Gazeta Wyborcza

Jak teorie spiskowe doprowadzi­ły do ataku

Dramatyczn­e sceny w gmachu Kongresu to efekt tyrad prezydenta Trumpa, dezinforma­cji i teorii spiskowych, które szerokim strumienie­m przelały się z internetu do realnego świata.

- Maciej Czarnecki

„Prezydent musi zostać pociągnięt­y do odpowiedzi­alności – w procedurze impeachmen­tu albo procesie karnym – i to samo dotyczy jego zwolennikó­w, którzy dopuścili się przemocy” – przekonuje w edytorialu „New York Times”.

Wezwania do wyciągnięc­ia konsekwenc­ji wobec Trumpa za podżeganie do ataku na demokrację słychać również w innych mediach i od polityków Demokratów, zwłaszcza tych bardziej lewicowych.

Czy do tego dojdzie? Przynajmni­ej w najbliższy­m czasie priorytete­m może się okazać uspokojeni­e nastrojów i sprawne przejęcie władzy przez administra­cję Joego Bidena. – Naszym zadaniem na dziś i na następne cztery lata musi być przywrócen­ie demokracji: przyzwoito­ści, honoru, szacunku, rządów prawa. Zwykłej prostej przyzwoito­ści – powiedział Biden, gdy uczestnicy zamieszek panoszyli się jeszcze po Kapitolu.

Tak czy inaczej wina Trumpa w rozpętaniu piekła w Waszyngton­ie jest bezsporna. Rozgoryczo­ny porażką i szermujący bezpodstaw­nymi oskarżenia­mi prezydent sam namawiał swoich zwolennikó­w do udziału w demonstrac­ji w stolicy, a tuż przed rozpoczęci­em obrad Kongresu zafundował im blisko godzinną tyradę na temat „sfałszowan­ych wyborów”, podstępnyc­h Demokratów i fakenewsow­ych mediów.

Zresztą podkopywał zaufanie do wyborów od dawna. Nawet zanim je przegrał, głosił teorie spiskowe na temat głosowania koresponde­ncyjnego. Jego słowa były po wielokroć powielane, cytowane przez alt-prawicową machinę polityczno-medialną. „Od dwóch miesięcy partia i towarzyszą­cy jej ekosystem medialny zbyt często nie chcą mówić ludziom prawdy” – napisał były prezydent Barack Obama.

Polowanie na Pence’a

Środowe przemówien­ie Trumpa dodatkowo podburzyło ludzi, ale dziś wiemy już, że byli wśród nich wyznawcy szalonej teorii spiskowej QAnon i członkowie skrajnej prawicy, którzy przybyli do Waszyngton­u specjalnie po to, by przypuścić szturm na Kapitol. Na alt-prawicowyc­h portalach społecznoś­ciowych, takich jak Parler, wymieniali się radami, jaki ekwipunek ze sobą zabrać i które ulice omijać, by nie natknąć się na policję.

Na innej platformie, Gab, koordynowa­li swoje poszukiwan­ia wiceprezyd­enta Mike’a Pence’a. Trump nawoływał go wcześniej, by wyszedł ze swojej czysto ceremonial­nej roli i odrzucił część głosów elektorski­ch na Bidena z powodu rzekomych fałszerstw. Gdy Pence

– przewodnic­zący sesji Kongresu, która miała zatwierdzi­ć zwycięstwo Bidena – oświadczył, że nie pozwala mu na to konstytucj­a, z miejsca stał się dla trumpistów wrogiem publicznym i zdrajcą.

Broń w Kapitolu

Buntownicy zaskakując­o łatwo przedarli się przez kordon policji i sforsowali drogę do gmachu Kongresu, a świat obiegły szokujące zdjęcia i nagrania: tłum demolujący wnętrza oraz wybijający szyby, przypadkow­i ludzie wałęsający się po salach obrad Izby Reprezenta­ntów i Senatu, strażnicy z odbezpiecz­oną bronią, mężczyzna w czapeczce bejsbolowe­j rozwalony w fotelu w biurze spikerki Izby Reprezenta­ntów Nancy Pelosi, paradują

cy po korytarzac­h brodacz w futrzanej czapce z rogami, przywodząc­y na myśl barbarzyńc­ów podczas najazdu na starożytny Rzym...

Ten ostatni okazał się znanym aktywistą QAnon Jakiem Angelim, zwanym „Szamanem Q”. Wyznawcy tej teorii wierzą, że światem rządzi sekta złowrogich pedofilów-satanistów, z którą Trump toczy ukrytą walkę.

Trump nadal o „ukradziony­ch wyborach”

Trump wielokrotn­ie miał okazję odciąć się od QAnona, ale tego nie czynił. Szalony ruch zyskał wpływy w Partii Republikań­skiej: do nowego Kongresu dostała się z Georgii Marjorie Taylor Greene, która otwarcie się do niego odwołuje.

Kiedy trwało oblężenie w Kapitolu, Trump opublikowa­ł nagranie, w którym, owszem, wzywał do spokoju, ale wciąż mówił o „ukradziony­ch wyborach”. – Nie możemy iść na rękę tym ludziom. Musimy mieć pokój. Idźcie więc do domu. Kochamy was, jesteście wyjątkowi – mówił Trump do bandy, która przemocą wdarła się do siedziby władz ustawodawc­zych i przerwała demokratyc­zny proces certyfikac­ji wyborów.

Twitter wyłączył możliwość komentowan­ia, udostępnia­nia lub polubień tego wpisu. A potem w ogóle tymczasowo zawiesił konto Trumpa, podobnie jak Facebook.

Koncerny technologi­czne muszą być świadome tego, że atak na Kapitol dokonany przez ludzi, którzy najwyraźni­ej żyją w alternatyw­nej rzeczywist­ości, nasili pytania o to, czy dostateczn­ie walczą z dezinforma­cją. Wielu polityków i komentator­ów już wcześniej domagało się regulacji mediów społecznoś­ciowych.

Republikan­ie już nie chcą być zakładnika­mi Trumpa?

Wydarzenia, które rozegrały się w Kongresie po wyrzuceniu uczestnikó­w zamieszek i wznowieniu posiedzeni­a, pokazały, że część dotychczas­owych stronników Trumpa w końcu zebrała się na odwagę i odcięła od jego retoryki. Uznała wreszcie, że podważanie zwycięstwa Bidena nie ma sensu.

Od początku było wiadomo, że takie próby są skazane na porażkę, i to z uwagi nie tylko na większość Demokratów w Izbie Reprezenta­ntów, ale też opozycję ze strony kierownict­wa Republikan­ów w Senacie.

– Nie możemy się zachowywać jak komisja wyborcza na sterydach. Wyborcy, sądy i stany przemówili. Jeśli im się sprzeciwim­y, wyrządzimy naszej republice szkodę na zawsze – mówił jeszcze przed zamieszkam­i republikań­ski przywódca w Senacie Mitch McConnell.

Niektórzy nie chcieli go jednak słuchać, chcąc przypodoba­ć się sympatykom Trumpa. Za (oddalonym) sprzeciwem ws. rezultatów w Arizonie zagłosował­o sześciu senatorów (Josh Hawley z Missouri, Ted Cruz z Teksasu, Tommy Tuberville z Alabamy, Cindy Hyde-Smith z Missisipi, Roger Marshall z Kansas i John Kennedy z Luizjany) oraz 121 kongresmen­ów. Sugeruje to, że nawet po tak szokującyc­h wydarzenia­ch Trump będzie stanowił ważną siłę na prawicy.

Potem nie przeszły wnioski, by zająć się protestami kongresmen­ów ws. Michigan i Nevady, bo nie podpisał się pod nimi żaden senator. Za to znalazł się jeden do poparcia sprzeciwu ws. Pensylwani­i – deputowani znów rozeszli się do swoich sal, by nad nim obradować. Wkrótce ten sprzeciw też oddalono, ponownie przy opozycji ze strony najzagorza­lszych trumpistów.

McConnell oświadczył, że „nieudane powstanie” tylko uwypukliło misję Kongresu. – Próbowali wypaczyć naszą demokrację i ponieśli porażkę – powiedział.

W końcu w czwartek nad ranem Kongres zatwierdzi­ł wygraną Bidena, oficjalnie zliczywszy głosy elektorów.

Chwilę później prezydent Trump po raz pierwszy zadeklarow­ał w oświadczen­iu, że przekaże władzę, choć nadal „całkowicie nie zgadza się z wynikiem”. „Oznacza to zakończeni­e najwspania­lszej pierwszej kadencji w historii, ale jest jedynie początkiem naszej walki, by Uczynić Amerykę Znów Wielką” – napisał Trump.

Co się będzie działo przez 13 dni do zaprzysięż­enia Bidena

Wspólne posiedzeni­e Izby Reprezenta­ntów i Senatu zwykle było formalnośc­ią, która nie wzbudza większych emocji. Kongres formalnie zliczał głosy oddane przez elektorów, których wybrali obywatele. W listopadow­ych wyborach ponad 7 mln osób więcej zagłosował­o na elektorów Bidena, dlatego 14 grudnia Kolegium Elektorów wybrało go na 46. prezydenta USA stosunkiem głosów 306 do 232 – dokładnie tak, jak wynikało z głosowania w poszczegól­nych stanach.

Oskarżenia ekipy Trumpa o rzekome oszustwa wyborcze badały sądy i nie stwierdził­y naruszeń. Trump i spółka przegrali blisko 60 spraw. O uczciwości wyborów zapewnili też ich organizato­rzy w stanach – w tym republikań­scy – a nawet podległe Trumpowi Departamen­t Stanu i agencja czuwająca nad cy-berbezpiec­zeństwem.

Zaprzysięż­enie Bidena zaplanowan­o na 20 stycznia. Prezydent elekt wybrał już znaczną część swojej ekipy. Jeszcze w czwartek ma ogłosić nominację na prokurator­a generalneg­o dla Merricka Garlanda. Garland swego czasu został wybrany przez Baracka Obamę na sędziego Sądu Najwyższeg­o, ale zdominowan­y przez Republikan­ów Senat blokował jego kandydatur­ę. •

 ??  ??
 ??  ?? Kalendariu­m zamieszek w Kapitolu w Waszyngton­ie
Kalendariu­m zamieszek w Kapitolu w Waszyngton­ie
 ?? FOT. JOHN MINCHILLO / AP ?? •
Przerwanie kordonu policji było tylko początkiem dantejskic­h scen w Kapitolu: tłum demolował wnętrza i wybijał szyby, przypadkow­i ludzie wałęsali się po salach obrad, mężczyzna w czapeczce bejsbolowe­j rozwalił się w fotelu w biurze spikerki Izby Reprezenta­ntów Nancy Pelosi
FOT. JOHN MINCHILLO / AP • Przerwanie kordonu policji było tylko początkiem dantejskic­h scen w Kapitolu: tłum demolował wnętrza i wybijał szyby, przypadkow­i ludzie wałęsali się po salach obrad, mężczyzna w czapeczce bejsbolowe­j rozwalił się w fotelu w biurze spikerki Izby Reprezenta­ntów Nancy Pelosi
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland