Giertych ściga Święczkowiego
Rok więzienia i 200 tys. zł odszkodowania – takiej kary chce mecenas Roman Giertych dla prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. Wysłał już do sądu prywatny akt oskarżenia.
Chodzi o wywiad dla „Rzeczpospolitej” z 23 listopada 2020 r., w którym prokurator krajowy przesądza, że Giertych jest winny przestępstwa. Mówi, że mecenas „tuszował popełnione wraz innymi podejrzanymi przestępstwa”, nazywa go „podejrzanym”, zapowiada dalsze zarzuty i krytykuje niekorzystne dla prokuratury orzeczenia sądów.
Sprawa dotyczyła rzekomego współudziału Giertycha w wyprowadzaniu pieniędzy ze spółek należących kiedyś do biznesmena Ryszarda Krauzego. Sam biznesmen też został zatrzymany i ma zarzuty w tej sprawie.
„Kierownictwo PiS do prześladowania Romana Giertycha wykorzystuje cały dostępny aparat ścigania i stosuje bezprawne naciski na wymiar sprawiedliwości” – czytamy w prywatnym akcie oskarżenia, który w poniedziałek został złożony do sądu. Pełnomocnik Giertycha mec. Krzysztof Pawlak zarzuca Święczkowskiemu pomawianie i poniżanie Giertycha w oczach opinii publicznej. Podstawą prawną jest art. 212 kodeksu karnego.
„Naruszone standardy państwa prawa”
Święczkowski, prokurator krajowy oraz zastępca prokuratora generalnego, jest jednym z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry. Nigdy nie ukrywał swojego zaangażowania w politykę. Gdy w 2007 r. PiS stracił władzę, Święczkowski do czasu jej odzyskania nie pracował, pozostając „w stanie spoczynku”. W 2011 r. został wybrany na posła z listy PiS, ale jego mandat został wygaszony – bo nie chciał się zrzec statusu prokuratora, znacznie lepiej płatnego niż posada parlamentarzysty.
W wywiadzie dla „Rz”, który stał się powodem oskarżenia, Święczkowski odniósł się do serii porażek, jakich przed sądem doznała nadzorowana przez niego Prokuratura Regionalna w Poznaniu. To na jej polecenie 14 października CBA zatrzymało Giertycha pod zarzutem działania na szkodę spółki giełdowej Polnord. Podczas rewizji w domu prawnik stracił przytomność. W szpitalu próbowano go przesłuchać i postawić mu zarzuty. Jednocześnie do sądu trafiły wnioski o sankcje wobec Giertycha i areszty dla pozostałych zatrzymanych. Do dzisiaj sądy kilku instancji odrzuciły wszelkie wnioski prokuratury, stwierdziły, że „nie doszło do uprawdopodobnienia przestępstwa”, a wobec Giertycha zostały „naruszone standardy państwa prawa”.
Akt zemsty politycznej
Pełnomocnik prawnika podkreśla, że cała sprawa jest ze strony władzy „aktem zemsty politycznej” na Giertychu. „Jest wykorzystywana do pokazania społeczeństwu (głównie za pomocą mediów publicznych), jak niegodziwi są przeciwnicy partii rządzącej i jak skutecznie zwalcza ich przestępczość kierowana przez partię Prokuratura”.
Mec. Pawlak przywołuje też wystąpienie rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara. 15 stycznia w liście do premiera Morawieckiego RPO zażądał wyjaśnień i reakcji „na liczne nadużycia, które prokuratura popełniła, ścigając Romana Giertycha”. Bodnar prosi premiera o wyciągnięcie konsekwencji, bo ich brak „stanowić będzie jasny komunikat dla społeczeństwa, że organy ścigania stoją ponad prawem i sankcjonowane jest łamanie przez nie fundamentalnych konstytucyjnych praw i wolności”.
Bodnar zwraca uwagę, że choć naużycia te zostały potwierdzone w prawomocnych orzeczeniach sądów, konsekwencji nie było. Przeciwnie, prokurator krajowy Bogdan Święczkowski atakował sędziów, a minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro publicznie zapewniał, że „nadal będzie ścigał Giertycha”.
Święczkowski za immunitetem
Wysłany do sądu prywatny akt oskarżenia oznacza m.in., że prokuratorski Sąd Dyscyplinarny będzie musiał orzec, czy wyraża zgodę na pociągnięcie Święczkowskiego do odpowiedzialności karnej, czyli uchylenie mu prokuratorskiego immunitetu. W obecnej sytuacji Święczkowskiemu to raczej nie grozi, ale po zmianie władzy sprawa może
O uchyleniu Święczkowskiemu immunitetu zdecyduje prokuratorski Sąd Dyscyplinarny. W obecnej sytuacji raczej mu to nie grozi, ale po zmianie władzy sprawa może wrócić
wrócić. W swoim pozwie pełnomocnik Giertycha zwraca uwagę, że po kolejnych niekorzystnych dla prokuratury orzeczeniach sądów Bogdan Święczkowski „nie zaprzestał pomawiania” prawnika.
Mec. Pawlak przypomina, że „samo zatrzymanie nie jest równoznaczne z ustaleniem winy zatrzymanego, więc nie uprawnia nikogo do posługiwania się kategorycznymi stwierdzeniami”. Tymczasem w wywiadzie „wina Giertycha została [przez Święczkowskiego] przesądzona, mimo że nie postawiono mu skutecznie zarzutów”. Co więcej, „Bogdan Święczkowski wielokrotnie tytułował Giertycha podejrzanym” nawet po
sądowym orzeczeniu z 3 grudnia, że prawnik nie ma takiego statusu i nie ciążą na nim żadne zarzuty.
„W demokratycznym państwie prawa ani prokurator, ani żaden polityk nie mają kompetencji do przesądzania o winie danej osoby” – czytamy w pozwie. Prawnik Giertycha dodaje, że „Prokurator Krajowy miał pełny dostęp do akt, więc nie może tłumaczyć się niewiedzą”.
Żądając 200 tys. zł odszkodowania, prawnik Giertycha stwierdza: „Być może zapłata tak znacznej kwoty spowoduje, że Bogdan Święczkowski zaprzestanie zniesławiania w mediach swoich przeciwników politycznych”.
Już po udzieleniu wywiadu nadzorowana przez Święczkowskiego prokuratura dołączyła się do orzeczeń wydawanych przez sądy. Od początku stycznia nie uznaje już Giertycha za podejrzanego.
Początkowo nie mogła pogodzić się z serią kompromitujących porażek. W komunikatach dla prasy nadal nazywała Giertycha podejrzanym i pisała o nim „Roman G.”. Tak samo określał go Święczkowski w swoim wywiadzie. Zupełnie inną postawę przyjęła jednak w śledztwie. „Wyborcza” ustaliła, że prokuratura po cichu zrobiła krok wstecz. Giertychowi zwrócono jego rzeczy i wycofano się z decyzji o sprawdzeniu jego rachunków bankowych.
Giertych pozywa media
Prywatny akt oskarżenia wobec Święczkowskiego to tylko część kontrofensywy podjętej przez adwokata. Giertych i jego żona złożyli już pozwy przeciwko TVP i prorządowym mediom oraz ich konkretnym dziennikarzom. Jednym z nich jest Cezary Gmyz, niemiecki korespondent telewizji publicznej. Po zatrzymaniu Giertycha Gmyz ogłosił, że prawnik „kupił dom za pieniądze z przestępstwa” (czego nie twierdziła nawet prokuratura), wybrał się też do Włoch tropić majątek Giertychów.
Adwokat wystąpił też do sądu z zażaleniem na zatrzymanie i pozbawienie go na kilka tygodni możliwości wykonywania zawodu. Jeśli wygra, szykuje pozwy o odszkodowanie zarówno za straty moralne, uszczerbek na zdrowiu, jak i za straty materialne, które poniósł w wyniku zatrzymania i decyzji prokuratury. Kwot na razie nie znamy, ale Giertych sugeruje, że należy mówić o milionach złotych.