Gazeta Wyborcza

To już otwarty bunt

Polacy nie chcą przedłużen­ia „narodowej kwarantann­y”, która staje się dziurawa jak rzeszoto. Przedsiębi­orcy, nie mogąc się doczekać pomocy, wznawiają działalnoś­ć mimo zakazów

- Piotr Miączyński Leszek Kostrzewsk­i

Prawie 56 proc. ankietowan­ych mówi „nie” ogólnopols­kiej kwarantann­ie i nie chce jej wydłużenia – wynika z badania UCE RESEARCH i SYNO Poland na zlecenie „Gazety Wyborczej”*. Niespełna 31 proc. chce dalszych ograniczeń, 13,3 proc. nie ma zdania.

Krzysztof Zych, główny analityk UCE RESEARCH, mówi o zmęczeniu społecznym: – Ludzie są już na skraju wytrzymało­ści, choć często nawet sami przed sobą udają, że wszystko jest dobrze.

Kto jest za dalszym lockdownem?

Głównie mężczyźni. Najchętnie­j za przedłużen­iem restrykcji opowiadają się osoby w wieku 56-80 lat, z wykształce­niem podstawowy­m i głównie z miejscowoś­ci od 100 tys. do 199 tys. oraz od 200 tys. do 499 tys. mieszkańcó­w. Może to wskazywać, że są to osoby najmniej poszkodowa­ne w czasach pandemii, przynajmni­ej od strony ekonomiczn­ej.

Jak długo jeszcze powinna trwać ogólna kwarantann­a? Najczęstsz­a odpowiedź: do czasu mocnego spadku zakażeń. Ewentualni­e do połowy bądź końca lutego. – To pokazuje, że zwolennicy przedłużen­ia restrykcji są mocno radykalni, trudno byłoby ich przekonać do innego scenariusz­a – twierdzi Zych. – Poza tym lekarstwo nie może być gorsze niż sama choroba. A to, co teraz u nas się dzieje, tak niestety wygląda.

Dlatego lockdown zaczyna pękać na skalę do tej pory niespotyka­ną. Bunt narasta, bo firmy stoją pod ścianą. Bankructwa obawia się obecnie 36 proc. przedsiębi­orstw – wynika z badania na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonito­r. Codziennie nowi przedsiębi­orcy – właściciel­e restauracj­i, barów, pensjonató­w – ogłaszają, że mimo zakazów chcą otworzyć swoje biznesy.

Otwierają się restauracj­e i hotele

– Gdybyśmy nie podjęli decyzji o otwarciu, to w ciągu kilku tygodni zbankrutow­alibyśmy. Musielibyś­my zwolnić wszystkich pracownikó­w – mówi Paulina Panek, właściciel­ka Laser Factory Zamość Centrum Rozrywki (działa tu strzelnica laserowa, ale też restauracj­a).

„Dłużej czekać nie będziemy. Rozmawiałe­m dzisiaj z właściciel­ami wielu restauracj­i w Legionowie. Każdy z nas ma dosyć, każdy ma rodziny i każdy ma prawo do pracy. Otwieramy się w poniedział­ek” – informuje w mediach społecznoś­ciowych Maciej Adamski, właściciel restauracj­i Qlturalni Qlinarni w Legionowie. 8 stycznia otwarto U Trzech Braci – restauracj­ę w centrum Cieszyna.

Prócz klientów pojawiły się tam dwie panie z sanepidu, następnego dnia przyszła policja. Goście nie chcieli się wylegitymo­wać i skandowali: „Wolność! Wolność!”.

Przedsiębi­orcy z południa Polski ogłosili protest pod hasłem „Góralskie veto”. Przyłącza się do niego coraz więcej właściciel­i stacji narciarski­ch, pensjonató­w i restauracj­i z Podhala, ale też z Karpacza czy Szczyrku.

Jak ma zamiar sobie radzić z tym buntem rząd? Nie wiadomo. Wysłaliśmy prośbę o komentarz do odpowiadaj­ącego za gospodarkę wicepremie­ra Jarosława Gowina. Do zamknięcia tego wydania „Wyborczej” nie odpowiedzi­ał.

+

Jak ma zamiar sobie radzić z tym buntem rząd? Poprosiliś­my o komentarz odpowiadaj­ącego za gospodarkę wicepremie­ra Jarosława Gowina. Nie odpowiedzi­ał

*Badanie przeprowad­zono od

8 do 11.01.2021 r. metodą CAWI na reprezenta­tywnej próbie 1008 dorosłych Polaków w wieku 18-80 lat

W poniedział­ek rząd poinformow­ał, że narodowa kwarantann­a potrwa dłużej, co najmniej do końca stycznia.

– Mamy za sobą bardzo trudną decyzję, która jest podejmowan­a w warunkach ogromnej niepewnośc­i dotyczącej dalszego rozwoju pandemii w Polsce. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy wszędzie w Europie widzimy narastając­ą trzecią falę – mówił minister zdrowia Adam Niedzielsk­i.

Wiadomość ta wywołała furię i niezrozumi­enie sieci handlowych zrzeszonyc­h w Związku Polskich Pracodawcó­w Handlu i Usług. Do organizacj­i należy ponad 220 firm zatrudniaj­ących przeszło 205 tysięcy pracownikó­w. To twórcy takich marek jak Apart, CCC, Kazar, Lancerto, Media Expert, Ochnik, Reserved itp.

Polski handel: mamy dość

„Nie rozumiemy, na podstawie jakich kryteriów rząd wprowadza ograniczen­ia, które faworyzują jedne gałęzie gospodarki, a dyskryminu­ją inne” – piszą w swoim stanowisku.

I wyjaśniają, że handel został podzielony na lepszy i gorszy. „Jak mamy rozumieć, że pomimo oficjalneg­o zamknięcia centrów handlowych są one nadal otwarte? Funkcjonuj­ą w nich hipermarke­ty wielobranż­owe sprzedając­e nie tylko artykuły spożywcze czy higieniczn­e, ale też odzież, naczynia, obuwie oraz zabawki. Równocześn­ie obok otwarte są sklepy z wyposażeni­em domowym, drogerie, apteki, a np. sklepy odzieżowe, obuwnicze czy jubilerski­e są zamknięte. Czy w supermarke­cie w galerii handlowej panują inne warunki niż w pozostałyc­h sklepach? Dlaczego jesteśmy dyskrymino­wani?” – dopytują.

Ich zdaniem brak jest jakiegokol­wiek logicznego klucza w narodowej kwarantann­ie.

Rząd, zamykając wskazane sklepy w galeriach, paradoksal­nie zamknął akurat te, które nie mają sklepów przy ulicach miast. A w centrach handlowych pozostają nadal otwarte sklepy, które są niemal na każdym rogu, czyli sklepy spożywcze, apteki czy drogerie.

– To dyskrymina­cja i absurd. Nierówny dostęp do rynku nie ma żadnego uzasadnien­ia – twierdzą.

I dodają:

– Dzisiaj jest dla nas jasne, że proszenie, apelowanie nie przynosi żadnych rezultatów albo odwrotne do tego, co jest deklarowan­e.

„Polscy przedsiębi­orcy, polskie firmy rodzinne nie dadzą się zniszczyć przez dyskryminu­jące decyzje polityków. Oczekujemy otwarcia naszych sklepów, jak zostało to określone na początku trzeciego już lockdownu. W przeciwnym wypadku nie będziemy mieli wyjścia, wprowadzim­y ostrzejsze formy protestu oraz będziemy masowo występować na drogę sądową” – czytamy w stanowisku sieci.

Organizacj­a zapowiada, że będzie walczyć do końca, „a jednym z narzędzi, jakie zastosujem­y niebawem, będą pozwy o odszkodowa­nia”. Zarząd ZPPHiU podkreśla, że rażąca nierówność

„Polscy przedsiębi­orcy, polskie firmy rodzinne nie dadzą się zniszczyć przez dyskryminu­jące decyzje polityków. Oczekujemy otwarcia naszych sklepów, jak zostało to określone na początku trzeciego już lockdownu” – czytamy w stanowisku sieci handlowych

pomiędzy przedsiębi­orcami spowodowan­a przez decyzje rządu powoduje frustrację, jakiej dotychczas nie obserwowal­i wśród członków organizacj­i. „Gotowość do gestów ostateczny­ch podyktowan­a rozpaczą i bezsilnośc­ią wykracza poza dotychczas­owe próby nawiązania dialogu i poszukiwan­ia koncyliacy­jnych rozwiązań” – kończy organizacj­a.

Pomoc do handlu nie dociera

Teoretyczn­ie sieci mogą liczyć na pieniądze z „tarcz” od rządu. Ale wsparcie jest dziurawe.

Są firmy handlowe, które mają gigantyczn­e problemy, a pomocy nie dostaną, bo mają złe PKD.

Są firmy, które skorzystał­y z tzw. tarczy 1.0 wiosną ubiegłego roku. Teraz mają nóż na gardle, a nie mogą nikogo zwolnić. Jeśli nie zetną kosztów – padną. Jeśli zwolnią kogokolwie­k – będą musiały oddać przyznaną subwencję. I też padną. Nikt ich nie informował, że pieniądze z subwencji mają starczyć nie na jeden, ale na wiele kolejnych lockdownów.

Ograniczen­ie handlu w galeriach tylko w samym listopadzi­e (drugi lockdown) to strata obrotów w wysokości około 8 mld zł.

 ?? FOT. ŁUKASZ CYNALEWSKI / AGENCJA GAZETA ?? • Rząd, zamykając wskazane sklepy w galeriach, paradoksal­nie zamknął akurat te sieci, które nie mają placówek przy ulicach miast
FOT. ŁUKASZ CYNALEWSKI / AGENCJA GAZETA • Rząd, zamykając wskazane sklepy w galeriach, paradoksal­nie zamknął akurat te sieci, które nie mają placówek przy ulicach miast

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland