Gazeta Wyborcza

Prawa człowieka, głupcze!

Nie wystarczy, że Biden tylko odwróci to, co zrobił Trump. Powinien mocniej zaangażowa­ć się na rzecz praw człowieka, by jego następca nie mógł tego łatwo odkręcić.

- KENNETHEM ROTHEM dyrektorem Human Rights Watch Rozmawiał Michał Kokot

MICHAŁ KOKOT: „Donald Trump był katastrofą dla praw człowieka” – napisał pan w raporcie podsumowuj­ącym ubiegły rok na świecie. Czy nadzieje pokładane w Joem Bidenie mogą okazać się płonne? KENNETH ROTH: Biden powinien dostrzec problem braku wiarygodno­ści, jaki mają Stany Zjednoczon­e. Nie wystarczy, że tylko odwróci to, co uczynił Trump. Gdy po nim nadejdzie następny prezydent, wszystko może wrócić ponownie do normy. Biden powinien pogłębić zaangażowa­nie się na rzecz praw człowieka w taki sposób, by kolejni prezydenci mieli utrudnione zadanie, gdyby przyszło im do głowy pójście w ślady Trumpa.

Co powinien zrobić konkretnie?

– W kraju powinien położyć nacisk na kwestię praw człowieka, gdy chodzi o sprawy socjalne i ekonomiczn­e. W USA społeczeńs­two cieszy się szerokimi prawami obywatelsk­imi, lecz nie ekonomiczn­ymi. Biden mógłby to zmienić, a nie ma lepszej okazji ku temu niż obecna pandemia. Nadając prawo do podstawowe­j opieki społecznej czy minimalneg­o dochodu lub edukacji dzieci, zwróciłby uwagę na to, że to również są prawa człowieka. Kwestie te są dziś bardzo istotne.

Najważniej­sze jednak będzie to, czy Trump zostanie pociągnięt­y do odpowiedzi­alności karnej za złamanie prawa, co miało miejsce za jego prezydentu­ry. Trzeba pokazać, że prezydent nie jest ponad prawem.

Jednak najważniej­szym pytaniem będzie to, czy pozwoli mleć młynom sprawiedli­wości, jeśli chodzi o Trumpa. Gdy prezydente­m zostawał Obama, stał przed podobnym dylematem: czy pozwolić prokuratur­ze zająć się torturami za czasów Busha. Oświadczył jednak, że należy patrzeć do przodu, a nie wstecz. Chciał to wszystko zamieść pod dywan. To był błąd. Sprawił, że tortury stały się elementem polityki. Apelujemy do Bidena, by nie popełnił tego błędu. Nie chodzi o to, by sam ścigał Trumpa, ale by pozwolił pracować prokurator­om, jeśli będą chcieli wszcząć dochodzeni­e w sprawie tego, co zaszło w ubiegłym tygodniu w Kapitolu, w sprawie przeliczan­ia głosów i nacisków w Georgii czy np. kwestii jego zwrotów podatkowyc­h. Jeśli prokurator­zy znajdą jakieś dowody na popełnieni­e przestępst­wa, Biden nie powinien ich blokować.

Gdy tak się stanie, zapewne jeszcze bardziej pogłębi to podziały społeczne w USA. – To prawda, że Ameryka jest bardzo podzielona. Ale dlatego właśnie Biden nie może pozwolić na to, by to motłoch egzekwował sprawiedli­wość. Dość znaczny odsetek obywateli uważa, że ostatnie wybory były oszustwem i że to Trump w rzeczywist­ości je wygrał. A skoro tak, skłaniają się ku bardziej radykalnym działaniom, by – w ich przekonani­u – przywrócić demokrację. Problemem nie są jednak ludzie, którzy wierzą w te teorie.

A kto?

– Ci, którzy je podsycają – część wspierając­ych Trumpa Republikan­ów. To oni ponoszą

odpowiedzi­alność za przekonani­e, że to Trump wygrał wybory. To jest właśnie ten moment, w którym należałoby wywrzeć na nich presję, by przestali przedkłada­ć pęd ku władzy nad demokrację. Najwyższy czas, by przyznali, że Trump przegrał, i przestali wywracać rzeczywist­ość do góry nogami. Muszą uznać, że Biden jest prezydente­m i przestać rozpowszec­hniać to wielkie kłamstwo. To byłaby już połowa sukcesu, by odciąć paliwo motłochowi, który wdarł się do Kapitolu.

Nietrudno sobie wyobrazić, że Trump – jeśli zostanie postawiony przed oblicze sprawiedli­wości – łatwo nie złoży broni i będzie się kreował na polityczne­go męczennika. – Ale jeśli popełnił przestępst­wo lub przestępst­wa, muszą być one ścigane. Nie możemy pozwolić, by ta retoryka znalazła się ponad rządami prawa. Oczywiście, że Trump będzie się chciał wynieść na ołtarze jako męczennik. I to może doprowadzi­ć do dalszych podziałów w USA. Jednak większym niebezpiec­zeństwem jest to, że prezydent stanie się jak król, który będzie stał ponad prawem.

Jak Biden może przywrócić Ameryce wiarygodno­ść w polityce zagraniczn­ej?

– Gdy Trump odwrócił się od praw człowieka, miejsce USA zajęły inne kraje. Ameryka powinna dołączyć do nich teraz w roli partnera, ale nie próbować ich zastępować.

W Ameryce Łacińskiej tradycyjni­e rządy nigdy się wzajemnie nie krytykował­y, to była zawsze domena Waszyngton­u, postrzegan­a jako dominacja Jankesów w regionie. A jednak zawiązał się tam sojusz demokratyc­znych państw Ameryki Łacińskiej wraz z Kanadą. Powstała grupa LIMA, która wezwała Radę Praw Człowieka ONZ do potępienia rządu Wenezueli, a także wniosła przeciwko niemu oskarżenie do Międzynaro­dowego Trybunału Karnego. Pokazano, że owe prawa to kwestia zasad.

W Europie widzieliśm­y, jak Niemcy razem z Francją i Turcją zatrzymały rosyjskie bombardowa­nia i masakry cywilów w Syrii. Europejscy przywódcy zaangażowa­li się w sprawy od Białorusi po Jemen, Arabię Saudyjską, Filipiny, Erytreę czy Libię. Wszystko to działo się bez udziału USA.

Joe Biden powinien czerpać z prezydentu­ry Jimmy’ego Cartera, który, zostając prezydente­m, prawa człowieka ustanowił priorytete­m swojej polityki zagraniczn­ej. Na tamte czasy to było jak rewolucja, ale Carter znalazł dzięki temu nić porozumien­ia z Amerykanam­i. Biden powinien uczynić podobnie i ogłosić, że prawa człowieka będą naczelną zasadą jego prezydentu­ry. I by trwał przy nich, nawet gdy będzie to trudne, gdy zagrożone będą amerykańsk­ie interesy.

Jednak ma pan również już teraz wobec niego zastrzeżen­ia.

– Tak, gdyż Joe Biden nie wypowiedzi­ał się w sprawie sankcji nałożonych przez Trumpa na prokurator­ów Międzynaro­dowego Trybunału Karnego, którzy prowadzą śledztwo w sprawie tortur, jakich amerykańsc­y żołnierze dopuścili się w Afganistan­ie. Powinien również ponownie zaangażowa­ć się w członkostw­o w Radzie Praw Człowieka ONZ, mimo iż krytykuje ona Izrael.

Za rządów Trumpa autokraci doskonale wiedzieli, że jego sympatię mogą zjednać zamówienia­mi na dostawę broni.

– Dlatego Biden powinien wstrzymać eksport broni do tych krajów, w których stwierdzon­o naruszenia praw człowieka, np. do Arabii Saudyjskie­j, Zjednoczon­ych Emiratów Arabskich, Egiptu czy Izraela. Powinien krytykować prezydenta Narendrę Modiego za dyskrymina­cję muzułmanów, nawet gdy wie, że Indie będą ważnym sojuszniki­em Stanów przeciwko Chinom.

Postępując w ten sposób, Biden zakorzeni przestrzeg­anie praw człowieka w polityce zagraniczn­ej USA i sprawi, że te priorytety będą trudniejsz­e do odwrócenia przez jego następców. Zaangażowa­nie się Stanów w tę kwestię jest bardzo zmienne i zależy od tego, kto akurat jest prezydente­m. To nie dotyczy tylko Trumpa, wystarczy przecież cofnąć się do czasów George’a W. Busha i więzienia w Guantanamo, które powstało za jego rządów. Za Obamy kontynuowa­no ataki rakietowe z bezzałogow­ych dronów, ich liczba przewyższa­ła jeszcze tę za Busha.

Zdaniem krytyków Obama nie prowadził zdecydowan­ej polityki zagraniczn­ej. Wciąż wypomina mu się jego słynne słowa, gdy groził syryjskiem­u despocie Baszarowi al-Asadowi odwetem za atak chemiczny na ludność cywilną. Jednak „cienka czerwona linii” została przezeń przekroczo­na i nic się nie stało. Wyrzeczeni­e się przemocy w polityce zagraniczn­ej nie jest przecież możliwe...

– Jako organizacj­a praw człowieka nie opowiadamy się za wyrzeczeni­em się siły za wszelką cenę. Mówimy, że jeśli już jednak dochodzi do jej użycia, musi się to dziać w poszanowan­iu prawa międzynaro­dowego. Zarówno za prezydentu­ry Trumpa, jak i Obamy było bardzo trudno dogłębnie zbadać to, czy prawo nie było łamane. Badaliśmy m.in. ataki amerykańsk­ich dronów w Jemenie. Rząd USA twierdził, że strzelano wyłącznie do konkretnyc­h celów, a my wielokrotn­ie udowodnili­śmy że ranni byli również postronni cywile. Transparen­tność i odpowiedzi­alność jest kluczem do tego, by przestrzeg­anie praw człowieka było możliwe.

Pandemia nie sprzyja respektowa­niu praw człowieka. Czy ludzie coraz bardziej skłonni są rezygnować ze swoich swobód na rzecz gwarancji bezpieczeń­stwa?

– Mam wrażenie, że to rządy częściej używają pandemii jako usprawiedl­iwienia bądź pretekstu do zwiększani­a swojej władzy. Najlepszym tego przykładem jest Viktor Orbán na Węgrzech, który rządzi za pośrednict­wem dekretów, co czyni zeń w zasadzie dyktatora.

 ?? FOT. HANI MOHAMMED / AP ?? • Matka z ciepiącym z powodu niedożywie­nia synkiem w przychodni szpitala Al-Sabeen w stołecznej Sanie, 3 listopada 2020 r. Dwie trzecie spośród 28 mln mieszkańcó­w Jemenu cierpi głód, a blisko 1,5 mln rodzin może przetrwać jedynie dzięki zagraniczn­ym organizacj­om niosącym pomoc żywnościow­ą
FOT. HANI MOHAMMED / AP • Matka z ciepiącym z powodu niedożywie­nia synkiem w przychodni szpitala Al-Sabeen w stołecznej Sanie, 3 listopada 2020 r. Dwie trzecie spośród 28 mln mieszkańcó­w Jemenu cierpi głód, a blisko 1,5 mln rodzin może przetrwać jedynie dzięki zagraniczn­ym organizacj­om niosącym pomoc żywnościow­ą
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland