Górskie kurorty wymierają
Są ferie, w górach śniegu w bród, a w kurortach po pustych ulicach tylko hula wiatr. Miejscowi jak jeden mąż klną na rząd.
– Proszę, dochód za grudzień: zero złotych – Halina Kaczmarska wyjmuje z szuflady paragon jako dowód. Styczeń też zapowiada katastrofę, bo w pierwszy dzień ferii w jej sklepie z upominkami było tylko dwóch klientów. – To turyści dają mi zarobić. Mieszkańcy Karpacza pamiątek z Karpaczem nie kupują – mówi gorzko.
Tutejsza Stacja Narciarska „Pod Wangiem” jest pod ścianą. Na nowoczesny system naśnieżania, wybudowanie kolei linowej właściciele zaciągnęli kredyty i spłacali je, żyjąc z zimy. Podczas obecnej proszą o wsparcie na portalu Zrzutka.pl. Na przetrwanie do sezonu 2021/22 potrzebują 900 tys. zł.
W grudniu Karpacz, Szklarska Poręba, Świeradów-Zdrój i inne kurorty, zamiast odrabiać straty z pandemicznego roku, znowu się wyludniły. Katarzyna Rycerz z agroturystycznej Zającówki w Polanicy-Zdroju ma swoje wytłumaczenie zamykania branży turystycznej: – Po pandemii z biznesów niewiele zostanie i państwo co atrakcyjniejsze nieruchomości wykupi za psie pieniądze.
Ten wątek pojawia się w rozmowach na ulicach i w sklepach.
Bunt wisi w powietrzu. W Karpaczu planowane jest referendum. Jego pełnomocnik Wojciech Rynglewski: – Determinacja ludzi jest duża. Jeśli inicjatywa przejdzie wszystkie procedury, ludzie pójdą do urn odpowiedzieć na pytanie: „Czy zgadzasz się na respektowanie nakazów, zakazów i ograniczeń praw i wolności obywatelskich wprowadzonych wbrew ustawom i Konstytucji RP poprzez rozporządzenia Rady Ministrów w związku ze stanem epidemii?”.
Jaka padnie odpowiedź? Łatwo zgadnąć. •
Więcej na Wroclaw. wyborcza.pl