Panika w rządzie. Policja i sanepid są bezradne
W sprawie odbierania pieniędzy przedsiębiorcom, którzy się otworzą w czasie lockdownu, premier odsyła do wicepremiera Gowina. A Gowin zapewnia, że nikt z nim przepisów nie konsultował.
W poniedziałek 18 stycznia ma nastąpić masowe otwieranie się restauracji, hoteli, pensjonatów w całej Polsce.
Już buntuje się Podhale, buntuje się też Śląsk. Skali zjawiska nie zna nikt. Policja i sanepid często nie wiedzą, co robić. Przedsiębiorcy kolportują między sobą instrukcję, jak się zachować w przypadku wizyty funkcjonariuszy.
Przykład? Sanepid i policja weszły w sobotę do restauracji Oliviarnia Łódź. Nagranie trafiło do internetu.
– Poproszę podstawę prawną, dlaczego lokal ma być zamknięty do 18 stycznia – mówi właścicielka.
– Bo wszystkie lokale są zamknięte – pada odpowiedź urzędniczki.
Dyskusja trwa dalej.
– Na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów – mówi urzędniczka.
– A rozporządzenie Rady Ministrów na jakiej podstawie jest wydane? – uparcie pyta właścicielka. Tu już pojawiła się konsternacja. Paweł Tanajno, lider tzw. strajku przedsiębiorców (policja w maju rozbiła ich miasteczko, które powstało pod kancelarią premiera w Alejach Ujazdowskich), ekskandydat w wyborach na prezydenta RP, namawia przedsiębiorców, których odwiedza sanepid, do wysyłania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez inspektorów sanitarnych wizytujących lokale.
Protest się rozszerza. Polska Federacja Fitness zapowiada otwarcie klubów:
„Nadszedł ten dzień, kiedy po wielotygodniowych analizach, szacowaniu ryzyka, weryfikacji kilkunastu opinii prawnych…01.02.2021 #OTWIERAMY BRANŻĘ FITNESS – BEZ WZGLĘDU
NA DECYZJĘ RZĄDU W KWESTII DALSZYCH OBOSTRZEŃ”
Dlaczego 1 lutego? „Wielu z Nas jest zmuszonych skompletować swój skład pracowników na nowo bądź w znacznej części. Do tego dochodzą przygotowania prawne, sanitarne oraz wiele, wiele innych czynników” – twierdzi organizacja.
Oprócz oficjalnie otwieranych placówek coraz więcej firm działa w szarej strefie, niby są zamknięte, ale w rzeczywistości otwarte np. dla stałych gości. Płaci się tam jednak bardzo często pod stołem, gotówką. Podatków z tego nie będzie.
Rząd w panice usiłuje ugasić protest
Stosuje metodę nahaja i marchewki. Marchewka – od piątku ruszyła specjalna rządowa infolinia. Przedstawiciele m.in. Agencji Rozwoju Przemysłu oraz infolinii biznes.gov dzwonią do firm, które wcześniej zapowiadały w mediach społecznościowych, że złamią kwarantannę, i usiłują je przekonać do zmiany zdania.
Pytają, czy przedsiębiorcy korzystali wiosną z „tarcz”, czy składali wnioski o pomoc itp. Akcję nadzoruje wiceszefowa MRPiT Olga Semeniuk.
Z drugiej strony jest nahaj. Rząd straszy, że kto się otworzy, nie dostanie pieniędzy z „tarczy finansowej 2.0”, która wystartowała 15 stycznia.
Rząd powołuje się na art. 23 ustawy z dnia 28 października 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. „Tu chodzi o bezpieczeństwo zdrowotne”.
Ten artykuł to opcja atomowa rządu. Jest on dość długi, ale jego sens sprowadza się do tego, że jeśli przedsiębiorca naruszy ograniczenia, nakazy i zakazy w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, to jest to podstawa do odmowy udzielenia pomocy publicznej.
Rzecznik Przedsiębiorców uważa, że przepisy są nieprecyzyjne
Czy rząd faktycznie może odmówić wypłaty pieniędzy, jeśli ktoś otworzy biznes w lockdownie? Coraz więcej prawników mówi, że nie.
Wątpliwości ma nawet Adam Abramowicz, nominowany przez PiS rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Uważa, że uchwalone przepisy są nieprecyzyjne.
„Z Tarczy Finansowej 2.0 nie będą mogli skorzystać beneficjenci,
Konsekwencje zgodne są z dziś obowiązującym stanem prawnym. Tych, którzy łamią przepisy, czekają kary do 30 tys. zł
MATEUSZ MORAWIECKI
premier
którzy naruszają ograniczenia, nakazy i zakazy ustanowione w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Pojawiają się jednak wątpliwości, ponieważ nie wiadomo, zgodnie z którymi naruszeniami ograniczeń, nakazów i zakazów ustanowionych w związku z wystąpieniem stanu epidemii i przez kogo stwierdzonych, jak również w jakim trybie ma być odmawiane wsparcie przedsiębiorcom. Tym bardziej że w Regulaminie PFR stwierdzono, że NIEKTÓRE ASPEKTY PROGRAMU 2.0 MAJĄ MIEĆ CHARAKTER UZNANIOWY I OCENNY NA ZASADZIE RACJONALNEJ UZNANIOWOŚCI” – pisze w swoim oświadczeniu rzecznik Abramowicz i dodaje, że już na etapie tworzenia ustawy, która ma pozwalać odbierać przedsiębiorcom pieniądze, zgłaszał do niej zarzuty.
Rzecznik poprosił też rząd o wyjaśnienie nieprecyzyjnych przepisów. Ale do dziś ich nie uzyskał. Mało tego, po jego pytaniach nikt nie przyznaje się do kontrowersyjnego przepisu.
Po wejściu w życie art. 23 ustawy rzecznik 30 listopada 2020 r. zwróci się do ministra Rozwoju, Pracy i Technologii, a 4 grudnia 2020 r. do Prezesa Rady Ministrów z prośbą o wyjaśnienie istotnych wątpliwości, jakie może rodzić praktyka stosowania tego przepisu.
– W toku korespondencji pomiędzy organami wyjaśniono, że powyższa regulacja nie była konsultowana z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii, a organem właściwym do udzielania wyjaśnień ma być Ministerstwo Zdrowia. Natomiast Kancelaria Prezesa Rady Ministrów poinformowała, że sprawę według kompetencji skierowała do wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii Jarosława Gowina – wyjaśnia rzecznik.
To nie lekkomyślność firm. To desperacja
Co jeśli sądy stwierdzą nieważność decyzji sanepidu lub uchylą mandaty karne?
Rząd zamyka firmy rozporządzeniem. A według niedawnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu byłoby to dopuszczalne, ale w przypadku ogłoszenia stanu klęski żywiołowej.
W takich sytuacjach PFR będzie oddawał pieniądze?
– Przedsiębiorcy, któremu mimo spełnienia warunków do uzyskania subwencji z PFR instytucja ta mimo zawartej umowy odmówi wypłaty tego świadczenia albo zawarcia umowy, bo w jej ocenie naruszy obowiązki wynikające z przepisów ustawy w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19, będzie przysługiwało prawo domagania się zawarcia umowy, wykonania jej lub dochodzenia odszkodowania i zadośćuczynienia – potwierdza doradca podatkowy Przemysław Hinc.