Znów spróbują wybrać RPO
Sejm ponownie ma się zająć wyborem rzecznika praw obywatelskich. Wszystko wskazuje na to, że żaden z trojga oficjalnych kandydatów nie może liczyć na poparcie zarówno Sejmu, jak i Senatu. Jednak to głosowanie może być początkiem kolejnej rozgrywki.
Obecnie do harmonogramu rozpoczynającego się we wtorek posiedzenia Sejmu wybór rzecznika praw obywatelskich wpisany jest warunkowo. Jednak wedle informacji, którą otrzymali szefowie klubów, procedura rozpocznie się w tym tygodniu i ma się zakończyć głosowaniem w czwartek.
Pełniący funkcję RPO Adam Bodnar zakończył swoją kadencję 9 września, ale wobec braku następcy nadal sprawuje urząd. Partii rządzącej coraz bardziej to przeszkadza. To ostatnia ważna i dbająca o praworządność instytucja, która nie stała się łupem PiS. Jednak wybór następcy Bodnara jest problematyczny – musi mieć poparcie w Sejmie, gdzie większość ma PiS, a także w Senacie, gdzie niewielką przewagą dysponuje opozycja. W Sejmie już dwukrotnie – głosami PiS i Konfederacji – została odrzucona kandydatura Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz wspieranej przez ponad tysiąc organizacji pozarządowych oraz Koalicję Obywatelską, Lewicę i PSL.
Niewypał z przełamaniem pata
Teraz jednak sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej: ludowcy przedstawili własnego kandydata – Roberta Gwiazdowskiego – działacza gospodarczego, specjalistę od prawa podatkowego. Jego kandydaturę zgłosili razem z Konfederacją, której podobają się wolnorynkowe poglądy Gwiazdowskiego. Z tego powodu, a także przez wypowiedzi krytykujące prawo do przerywania ciąży, Gwiazdowski jest nie do zaakceptowania przez Lewicę i dużą część Koalicji Obywatelskiej.
Jak tłumaczy wicemarszałek Piotr Zgorzelski, ta kandydatura miała być próbą przełamania pata. Gwiazdowski miał być akceptowalny nie tylko dla ludowców, ale też dla PiS. Tymczasem PiS po raz pierwszy zgłosił własnego kandydata – posła i wiceministra spraw zagranicznych Piotr Wawrzyka. To pokrzyżowało kalkulacje PSL.
Ludowcy zgłoszenie Wawrzyka potraktowali jak prowokację. Przypomnieli, że wiceminister był członkiem ich partii i z desperacją dorabiał się stanowisk za czasów Waldemara Pawlaka. Jak twierdzą nasi informatorzy, część posłów PiS nie miała z kolei pojęcia, że Wawrzyk – słynący z wychwalania PiS w TVP – wcześniej wychwalał PSL. Z tego powodu wcale nie jest pewne, czy wiceminister zostanie ponownie przedstawiony jako kandydat PiS. On sam zresztą zdaje się ukrywać. Nie zareagował na ofertę wystąpienia w Senacie, a także w stacjach telewizyjnych. Rudzińska-Bluszcz zapytała na Twitterze, czy boi się obywateli.
Jego kandydaturę zdezawuował zresztą prezydent Andrzej Duda, wskazując w wywiadzie dla Wirtualnej Polski, że lepszym RPO byłby jeden ze współtwórców Platformy Obywatelskiej Jan Rokita, który o swojej kandydaturze do tej pory się nie wypowiedział. Rokita na razie zresztą nie ma poparcia ze strony PiS, a z opozycji życzliwie wypowiedział się jedynie zaprzyjaźniony z nim krakowski poseł Bogusław Sonik.
Problem rzecznika załatwi Trybunał?
Wszystko wskazuje na to, że ta próba wyboru RPO będzie przymiarką do kolejnej. W PiS mówi się o możliwości wystawienia osoby dobrze kojarzonej z działalności opozycyjnej (w 2010 i 2015 roku PiS dwukrotnie zgłaszał kandydaturę Zofii Romaszewskiej, działaczki KOR). W Koalicji Polskiej pojawiają się głosy o konieczności zgłoszenia szanowanego prawnika z kręgu byłych sędziów Trybunału Konstytucyjnego albo Sądu Najwyższego.
Z kolei 19 stycznia miała się odbyć dotycząca RPO rozprawa w Trybunale Konstytucyjnym. Odroczono ją po raz czwarty, ma się odbyć w połowie lutego. Ma w niej zapaść orzeczenie dotyczące tego, czy obecny rzecznik może pełnić swoją funkcję, skoro jego kadencja zapisana jest na pięć lat. Posiedzeniu ma przewodniczyć prezes TK Julia Przyłębska, a sprawozdawcą ma być były poseł PiS i PRL-owski prokurator Stanisław Piotrowicz. Co oznacza, że orzeczenie będzie takie, jakiego życzy sobie PiS.
Wyrok może doprowadzić do usunięcia Bodnara, ale także dać partii podkładkę pod zmianę ustawy o rzeczniku i wprowadzenie tzw. p.o. RPO. Taki „komisarz” kierowałby biurem rzecznika, aż Senat zaakceptuje kandydata Sejmu. Mogłaby nim zostać osoba wybrana przez Sejm, czyli kandydat PiS.
Wyrok Trybunału może dać podkładkę do stworzenia funkcji p.o. RPO. Taki „komisarz” kierowałby biurem rzecznika, aż Senat zaakceptuje kandydata Sejmu
l