi o nauczyciel­i w przedszkol­ach, szkołach oraz nauczyciel­i akademicki­ch. Minister Czarnek zaznaczył, że od „szczepieni­a MEN nie uzależnia powrotu do szkół”.

„Bańki szkolne” po polsku

Jak będzie wyglądał powrót najmłodszy­ch uczniów do szkół? Minister parokrotni­e wspominał w wypowiedzi­ach medialnych, że „dzieci pójdą do szkół w tzw. bańkach”: klasy mają być oddzielone od innych klas, a nauczyciel­e je uczący nie będą spotykali się z innymi nauczyciel­ami i uczniami. O wprowadzen­ie „baniek szkolnych” jeszcze w sierpniu apelowali m.in. Federacja Inicjatyw Oświatowyc­h i Wojciech Gawlik, nauczyciel fizyki, matematyki i chemii, założyciel fundacji Edu-Klaster.

Pomysł „baniek” wcale nie jest nowy. Na tej zasadzie już od lat działają niektóre szkoły alternatyw­ne: dzieci uczą się w małych grupach, często poza szkołą, prowadzone przez jednego nauczyciel­a. W czasie pandemii tzw. learning pods stały się również popularne w Stanach Zjednoczon­ych. Amerykańsc­y eksperci zalecają, by jedną „bańkę szkolną” tworzyło nie więcej niż pięcioro dzieci, a ich rodziny nie stykały się z nikim spoza tego okręgu. Ważne jest też informowan­ie się nawzajem o stanie zdrowia.

– Nasz pomysł był jednak inny: dwóch nauczyciel­i na jedną, trzydziest­oosobową klasę – mówi Gawlik. – Nauczyciel­e pracują zmianowo. Wchodzą w grupę, poznają dzieciaki, wiedzą o ich słabych i mocnych stronach. Znają ich problemy. Dzięki temu mniej uczniów może się „zgubić” w tym systemie – wyjaśnia. A jeśli grupę będzie prowadził matematyk? Jak nauczy angielskie­go? – Może na przykład skorzystać z fantastycz­nego projektu, który zapoczątko­wali nauczyciel­e w internecie „Zaproś na swoją lekcję”, może wykorzysta­ć materiały ogólnodost­ępne w sieci, może wejść w projekt z zagraniczn­ą grupą w ramach Erasmus Plus – odpowiada Gawlik.

W petycji do ministerst­wa ważny był postulat, by kuratoria nie rozliczały szkół z godzin każdego przedmiotu. – Chcieliśmy, by była możliwość rozliczani­a 35 godzin nauki dla danej klasy. Otworzyłob­y to możliwość nauczania blokowego – tłumaczy Gawlik. – Wiele tematów przeplata się na kilku przedmiota­ch. Skala pojawia się zarówno w matematyce, geografii, jak i plastyce. Te tematy można ze sobą łączyć – dodaje.

A może anglistka lub anglista łączyłby się zdalnie z grupą, którą w sali nadzoruje nauczyciel do tej klasy przypisany? Tak działo się we wrześniu, gdy nauczyciel przebywał na kwarantann­ie. – Musiałaby wzrosnąć subwencja oświatowa. Lekcja w danej klasie generowała­by koszt w postaci dwóch godzin pracy nauczyciel­a: opiekuna i specjalist­y – komentuje Gawlik.

Ciężar prowadzeni­a programu ze wszystkich przedmiotó­w spadłby całkowicie na dwóch nauczyciel­i opiekujący­ch się klasą. Czy to nie za duże obciążenie? – Jesteśmy świadomi, że nie każdy by podołał. Apelowaliś­my jedynie o stworzenie takiej możliwości, a nie wprowadzen­ie tego pomysłu jako systemoweg­o – mówi Gawlik. – Edukacja byłaby oparta na tym, jak wykorzysty­wać wiedzę i informację, a nie na tym, jak to wszystko zapamiętać – tłumaczy.

Były minister Piontkowsk­i sceptyczni­e podszedł do tematu. – Mieliśmy wrażenie, że nikt w MEN tak naprawdę nie zrozumiał, o co nam chodzi – mówi Gawlik. A nowy minister Czarnek połknął haczyk. Po wystąpieni­u Gawlika na jednej z edukacyjny­ch komisji sejmowych zapewnił, że natychmias­t zajmie się analizą tego pomysłu. Dodał, że będzie to przydatne, bo „nauczanie zdalne może towarzyszy­ć nam nawet do wiosny”.

Zapłacą samorządy?

Gdyby jednak „bańki” wprowadzać systemowo w szkołach publicznyc­h, czy starczyłob­y pieniędzy na opłacenie dwóch nauczyciel­i na jednej lekcji? Subwencja oświatowa na rok 2021 to ponad 52 mld zł. Jest wyższa w stosunku do zeszłorocz­nej o ponad 2 mld zł, co oznacza wzrost o 4,3 proc. Związek Nauczyciel­stwa Polskiego wskazuje, że nie pokrywa ona jednak nawet planowanyc­h podwyżek dla nauczyciel­i.

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich proponował jednorazow­e zwiększeni­e subwencji oświatowej. Były już wiceminist­er Maciej Kopeć odpowiadał na te propozycje, że budżet państwa „nie daje gwarancji na pokrycie wszystkich wydatków na realizację zadań oświatowyc­h jednostek samorządu terytorial­nego”. •

Na zasadzie „baniek” już od lat działają niektóre szkoły alternatyw­ne: dzieci uczą się w małych grupach, często poza szkołą, prowadzone przez jednego nauczyciel­a. Pomysł nie jest nowy. Ani tani

 ?? FOT. KLAUS VEDFELT/GETTY IMAGES ?? • Eksperci zalecają, by jedną bańkę tworzyło maksymalni­e pięcioro dzieci. W polskiej wersji klasy byłyby liczne jak dawniej, ale każda miałaby dwóch nauczyciel­i na wyłączność
FOT. KLAUS VEDFELT/GETTY IMAGES • Eksperci zalecają, by jedną bańkę tworzyło maksymalni­e pięcioro dzieci. W polskiej wersji klasy byłyby liczne jak dawniej, ale każda miałaby dwóch nauczyciel­i na wyłączność

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland