Prof. Romanowski: Przejęcie Polska Press przez Orlen jest sprzeczne zkonstytucją
Są trzy przesłanki, według których przejęcie Polska Press przez Orlen jest nieważne z mocy prawa – mówi „Wyborczej” prof. Romanowski.
Prof. Michał Romanowski napisał krytyczny wobec przejęcia Polska Press przez koncern paliwowy Orlen komentarz. Pierwotnie został opublikowany na stronie internetowej „Rzeczpospolitej”, ale tekst szybko zniknął z sieci. My opublikowaliśmy go w całości, a prof. Romanowskiego poprosiliśmy o wyjaśnienie, dlaczego uważa, że przejęcie Polska Press przez koncern paliwowy jest nieważne z mocy prawa.
Orlen już zapowiedział pozew przeciwko panu za tekst, w którym mocno skrytykował pan zakup koncernu medialnego Polska Press przez Orlen.
PROF. MICHAŁ ROMANOWSKI*: Prezes Orlenu pan Daniel Obajtek najwyraźniej nie przepada za krytyką. Gdy pojawił się mój krytyczny, a zarazem merytoryczny głos, ubrany w formę felietonu, który rządzi się swoimi prawami, postanowił zdusić krytykę, wykorzystując do tego pieniądze Orlenu i podatników. 27 proc. udziałów ma przecież skarb państwa. To jest próba zamknięcia prawa do dokonywania ocen. Zapewne sądzi, że w starciu gigantycznego koncernu z profesorem ten drugi nie ma szans. Ale ja podejmę rękawicę. W myśl przysłowia, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, proces może przynieść społeczną korzyść. Przy jego okazji można się będzie dowiedzieć więcej na temat biznesowych przesłanek tej transakcji.
Napisał pan, że transakcja przejęcia Polska Press przez Orlen jest nieważna z mocy prawa. To zwrot retoryczny czy rzeczywiście są przesłanki, by tak uważać?
– Nie, to nie jest zwrot retoryczny. Tu są trzy elementy. Jeden dotyczy prawa spółek, drugi związany jest z ochroną konkurencji i konsumentów, a trzeci, moim zdaniem najważniejszy, to kwestia wolności słowa. Jeżeli mówimy o nieważności transakcji, to trzeba sięgnąć po art. 58 paragraf 1 i 2 kodeksu cywilnego, które stanowią, że czynność prawna jest nieważna, jeżeli jest sprzeczna z prawem lub zasadami współżycia społecznego. Zasady współżycia społecznego określają nam pewien porządek, według jakiego funkcjonujemy w społeczeństwie i gospodarce. W konstytucji zapisany jest trójpodział władzy, który jest podstawą liberalnej demokracji, mamy gwarancje wolnych uniwersytetów, żebyśmy mogli dociekać prawdy, mamy prawo do zgromadzeń, samorządy i wolne media. Te wszystkie mechanizmy składają się na jedną istotną rzecz, mianowicie – prawo do recenzowania, krytykowania władzy w okresie między wyborami.
Skoro wolność mediów jest czynnikiem, który ma zapewniać funkcjonowanie wolnego społeczeństwa i ograniczenie władzy przez prawo, to władza nie może ani bezpośrednio, ani pośrednio kontrolować żadnego z tych mechanizmów. PKN Orlen jest koncernem zależnym od rządu systemowo, a więc z natury rzeczy nie może angażować się w transakcje, które wygaszają ten istotny czynnik kontrolowania poczynań władzy. To jest ważny element współżycia społecznego, porządku, który określa, jakie są granice wolności uczestników obrotu gospodarczego. A zatem transakcja nabycia przez Orlen koncernu medialnego jest sprzeczna z artykułami 14 i 54 Konstytucji RP, które zapewniają wolność prasy oraz wolność wyrażania swoich poglądów, a także pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Nieważność czynności prawnej jest oceniana z punktu widzenia interesu publicznego, a nie stron czynności prawnej. Spółki kontrolowane przez państwo systemowo nie mają prawa angażować się w akwizycje na rynku mediów, ponieważ stanowi to zagrożenie dla wolności słowa. Mogą istnieć media publiczne, ale to nie znaczy, że mają one być rządowe. To, że TVP i Polskie Radio są tubami propagandowymi rządu, to oczywiście patologia.
A jak wygląda transakcja Orlenu z punktu widzenia prawa spółek?
– Relacje między zarządem a akcjonariuszami odczytujemy w kontekście mandatu, jaki właściciele dają zarządowi. Właściciele powierzają zarządowi swoje pieniądze po to, by ten w odpowiedni sposób je wydatkował. Jeżeli daję komuś 30 zł, by ten przyniósł mi pizzę, to nie jestem zadowolony, gdy ten ktoś za te pieniądze kupi mi bezę.
Podejrzewam jednak, że akcjonariusze nie wystąpią do sądu przeciwko zarządowi. Pakiet kontrolny akcji należy do państwa, a reszta do funduszy emerytalnych lub drobnych akcjonariuszy.
– Nie wiem, czy tak będzie, to dopiero zobaczymy. Kalkulacje, czy się wytacza powództwo, czy też nie, są bardzo różne. To jest sprawa kosztów sądowych, w grę może też wchodzić obawa o dobre relacje z władzą. Bywa, że z zarzutem działania na szkodę spółki występuje się po pewnym czasie.
Orlen broni transakcji, wskazując, że w jego statucie zapisano między innymi możliwość wydawania gazet.
– Zapisano też, że Orlen może hurtowo sprzedawać owoce i warzywa, prowadzić hurtowy handel mięsem i wyrobami z mięsa, czekoladą, cukrem, a nawet skorupiakami i mięczakami, a także odzieżą, obuwiem, perfumami i kosmetykami, zegarkami, zegarami, biżuterią itd.
Kto taki statut zatwierdził i czemu wpisano tak rozległy zakres działania?
– Statut został zatwierdzony przez akcjonariuszy, a wpisywanie do niego takiego zakresu czynności wynika z praktyki spółek handlowych mającej początki w latach 90. Chodziło o to, by urzędy skarbowe akceptowały koszty wynikające z działania innego niż podstawowe. Ale z punktu widzenia prawa spółek i uwzględnienia treści mandatu zarządu powinniśmy patrzeć na działalność podstawową. Inwestor ocenia spółkę, biorąc pod uwagę profil ryzyka inwestycyjnego. Inny jest profil ryzyka firmy modowej, inny medialnej, inny wreszcie paliwowej. Trzeba pamiętać, że Orlen jak każda inna spółka akcyjna inwestuje pieniądze akcjonariuszy i powinien je wydawać z zachowaniem należytej staranności. Tak silne wejście Orlenu na rynek mediów powoduje, że spółka zmienia swój profil ryzyka bez wytłumaczenia, jaki jest sens biznesowy tej transakcji. Zdumiewają mnie argumenty pana Obajtka, że nabywa koncern prasowy posiadający między innymi zakłady poligraficzne, ponieważ Orlen drukuje mnóstwo faktur.
Transakcja prawdopodobnie będzie nierentowna, bo Polska Press przynosi straty. Jaka jest odpowiedzialność zarządu za nietrafione decyzje inwestycyjne?
– Podejmowanie ryzyka w działalności gospodarczej jest wpisane w jej naturę. Zarząd ma prawo podjąć także decyzję, która przyniesie stratę. Musi jednak zachować odpowiednią staranność, mając na uwadze najlepiej pojęte interesy właścicieli, w stosunku do których jest tak zwanym agentem. Musi działać na ich rzecz, a nie na rzecz, powiedzmy, rządzącej aktualnie partii. Odpowiedzialność ma dwojaki charakter: cywilny i karny. Jeżeli zarząd dołożył odpowiedniej staranności przy podejmowaniu decyzji i działał zgodnie z mandatem powierzonym przez właścicieli zgodnie z profilem działalności, zgodnie z tym, na czym się zna, to nie powinien być karany nawet wówczas, gdy efektem są straty. Ale nie jest chyba tezą kontrowersyjną, że Orlen, kupując koncern medialny, wchodzi w obszar, na którym nie ma doświadczenia, i nie działa w interesie akcjonariuszy. Zarząd będzie więc odpowiadał cywilnie za niedołożenie odpowiedniej staranności. Nie wiem, jakimi dysponował analizami i kto te analizy sporządzał, gdyż PKN Orlen tego nie ujawnia. Ja w swym felietonie nawołuję, by autorzy się ujawnili. Prawdopodobieństwo, że transakcja będzie rentowna, jest bliskie zera. Wedle najlepszej wiedzy i doświadczenia można założyć, że będzie to inwestycja bardzo wysokiego ryzyka. Oceniając odpowiedzialność zarządu Orlenu, trzeba więc będzie zbadać, czy staranny menedżer, wolny od pozabiznesowych, czytaj politycznych, uwarunkowań, taką decyzję by podjął. Czy argumentowałby przy podejmowaniu decyzji biznesowej, że w polskiej prasie jest za dużo niemieckiego kapitału. Warto tu sięgnąć do wystąpienia pana Obajtka na połączonym posiedzeniu komisji sejmowych, na którym uzasadniając transakcję, podkreślał „repolonizację mediów” – pojęcie niemające nic wspólnego z kodeksem spółek handlowych i z obszarem działania Orlenu.+
Relacje między zarządem a akcjonariuszami odczytujemy w kontekście mandatu, jaki właściciele dają zarządowi. Właściciele powierzają zarządowi swoje pieniądze po to, by ten w odpowiedni sposób je wydatkował. Jeżeli daję komuś 30 zł, by ten przyniósł mi pizzę, to nie jestem zadowolony, gdy ten ktoś za te pieniądze kupi mi bezę