Lewy wynik testu do zdobycia od ręki
„Nie masz czasu na stanie w kolejkach? Oferujemy negatywny wynik testu na COVID-19 w 24 h” – takich ogłoszeń jest w internecie coraz więcej.
Koronawirus nie odpuszcza, kolejne kraje zaostrzają restrykcje, a polski MSZ apeluje o unikanie podróży zagranicznych, które nie są konieczne. Ale na zagraniczne wakacje nadal można pojechać, choć wiele krajów wprowadziło obowiązek przedstawienia negatywnego wyniku testu na PCR. Tak jest choćby na hiszpańskich Wyspach Kanaryjskich. Test musi być wykonany w punkcie pobrań maksymalnie 72 godziny przed przylotem.
Żeby sprawdzić, czy ktoś jest zakażony, trzeba mu pobrać wymaz z jamy ustnej lub nosogardzieli. Robi się to w specjalnym punkcie pobrań. Na pobranie wymazu można podjechać też samochodem. Negatywny wynik testu w języku angielskim trzeba pokazać przy zameldowaniu w hotelu lub prywatnej kwaterze. Po to, żeby uniknąć obowiązkowej kwarantanny na miejscu. Jeśli ktoś nie ma objawów koronawirusa i skierowania od lekarza, a testu potrzebuje tylko po to, żeby na przykład pojechać na urlop, to nie ma wyjścia – musi za niego zapłacić sam.
Drogie testy PCR
Genetyczne testy PCR są droższe niż testy antygenowe. Ich wyniki są za to bardziej precyzyjne, a testy PCR są rekomendowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). W LuxMedzie za taki test z zaświadczeniem dla podróżujących trzeba zapłacić 540 zł. W sklepie internetowym na stronie Diagnostyka pakiet PCR kosztuje 497 zł. W Instytucie Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu – 390 zł, a to jeden z tańszych dostępnych komercyjnie testów PCR.
Dlatego w internecie kwitnie handel lewymi testami. Jak ten w rubryce „Ogłoszenia” na stronie internetowej epoznan.pl. To portal informacyjny, ale ma też zakładkę z ogłoszeniami. Ofertę dodano 17 grudnia. „Negatywny wynik testu na COVID-19 w 24 h. Bez wychodzenia z domu” – zachęca sprzedający w swoim ogłoszeniu. Reklamuje się: „Uzyskaj zaświadczenie lekarskie w ramach testu na COVID-19 i bezpiecznie przekrocz granice państwa. Testy na COVID-19 bez wizyty w laboratorium. Wyjeżdżasz za granicę do pracy lub na wycieczkę. Wynik testu otrzymasz w wybranym przez siebie języku. Nie masz czasu na stanie w ogromnych kolejkach.
Mamy dla Ciebie rozwiązanie. Napisz do nas, a swój test otrzymasz w ciągu 24 h od zamówienia”.
Bez wychodzenia z domu i wizyty w laboratorium
Napisałem, używając formularza na stronie. Zapytałem, jak można otrzymać taki dokument z negatywnym wynikiem testu na koronawirusa. W odpowiedzi dostałem nawet skan zaświadczenia. Zamazane są na nim dane osób, które się pod nim podpisują.
W mailu z instrukcjami, który dostałem, czytam: „Koszt 150zł/osoba. Abyśmy przystąpili do realizacji niezbędne jest przesłanie danych do umieszczenia na dokumencie: imię i nazwisko, data urodzenia, miejsce urodzenia, data i godzina wykonania testu, data wystawienia zaświadczenia (zazwyczaj kolejnego dnia po wykonaniu testu), informacja w jakim ma być języku, numer dokumentu, z jakim podróżujesz. Po otrzymaniu danych przystępujemy do realizacji i wysyłamy zaświadczenie na e-mail (max w 24 h) z ukrytymi niektórymi danymi. Jeśli wszystko się zgadza, dokonują Państwo zapłaty, a my wysyłamy certyfikat już z odkrytymi wszystkimi danymi na e-mail (niezwłocznie po otrzymaniu zapłaty) lub fizyczny dokument pod wskazany adres pocztowy (kurier lub paczkomat)”.
Nielegalna działalność
150 zł to mniej więcej trzy razy taniej niż legalny, oficjalny test PCR. – Za użycie takiego sfałszowanego zaświadczenia grozi kara więzienia, a użycie go wobec służb zagranicznych może się nawet wiązać z natychmiastowym aresztem. Zarówno wykonanie takiego fałszywego zaświadczenia, jak i posługiwanie się nim jest przestępstwem. Nie polecam korzystania z takich ofert – mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. – Nasze służby operacyjne już od pewnego czasu przewidywały, że takie ogłoszenia w internecie mogą się pojawić. Wiadomo było, że jeśli będzie się wymagać od ludzi przedstawienia negatywnego wyniku testu, to natychmiast pojawią się takie lewe oferty.
Na taką ofertę sprzedaży testu zwróciła uwagę była wiceprezydent Poznania Katarzyna Kierzek-Koperska. „Czy ktoś już spotkał się z czymś takim?” – spytała we wtorek na swoim profilu na Facebooku. W czwartek ogłoszenia na stronie epoznan.pl już nie było. – „Ogłoszenie zostało usunięte wczoraj [w środę], niezwłocznie po otrzymaniu wiadomości w tej sprawie. Dane autora zabezpieczyliśmy dla ewentualnego postępowania, a także podjęliśmy próbę uniemożliwienia dodania kolejnych, podobnych ogłoszeń” – napisał nam Witold Kundzewicz, redaktor naczelny epoznan.pl.
Za użycie sfałszowanego zaświadczenia grozi więzienie, a użycie go wobec służb zagranicznych może się nawet wiązać z natychmiastowym aresztem
ANDRZEJ BOROWIAK z wielkopolskiej policji
l