Wewnętrzna sprawa?
Gościnne występy
Cały świat z niedowierzaniem patrzy na sceny na Kapitolu. Tłum z flagami Konfederacji wtargnął do parlamentu. Chciał przeszkodzić w zatwierdzeniu wyboru Joego Bidena na prezydenta. Można było zobaczyć, do czego doprowadziły nienawiść i populistyczne podsycanie nastrojów. Podczas dramatycznych wydarzeń na Kapitolu zginęły cztery osoby.
Donald Trump nie potrafi oddać w pokojowy sposób władzy. Niczym tonący chwyta się brzytwy, krzycząc o sfałszowanych i skradzionych wyborach.
Wielu przywódców jest oburzonych tym, co się wydarzyło. Barack Obama oświadczył, że „Historia słusznie zapamięta dzisiejsze akty przemocy na Kapitolu, inicjowane przez urzędującego prezydenta, który nadal bezzasadnie kłamie o wyniku prawomocnych wyborów, jako moment wielkiej hańby i wstydu dla naszego narodu”.
Prezydent George W. Bush napisał, że zamieszki na Kapitolu „to przyprawiający o mdłości i łamiący serce widok. Tak kwestionuje się wyniki wyborów w republice bananowej, a nie w naszej demokratycznej republice”. Także Boris Johnson skomentował wydarzenia na Kapitolu: „Haniebne sceny w Kon
gresie Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone opowiadają się za demokracją na całym świecie i teraz ważne jest, aby nastąpiło pokojowe i uporządkowane przekazanie władzy”.
Zaskakujący jest natomiast prezydent Duda, który uważa, że to jest „wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych”.
Rządzący, zauroczeni Donaldem Trumpem, porównują wydarzenia na Kapitolu do blokady Sejmu przez opozycję w 2016 r. Jakby nic nie rozumieli. Naprawdę, ludzie, opamiętajcie się! Cztery lata temu nikt nie demolował Sejmu. Tymczasem w kółko słyszymy przekaz dnia jakby rodem z wydziału propagandy.
Wszystkim powinno zależeć na tym, żeby Stany Zjednoczone były demokratycznym krajem. Żeby nie dochodziło do zamieszek, bo demokracja obroni się tylko dzięki przejrzystym, transparentnym wyborom. Przecież prezydent Andrzej Duda nie mówi o Białorusi, że tamtejsze protesty to jest wewnętrzna sprawa tego kraju. Szkoda słów. •
Cztery lata temu nikt nie demolował Sejmu. Tymczasem w kółko słyszymy przekaz dnia jakby rodem z wydziału propagandy