Unijna walka o nazwy
Jerzy Wierzbicki, prezes Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, uważa, że konkurencja producentów żywności wegańskiej nie przeszkadza producentom mięsa, o ile jest uczciwa. – Ale imitowanie produktów mięsnych i podszywanie się pod produkty mięsne przez firmy wegańskie jest nieetyczne i jest działaniem na granicy prawa – mówi Wierzbicki.
O co chodzi? O korzystanie z tradycyjnie mięsnych nazw, jak burgery czy kabanosy, przez wegańskich producentów. – Z naszego punktu widzenia jest to wprowadzanie konsumentów w błąd. Burger to burger. Nie można tak nazwać placka z kartofli. To wypieranie produkcji zwierzęcej i robienie miejsca dla produktów, które naśladują tradycyjne, ale nimi nie są – mówi Wierzbicki.
– To tak, jakby się obawiać, że ktoś pójdzie do sklepu po mleko, a kupi ptasie mleczko. Albo spodziewał się mięsa w czekoladowym króliku. To sprowadzanie dyskusji do absurdalnych wniosków – mówił nam z kolei Igor Sadurski z firmy Bezmięsny.
A mięsnych nazw dla niemięsnych produktów używają nie tylko firmy wegańskie, ale też… przetwórcy mięsa. Sokołów, producent steków i wędlin, robi też wegemielone i wegański smalczyk, dla niepoznaki pod inną marką, Z gruntu dobre. Tarczyński prócz kiełbas ma w portfolio także wegekabanosy. Zakłady Mięsne Olewnik produkują wegańskie kiełbaski na grilla.
– Kierują się swoim interesem, zarabiają, na czym mogą, to jasne. Z punktu widzenia rolników to nieuczciwe, bo wypierane są ich produkty, na których markę pracowali przez wiele lat. Niestety, są siły polityczne, które jak na razie blokują uregulowanie tych spraw na poziomie UE po myśli i w interesie rolników – mówi Wierzbicki.
Czy szkodzi to producentom? – Szkodzi reputacji mięsnych produktów – mówi.
Niedawno w Parlamencie Europejskim było głosowanie nad prawem do zastrzeżenia mięsnych nazw, wzorem mleczarskich, by na przykład wegeburgerów nie można było już tak nazywać. Deputowani nie zgodzili się na uregulowanie tej kwestii na poziomie UE, pozostawiając krajom członkowskim takie zmiany prawa. Więc wegańskiego schabowego czy flaki z boczniaka nadal można sprzedawać.
– W tym roku się nie udało. To był remis, sprawa jest cały czas otwarta – mówi Wierzbicki.
+