Rada Wolności Nienawiści
Wtorkowa Środa
Po prawej stronie sceny politycznej widać wielkie wzmożenie w kwestii obrony wolności słowa. Szok. Jak to się dzieje, że partia, która depcze konstytucję, wprowadza państwo policyjne i ślepo wykonuje wolę jednego autokraty, nagle staje w obronie wolności słowa?? Nie tylko minister od scholastyki, prof. Czarnek, pragnie ją chronić na uczelniach (choć na razie ma się tam ona bardzo dobrze), ale sam wielki prokurator, magister Ziobro, zakłada właśnie Radę Wolności Słowa, która będzie mogła karać właścicieli mediów społecznościowych za jej ograniczanie. Czyżby odnowa demokracji?
Bynajmniej, chodzi raczej o pełną ochronę mowy nienawiści. Radiomaryjna prawica (a czyż jest inna?) strasznie się oburzyła na odebranie Trumpowi dostępu do internetu. Jak komentowali uczeni profesorowie ze stajni Rydzyka, „lewacki kapitał ogranicza wolność słowa, trzeba się temu przeciwstawić”. To, że Trump nawoływał do rebelii, stosował mowę nienawiści i nie przestrzegał reguł demokratycznego państwa, nie miało znaczenia.
Prawica, ubolewając nad losem Trumpa, widzi zagrożenie dla własnej wolności, to znaczy wolności zawłaszczania języka; bo choć w tej dziedzinie ma niemałe sukcesy, chce ich więcej. Na uczelniach prawicowi profesorowie będą więc mogli wzorem ministra Czarnka mówić, kogo uważają za normalnych i równych, a kogo nie. Mężczyźni będą mogli bez obaw wyrażać swoje seksistowskie opinie o kobietach, ksenofobi o obcych, antysemici o Żydach, homofobi o osobach LGBT, a ignoranci o gender.
Tak zwana obrona wolności słowa w ustach prawicy to w istocie odrzucenie reguł poprawności politycznej. Dla przypomnienia: poprawność polityczna to normy nałożone na język, które zapobiegają krzywdzie. To nieco inna forma reguł grzecznościowych.
Prawica widzi ludzki świat jako hierarchię istnień, z których jedne są bardziej predestynowane do szacunku i praw, a inne mniej albo wcale. I chce o tym otwarcie mówić. Blondynki są przecież głupie, Żydzi spiskują, uchodźcy przynoszą nam pasożyty, edukacja seksualizuje dzieci, muzułmanie to terroryści, lewica to komuniści, a komunizm jest gorszy niż faszyzm.
Nic tak nie denerwuje prawicy jak poprawność polityczna i zakaz używania mowy nienawiści, czyli upokarzania mniejszości. Prawica, czy to spod znaku Rydzyka, Ziobry, Karnowskich, czy Lisickiego, pragnie pozbyć się tych ograniczeń, i to nie po to, by dać wszystkim możliwość swobodnego wypowiedzenia się, ale żeby propaganda partyjnych mediów, kłamstwa rządzących polityków i kościelna nietolerancja panowały bez żadnych ograniczeń tam, gdzie jeszcze są pewne reguły ograniczające kłamstwo, propagandę i nienawiść.
Każda demokratyczna przestrzeń opinii i debaty musi być bowiem podporządkowana jakimś regułom, które chronią przed tymi, którzy z demokracji chcą zrobić narzędzie do promowania antydemokratycznych interesów.
l